Rozdział 54

2.2K 120 553
                                    

Liam wyłączył budzik, zgarniając telefon z szafki nocnej. Opadł z powrotem na poduszki, zakładając rękę za głowę. Czekał na ten dzień od niecałego miesiąca, a teraz bał się go w ogóle rozpocząć. Odkąd tylko otworzył oczy, dopadły go same stresujące myśli. Pierwszorzędnie, zastanawiał się nad tym co, do cholery, może powiedzieć Masonowi. Jak to wszystko ubrać w słowa? Nie miał pojęcia, przez to stresował się jeszcze bardziej. W duchu gratulował sobie pomysłu pojechania do szpitala razem z Corey'em. Sam by chyba nie dał rady. Nastawiał się tylko na jedno; złość i odrzucenie. I trudno było się temu dziwić, przecież to co zrobił było niewybaczalne.

To wszystko popchnęło Liama do pytania, czy w ogóle jest sens pojechania do szpitala. Czy w ogóle jest sens próbować? Rozważał to bardzo dokładnie, bo przecież z jednej strony czuł, że nie ma szans. Sam przecież byłby załamany i pewnie wściekły, gdyby był na miejscu Masona. Z tego powodu miał wrażenie, że nawet nie ma co liczyć na przebaczenie. Ale z drugiej strony, przecież mieli silną relację. Z naciskiem na "mieli". Liam nie miał pojęcia, czy Hewitt wciąż będzie myślał o nim jak o przyjacielu. Przez to wszystko bał się tam jechać. Bał się, choć przecież najpierw musiał iść do szkoły. Bał się, pomimo tego, że przecież Corey też miał z nim jechać.

Ale, cholera, Corey nie był winny tak jak on.

Liam przełknął ślinę przez ściśnięte gardło. Starał się wreszcie przestać zamartwiać, powinien skupić się najpierw na obowiązkach. No właśnie, powinien. Odblokował telefon, niemal automatycznie wszedł w galerię, by sprawdzić jakie książki dzisiaj spakować. I wtedy, zaraz obok własnego planu, zauważył spis zajęć Raekena. Wszedł w zdjęcie, z konsternacją zauważając, że chłopak ma na drugą lekcję. W przeciwieństwie do niego, bo Liam zaczynał o siódmej pięć. I kiedy tak myślał, by później do niego zadzwonić, przypomniał sobie pełen wyrzutu głos Theo, który mówił, że mógłby to sobie darować. Dunbar westchnął zawiedziony postanawiając, że jeśli nie będzie starszego w szkole, po prostu dotrzyma słowa i pojedzie do niego zaraz po lekcjach. Jednak póki co, musiał sam wstać i się spakować.

Nie ruszył się jednak, jego myśli zaczęło zaprzątać co innego. Nie uważał swojego wczorajszego zachowania za normalne. Pech lub szczęście chciało, że może i nie pamiętał własnych myśli, ale ich genezę już tak. Nawet pod wpływem alkoholu chyba nie powinien myśleć o całowaniu chłopaka. Tą chęć zwalał właśnie na nietrzeźwość oraz świadomość, że Luke nie ma nic przeciwko związku z chłopakiem. Ale stanowczo winien był alkohol, tego Liam był pewny.

A przynajmniej chciał być tego taki pewny, bo przecież gdyby to była prawda, czułby większe oburzenie własnym zachowaniem. Nic takiego się jednak nie działo. Przeciwnie - nawet teraz, po wytrzeźwieniu, wciąż odczuwał ciekawość. I wciąż w jego głowie kołatała się myśl, że Luke jest całkiem przystojny. Liam próbował się jeszcze zasłonić artystyczną fascynacją. Ale to coraz bardziej wymykało mu się spod kontroli i kiedy w jego wyobraźnie pojawiał się Luke, Dunbar bynajmniej nie myślał o rysowaniu.

Naprawdę szukał usprawiedliwienia, ale gdy zdał sobie sprawę, że takiego po prostu nie ma, czuł się... No właśnie. Jak w ogóle czuł się z tym wszystkim? Przytłaczała go presja klasyfikacji orientacji. Uważał, że to wszystko utrudniało. Fakt, że musiał się określić jeszcze bardziej przypierał go do muru. No, bo jak miała brzmieć odpowiedź, skoro on sam jej nie znał? Bo teraz wcale już nie był tego taki pewien, a wizja odkrycia u siebie jakichś ukrytych poglądów wydawała mu się dziwna. Przecież wcześniej ani razu nie myślał w ten sposób o żadnym chłopaku.

Powody mogły być dwa, choć Liam najbardziej miał nadzieję na ten pierwszy. W końcu wcześniej w swoim życiu nie imprezował tak bardzo, jak ostatnio. A przynajmniej nigdy nie oglądał tancerzy takich jak w tym klubie. Drugim powodem mogła być jego niepamięć - nie dałby głowy za to, że nigdy o żadnym chłopaku nie pomyślał w sposób sprzeczny ze swoją domniemaną orientacją. Zdawał sobie sprawę, że coś takiego mogło mieć miejsce w przeszłości, a jemu nawet nie przyszło wtedy do głowy, że to coś złego.

Pain In Your Soul  |Thiam AU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz