Sobota przyszła Liamowi szybciej, niż się spodziewał. Piątek minął mu spokojnie, nie licząc koszmarnej przerwy na lunch, na której musiał widzieć Corey'a. Jednak dzisiaj, wszyscy umówili się u Masona.
Dlatego też, Dunbar właśnie wchodził na bogatą dzielnicę, wzrokiem od razu szukając domu Hewitta.
Mimo upływu czasu, w głowie wciąż ponownie analizował czwartkowy trening. Wszystkie swoje błędy oraz każdą porażkę spowodowaną przez zawodnika numer dziewięćdziesiąt pięć. Choć blondyn już sam nie wiedział, czy gorsze były porażki na oczach jego małej widowni, czy może te docinki od strony Corey'a, który przez cały piątek działał mu na nerwy, wszystko ciągle wypominając.
A jednocześnie Liam zastanawiał się, co by się zdarzyło gdyby nie Nolan. Z pewnością znowu by mu puściły nerwy i sprowadził Raekena na glebę, jednak jak zareagowałby trener? Wyrzuciłby go z drużyny? A może tylko wygłosił kazanie? Choć z drugiej strony, kiedy Theo staranował blondyna na pierwszym treningu, niebieskooki nie widział, by starszy chłopak w ogóle rozmawiał z trenerem.
Ostatecznie Liam odrzucił wszystkie myśli, pukając do drzwi swojego przyjaciela. Mason otworzył mu, a Dunbar wszedł do domu, od razu ściągając buty.
- Twoich rodziców nadal nie ma? - zdziwił się blondyn, siadając na kanapie w salonie.
- Nie - odpowiedział ciemnoskóry, kierując się do kuchni.
Na chwilę zamilkli obaj. Liam oglądał program, który leciał w telewizji, a ciemnooki w kuchni prawdopodobnie przygotowywał przekąski. Po chwili Hewitt usiadł obok blondyna, także wlepiając wzrok w telewizor.
- Wiesz o co mu może chodzić? - wypalił Dunbar, patrząc na przyjaciela.
- Komu? - Mason uniósł brew, jednak nie spojrzał na chłopaka.
- Theo, a komu? - wymamrotał niebieskooki. - Tylko on mnie tak wkurwia. No może poza Corey'em.
- Bryant jest spoko - stwierdził ciemnoskóry.
- Mhm, bo tobie nie działa na nerwy, tylko zawsze popiera - burknął blondyn. - Ale wracając do Raekena. Przecież ja tylko zahaczyłem o niego barkiem. Ba, nawet nie. To on we mnie wlazł, palant jeden. Poza tym, pomogłem mu i to nie jeden raz.
- Nie wiem - odpowiedział Mason z rozbawieniem. - Ale radziłbym ci zakopać ten topór wojenny. Jeśli on tego nie inicjuje, to ty zacznij zachowywać się lepiej od niego.
- Po co? - spojrzał na niego jak na debila.
- Bo lepiej jest mieć przyjaciół niż wrogów, cymbale - powiedział ciemnoskóry, jakby to było oczywiste. - Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nawet nie możesz spokojnie grać na treningach.
- Ta. Wiesz co mi powiedział? Że to niby są czyste zagrania i oczywiście to ja nie umiem grać - oburzył się.
- Nie wydurniaj się, Liam - prychnął Mason. - Przecież dobrze wiesz, że jeśli masz piłkę, to mogą cię nawet zabić na tym boisku.
- Przesadzasz - burknął blondyn. - Poza tym jakbyś zapomniał, on mnie staranował. To nie jest czysta gra.
- Ale miałeś piłkę - Hewitt wzruszył ramionami.
- Wiesz o co mi chodzi.
- No to tym bardziej powinniście się ogarnąć - westchnął ciemnooki.
- Jasne, już widzę jak Theo Raeken chowa swoją dumę do kieszeni - zakpił Dunbar.
- Warto spróbować, w końcu... - Masonowi przerwał dzwonek do drzwi.
CZYTASZ
Pain In Your Soul |Thiam AU|
Fanfiction[Human AU - opowiadanie nie ma nic wspólnego z fabułą serialu, tylko postacie i miejsca są zapożyczone! Tylko ludzie i ludzkie problemy] [Pierwsze rozdziały są dość żenujące, a przez to też potrzeba cierpliwości do niektórych postaci Enjoy.] Siniaki...