- Malia, długo jeszcze? - warknął Liam, waląc dłonią w drzwi od łazienki.
- Tak! - odkrzyknęła, co automatycznie zadziałało młodemu Dunbarowi na nerwy.
Dopiero co wrócił z ojcem z treningu i chciał wziąć tylko szybki prysznic. Przy czym jego starsza siostra skutecznie pokrzyżowała jego plany, szykując się na jakąś imprezę.
- Lepiej idź wyprowadzić Storma - dodała po chwili, a blondyn wywarczał pod nosem wiązankę przekleństw.
Było już grubo po dwudziestej drugiej, a na dworze było ciemno. Nie lubił wychodzić nocą, zwłaszcza, że był zmęczony po treningu z ojcem. Z westchnieniem, zszedł na dół po schodach i zgarniając smycz, ubrał swoją szarą bluzę.
- A ty gdzie o tej porze? - z salonu wyszła jego matka, składając ręce na piersi.
Siedemnastolatek przewrócił oczami, odwracając się w jej stronę.
- Muszę wyręczyć Malię i wyjść z psem - wyjaśnił, wkładając ręce do kieszeni.
- Byle szybko - oznajmiła, wracając z powrotem do pomieszczenia.
Liam westchnął i zakładając buty, wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi.
Niemal od razu usłyszał chrzęst łańcucha i po chwili także skomlenie psa.
Podszedł do dużego wilczaka i zapinając smycz przy jego obroży, odpiął łańcuch. Pies skoczył na Liama i opierając przednie łapy na jego torsie, próbował polizać go po twarzy. I gdyby blondyn nie odsunął głowy, wilczak dosięgnąłby go, zważywszy na to, że w kłębie miał dziewięćdziesiąt trzy centymetry.
- Przestań - nakazał Dunbar, a pies od razu wykonał polecenie.
Gdyby nie latarnie uliczne, Liam pewnie nawet by nie widział Storma - oprócz jasnego podbrzusza, pies miał czarne umaszczenie.
Niebieskooki, obwiązując smycz wokół ręki, skierował się w stronę furtki i wzdrygnął się, kiedy zobaczył tam starszego chłopaka.
- Jezu, Scott, weź mnie łaskawie nie strasz - burknął, wychodząc z posesji na chodnik.
- Kiedy Malia wyjdzie? - spytał, jakby nie słyszał poprzedniego zdania młodszego.
- Lepiej wejdź i poczekaj na kanapie, bo długo jej na tym zejdzie - westchnął.
- Już nawet Stiles jest od nas szybciej, a on zawsze się spóźnia - wymamrotał ciemnooki, patrząc na dom Dunbara.
- A gdzie idziecie, że tak się szykuje? - spytał jeszcze blondyn, czekając aż wilczak skończy obwąchiwać płot sąsiadów.
- Na domówkę do Isaaca - wyjaśnił, przechodząc przez furtę.
Bez żadnego pożegnania, rozeszli się w swoje strony. Scott do domu, a Liam w górę ulicy.
Blondyn szybko dotarł do skrzyżowania, gdzie skręcił w stronę parku.Storm szedł blisko krzaków przy chodniku, zatrzymując się co jakiś czas, a Dunbar niechętnie stawał razem z nim. Wyciągnął na chwilę telefon i ledwie odwrócił wzrok od wilczaka, kiedy ten pociągnął go, a blondyn prawie wypuścił urządzenie z ręki.
Wywarczał pod nosem wiązankę przekleństw, po chwili zauważając, że pies ciągnie go w stronę wiaty przystanku, w której siedział chłopak. Przez panujący półmrok sprawiał, że Liam ledwo rozpoznał kolor jego bordowej bluzy. Miał naciągnięty kaptur na głowę, a opierał się o szybę dokładnie tak, jakby spał.
Storm zaczął wąchać jego nogi i zaraz potem torbę sportową leżącą obok, a Dunbar zorientował się, że chłopak rzeczywiście ma przymknięte oczy. Miał szczęście, że noc była ciepła.
CZYTASZ
Pain In Your Soul |Thiam AU|
Fanfiction[Human AU - opowiadanie nie ma nic wspólnego z fabułą serialu, tylko postacie i miejsca są zapożyczone! Tylko ludzie i ludzkie problemy] [Pierwsze rozdziały są dość żenujące, a przez to też potrzeba cierpliwości do niektórych postaci Enjoy.] Siniaki...