Theo przeciągnął się, rozciągając mięśnie. Usiadł na skraju łóżka i zaczął nasłuchiwać. Brzdęk talerzy świadczył, że jego matka właśnie sprząta po śniadaniu, co znaczyło, że to jego ojciec zbiera się do wyjścia. Czekał chwilę, rozpoznając dźwięk podkładki, z której były brane buty oraz szczęk kluczy, wyjmowanych do zamknięcia drzwi.
Dopiero kiedy usłyszał charakterystyczny trzask, z jakim zawsze wychodził jego ojciec, podniósł się z łóżka. Przebrał swoje dresy na czarne joggery i zgarniając z szafki T-shirt, wziął swoją bluzę oraz torbę do szkoły i wyszedł ze swojego pokoju. Z kieszeni spodni wyciągnął klucz, zamykając drzwi. Sprawdził jeszcze szybko, czy ma swoje papierosy i zapalniczkę, po czym założył bordową bluzę, przekładając torbę przez ramię.
Przeczesał ręką włosy, schodząc na dół po schodach.
Nie spojrzał w stronę kuchni, nawet się nie odezwał do matki. Po prostu założył buty i wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi. Wszedł na chodnik, kierując się w górę ulicy. Jednak nie szedł na przystanek tak jak zawsze - w piątki wstawał wcześniej, żeby przejść dwa przystanki i dopiero na trzecim czekać na autobus, by przejechać kolejne trzy.
Wyciągnął papierosy i odpalając jednego, zaciągnął się.
Przeszedł na drugą stronę ulicy, i wszedł na żwirową ścieżkę, prowadzącą przez mały skwerk. Były tu może cztery drzewa na krzyż, jednak mimo to i tak dało się słyszeć szelest liści i śpiew budzących się ptaków. Theo kochał ten dźwięk, zawsze kojarzył mu się ze spokojem.
Zaciągnął się.
Wzrok miał wbity przed siebie, prawie nigdy nie rozglądał się na boki. Uwolnił dym z ust, zostawiając chmurę za sobą. Myślami wrócił do wczorajszego wieczoru, kiedy rozmawiał z Dunbarem. Przetwarzał jeszcze raz informacje, które wyłapał z paplaniny młodszego. Na pewno nie cierpi dymu papierosowego. Dla tej cechy, Theo postanowił częściej przy nim palić. Z ich pierwszego spotkania przypomniał sobie, że Liam nie panuje nad agresją. Z wczorajszej rozmowy mógł łatwo wywnioskować, że jest w miarę spostrzegawczy, a jednocześnie wyjątkowo upierdliwy.
Znowu się zaciągnął.
Przeniósł się w tym roku do Beacon Hills High School i z tego co mówił, ma treningi na tej samej siłowni. Pytanie, czego one dotyczyły? Raeken postanowił to sprawdzić przy którejś okazji. Ostatnie, co rzuciło mu się w oczy w zachowaniu blondyna to fakt, że jest przesadnie empatyczny. Theo wiedział, że sam nie pofatygowałby się do pomocy, a nawet jeśli, to nie wydzierałby się tak jak Dunbar wtedy.
Ponownie się zaciągnął, wypuszczając dym z ust.
Pewne jednak było, że jeśli będzie coś potrzebował od młodszego, najpierw musi zebrać więcej informacji.
***
Liam stanął obok schodów, znowu czekając na Masona. Jedną sprawą była podwózka do domu, a drugą fakt, że ciemnoskóry ich rozmowę o Raekenie przełożył właśnie na czas po lekcjach.
Piątek minął Dunbarowi stosunkowo szybko. Prawdopodobnie to przez brak lekcji z przedmiotów ścisłych w tym dniu oraz dwie godziny wychowania fizycznego.
Dym papierosowy zwrócił jego uwagę. Spojrzał w stronę wiaty śmietnikowej, gdzie ostatnim razem widział woźnego i nastolatka, jednak nikogo tam nie zobaczył. Odwrócił głowę w przeciwną stronę, teraz zauważając grupę palących nastolatków, którzy stali oddaleni od wejścia. Nie rozpoznał wśród nich Raekena, zresztą wydawali się być rówieśnikami blondyna.
Niebieskooki westchnął i robiąc krok przed siebie, momentalnie się z kimś zderzył. Cudem zapał osobę, którą staranował.
Niemal od razu rozpoznał ciemne oczy i hebanowe włosy.
CZYTASZ
Pain In Your Soul |Thiam AU|
Fanfiction[Human AU - opowiadanie nie ma nic wspólnego z fabułą serialu, tylko postacie i miejsca są zapożyczone! Tylko ludzie i ludzkie problemy] [Pierwsze rozdziały są dość żenujące, a przez to też potrzeba cierpliwości do niektórych postaci Enjoy.] Siniaki...