Liam dotarł do parku ze Stormem. Mason już stał pod wejściem, przy którym się umówili. Gdy tylko pies go zauważył, zaczął tak ciągnąć, że Dunbarowi ledwo udało się go utrzymać. Popuścił smycz, pozwolił wilczakowi przywitać się z Hewittem. Liam dawno nie wiedział tak uradowanego Storma.
– To był jednak dobry pomysł, żeby wyjść na spacer. – Liam zrównał krok z Masonem.
– Szkoda pogody by było – potwierdził ciemnoskóry.
– No. – Skinął Dunbar.
Ścieżka, którą szli, była pokryta tymi kolorowymi liśćmi, które już spadły z drzew. Było ich znacznie więcej niż tych, które się ostały. Ten kolorowy krajobraz przypominał mu jego wyście z Theo do lasu w Halloween.
– Rysowałeś może coś ostatnio? – zagadnął go Mason.
– Po twoim wypadku skończyłem chyba tylko jedną pracę.
– Może nie wracajmy do wypadku – zastanowił się na głos Hewitt.
– A czy nie powinniśmy tego przegadać? – Spojrzał na niego niepewnym wzrokiem.
– Tak, ale wiesz o co mi chodzi.
– No właśnie nie do końca – mruknął Liam, bo ten tekst już nie działał tak dobrze jak kiedyś.
– Żeby nie odwoływać się do tego co chwila – wyjaśnił. – Chciałbym o tym zapomnieć.
– Gdyby tylko się dało – westchnął Dunbar. Poczuł to skrępowanie, którego tak bardzo się obawiał. – Przepraszam. To moja wina.
– Już nie zwalajmy winy na nikogo. – Głos Masona był łagodny. – Niefortunny wypadek. Mogłem skończyć na wózku, a jednak jestem zdrowy. Na tym wolę się skupić.
– Coś się zmieniło, czy mi się wydaje? – Liam spojrzał na niego.
– Rodzice wysłali mnie do psychologa, jak tylko wyszedłem ze szpitala. – Mason uśmiechnął się jakby ta sytuacja go bawiła. – Żeby sprawdzić, czy nie poprzestawiało mi się tam w głowie. Więc wkręcono mi trochę bardziej optymistyczny pogląd. Trochę buddyjski.
Liam też się uśmiechnął, automatycznie, chociaż nie wiedział w tym nic zabawnego. Ani interesującego.
– No wspominałeś mi o tamtej książce. – Skinął Dunbar.
– Dzięki tym wizytom pozbyłem się gniewu, o którym ci mówiłem, przestałem winić ciebie, ale było mi głupio się odezwać. – Szczery głos Masona trafił prosto do Liama. – Dlatego wcześniej nic nie zrobiłem. Dopóki nie uderzyło mnie to, jak się zmieniłeś.
– I co, znowu będziesz mi mówił, że to wina Theo, a ja jestem głupi, bo mi to pasuje? – westchnął blondyn. Zatrzymał się, kiedy Storm potrzebował.
– Nie. Raczej chcę posłuchać, dlaczego jesteś taki zmarkotniały.
Dunbar znów miał ochotę zasłonić się tym, że przecież to nie powinno go interesować. Wiedział jednak, że ten argument tym razem nie zadziała. Chociaż to byłoby bardzo wygodne, już wiedział dlaczego Theo tak często go używał na początku ich znajomości.
– Nieważne, naprawdę. – Poszukał zrozumienia w jego oczach. – Muszę to sam przetrawić.
Hewitt westchnął.
– Dlaczego ty musisz być taki uparty?
Liam poszedł dalej, kiedy wilczak się załatwił.
– Po prostu Theo nie było w szkole przez cały tydzień. Nie wiem co się z nim dzieje - powiedział półprawdę.
CZYTASZ
Pain In Your Soul |Thiam AU|
Fanfiction[Human AU - opowiadanie nie ma nic wspólnego z fabułą serialu, tylko postacie i miejsca są zapożyczone! Tylko ludzie i ludzkie problemy] [Pierwsze rozdziały są dość żenujące, a przez to też potrzeba cierpliwości do niektórych postaci Enjoy.] Siniaki...