Rozdział 28

1.8K 128 291
                                    

Theo siedział przy jednym ze stołów w szkolnej bibliotece. Opuszkami palców cicho stukał o blat, a jego nieobecny wzrok utkwiony był w krześle naprzeciwko.

Poza nim, w bibliotece siedziało jeszcze parę nastolatków, którzy uczyli się, bądź po prostu czytali wybrane książki. Brunet nie wiedział, która jest godzina jednak zdawał sobie sprawę, że ma trochę czasu do pierwszej lekcji.

Obudził się prawie trzy godziny szybciej niż zwykle, dlatego po cichu wyszedł rano z domu, jadąc do szkoły pierwszym lepszym autobusem. Nie chciał siedzieć w domu. Tutaj, w bibliotece było cicho.

I bezpiecznie.

Poza tym potrzebował spokoju. Musiał dokładnie zastanowić się, co zrobić dalej w sprawie Stilesa. Dobrze wiedział jak bardzo Stilinski nienawidzi Jacksona. Zresztą z wzajemnością.

I najchętniej nie wtrącałby się pomiędzy nich, ale teraz to właśnie on miał dać przewagę synowi szeryfa, mogąc jedynie liczyć, że Whittemore go za to nie zabije przy pierwszym spotkaniu.

Raeken wiedział, że Jackson nie jest głupi. Cokolwiek zielonooki by nie powiedział Stilesowi, Whittemore zorientuje się, że syn szeryfa dowiedział się tego od kogoś z bliższego grona znajomych. I to byłaby tylko kwestia czasu, aż połączyłby fakty.

Brunet westchnął cicho, przecierając dłońmi zmęczoną twarz.

Zdawał sobie sprawę, że miał z tej sytuacji tylko dwa wyjścia. Pozostać lojalnym wobec znajomego i zerwać kontakt ze Stilesem, albo zatroszczyć się tylko o siebie i powiedzieć Stilinskiemu to, czego chce, zachowując tą drogocenną relację.

I pewnie gdyby rzeczywiście chodziło tylko o Jacksona, Theo bez wahania wybrałby drugą opcję. Ale byli jeszcze pozostali. Wiedział, że Stilinski potrafi być wystarczająco sprytny, by dowiedzieć się dosłownie wszystkiego na temat drugiej osoby.

I tu leżał problem.

Bo gdyby Stiles doszedłby do walk, zielonooki był niemal przekonany, że chłopak połączyłby to też z całą resztą chłopaków. W tym i z Derekiem. Raeken najbardziej obawiał się właśnie o niego. Nie chciał go stracić, nie licząc Deucaliona, to Hale był jedyną osobą, na którą Theo mógł zawsze liczyć.

Dlatego o niego obawiał się najbardziej. Gdyby Stilinski połączył go z walkami, Derek byłby zagrożony. Przez niego. Dodatkowo mógłby odwrócić się od niego za to, jak postąpiłby wobec Jacksona.

Theo wiedział jak to działa u Dereka. Najbliższych traktował jak rodzinę i Jackson się do niej zaliczał. Pytanie tylko, czy Whittemore dla Hale'a był ważniejszy niż on. Jednak Raeken nie miał ochoty tego sprawdzać.

Musiał szybko znaleźć jakieś inne rozwiązanie, ale niecałe dwadzieścia cztery godziny to poniekąd za mało...

Brunet wzdrygnął się, kiedy usłyszał szkolny dzwonek.

Ponownie przetarł twarz dłońmi i wreszcie wstał z miejsca, zabierając ze sobą swoją torbę. Założył ją na ramię i skierował się w stronę wyjścia, jednocześnie zdając sobie sprawę, że ból pleców teraz przypomina raczej zakwasy.

Skarcił się w myślach, kiedy pomyślał o zażyciu tabletki. Ostatnio stanowczo za często na nich polegał, dlatego obiecał sobie je ograniczyć.

Wyszedł z biblioteki i skierował się w stronę klasy biologicznej, w której miał zacząć pierwszą lekcję.

Szedł przed siebie i pewnie utrzymałby wysoko głowę, gdyby nie zobaczył blond czupryny gdzieś po lewej stronie. Nie zatrzymał się, jednak wzrokiem badał młodszego chłopaka, który szedł w towarzystwie Masona i Hayden.

Pain In Your Soul  |Thiam AU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz