Rozdział 56

2.9K 129 639
                                    

Theo przewrócił się na plecy, z westchnieniem wlepiając wzrok w sufit. Ucisk wokół głowy zwiastujący ból już na niego czekał. Raeken przymknął oczy, marszcząc brwi. Dlaczego to go łapało, skoro nawet nie mieszał alkoholi? Nie wypił wcale aż tyle, nie powinien mieć kaca. Spróbował nie skupiać się na obawie o rozwijający się ból głowy. Spojrzał w bok, na śpiącego Liama. Wszystko z minionej nocy momentalnie do niego wróciło. Podparł się na łokciu i z duszą na ramieniu sprawdził, czy blondyn oddycha. Uspokoił się dopiero, gdy wyczuł jego stabilny puls i równomierny oddech. Nawet nie chciał myśleć, co by było, gdyby organizm Liama tego nie wytrzymał.


- Masz pojęcie, ile razy się wtedy budziłem, żeby sprawdzić, czy w ogóle żyjesz?


Słowa Dereka odbiły się echem w jego głowie. Przeszły go ciarki, bo zdał sobie sprawę, jaka gama uczuć musiała się wtedy przewijać przez Hale'a. Zdał sobie sprawę, że musiał odczuwać podobny strach i Theo czuł się podle z tym, że sam mu to wszystko zafundował. Gdyby nie wyszedł z tamtej imprezy żywy rzeczywiście byłoby lepiej. Teraz jedynie pochłaniały go jeszcze większe wyrzuty sumienia, bo zrozumiał. Dopiero zrozumiał, wcześniejsza nieświadomość nie pozwalała mu w pełni zdać sobie sprawy z reakcji Dereka.

Po śmierci Bretta, do Theo dotarło, że przedawkowanie wcale nie jest mistycznym zjawiskiem. Że jest całkowicie realne i czeka w ukryciu by zaatakować organizm osłabiony używkami. Teraz był w stanie sam postawić się na miejscu Dereka, po tej nocy czuł się cholernie niewyspany. Naprawdę długo nie potrafił zasnąć, w przeciwieństwie do Liama. Theo leżał wtedy w bezruchu, by móc słyszeć jego oddech. A kiedy tylko miał wątpliwości, zaraz upewniał się, że wszystko jest w porządku. Zasnął późną nocą, może i nawet wczesnym rankiem, tego Theo nie zamierzał roztrząsać. Bo nie zmieniało to faktu, że czuł się cholernie niewyspany, jeszcze bardziej niż wczoraj. Cieszył się, że na ten jeden dzień wziął wolne od pracy. Wcześniej zakładał, że to kac nie pozwoliłby mu rano wstać, teraz jednak pokonało go zwykłe zmęczenie. Nawet w tym momencie nie miał ochoty sprawdzać godziny.

Theo w końcu ułożył się z powrotem na plecach, lewą rękę z ranami chowając pod kołdrę. W głowie wciąż kumulowało się spięcie zwiastujące nadchodzący ból, jednak starał się to wszystko ignorować. Twarz miał cały czas zwróconą ku śpiącemu Dunbarowi. Kilka niesfornych kosmyków opadło blondynowi na czoło. Raeken bez zastanowienia wyciągnął prawą dłoń, wplatając palce we włosy nastolatka. Zaczesał je do tyłu, jednak potem zamiast cofnąć rękę, zaczął niespiesznie gładzić kosmyki. Tak po prostu, jakby potrzebował sobie udowodnić, że Liam jest tutaj i żyje. Przeszły mu dreszcze po plecach, kiedy dotarło do niego, że naprawdę mogło stać się odwrotnie. Przecież to byłaby jego wina. Zostawił go samego, łamiąc tym samym swoją podstawową zasadę odnośnie imprez. Jak mógł być tak głupi? Przecież odpowiadał za niego. Sam zaproponował to wyjście, organizował to i powinien go mieć na oku. Fakt, że wcale wtedy nie przydał się Derekowi tylko zwiększał jego poczucie winy. Wychodziło na to, że niepotrzebnie z nim jechał, a przecież gdyby nie wrócił na czas, tamten chłopak mógł go zgwałcić. Theo westchnął głęboko, przypominając sobie stan Dunbara. Nawet gdyby nikt go nie namawiał, Liam chyba sam wszedłby komuś do łóżka. A potem żałował do końca życia.

Raeken przygryzł wargę, poprawiając te jego miękkie włosy.

W końcu sam wczoraj ledwo się powstrzymał. Jak mógł w ogóle myśleć, że nic by się nie stało, gdyby jednak do czegoś doszło? Dzisiaj, na trzeźwo, nie miał wątpliwości, że popełniłby duży błąd. Jedyny przejaw odpowiedzialności, którego i tak chyba nie powinien zaliczać, skoro gdzieś w głębi siebie żałował. Świadomość, że Dunbar jest prawiczkiem kusiła Theo, który chętnie pokazałby mu te najlepsze rzeczy. Raeken zmarszczył brwi, uświadamiając sobie, w jakim kierunku idą jego myśli. Ostatni raz zaczesał włosy chłopaka i cofnął dłoń. Przeniósł wzrok z powrotem na sufit, układając rękę za głową. Lepiej żeby swoje fantazje seksualne praktykował z Danielem. Chłopak na pewno zniesie więcej niż Liam, dla którego to byłoby przecież bardziej bolesne. Zresztą Daniel był chętny niezależnie od stanu trzeźwości, w przeciwieństwie do Dunbara. Theo mrugnął zdziwiony, kiedy dotarło do niego, że zaczął myśleć o Liamie w innych kategoriach. Z jakiej racji, do cholery? Przecież wcześniej ani razu mu się to nie zdarzyło.

Pain In Your Soul  |Thiam AU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz