Liam skrzywił się, kiedy zakładał koszulkę, schodząc na dół po schodach. Plecy bolały go niemiłosiernie po wczorajszym spotkaniu trójki chłopaków na boisku. Zresztą nie tylko plecy go bolały...
Wszedł do kuchni, w celu przygotowania sobie szybkiego śniadania. Całą grupką umówili się dzisiaj u Masona i wiedział, że nie ma za bardzo czasu na jedzenie. Zważywszy na fakt, że niewiele brakowało do południa.
- Cześć, już wróciłeś? - odezwał się, widząc swojego ojca, który siedział przy stole przed laptopem.
- Tak, nie planuj nic na jutrzejszy wieczór, zrobimy trening - oznajmił mężczyzna, a Liam wyszczerzył się zadowolony.
Mimo iż jego ojca nie było zaledwie parę dni, blondynowi już brakowało kickboxingu.
- Cześć wszystkim - do pomieszczenia weszła Malia, a Liam od razu stwierdził, że jego siostra będzie zaraz gdzieś wychodzić, sądząc po jej ubiorze. - Gdzie mama?
- Miała nocną zmianę w szpitalu, teraz pewnie śpi - odpowiedział ich ojciec.
- Jak nos? - dziewczyna zwróciła się do Liama, wyciągając sok z lodówki.
- A co się stało? - zainteresował się mężczyzna, patrząc na syna.
- Grałem wczoraj w lacrosse'a z chłopakami i Stiles uderzył mnie kijem - skłamał niebieskooki, zerkając na Malię.
Mieli uzgodnioną wersję ze wszystkimi. Młody Dunbar nie do końca chciał, by wyszło na jaw, że tak naprawdę się nie obronił przed atakiem. W końcu trenował kickboxing od dłuższego czasu i nie czuł się dobrze z myślą, że nie potrafił wykorzystać swoich umiejętności.
- Nie miałeś kasku? - zdziwił się ojciec.
- Nie mam swojego, to z wyposażenia szkoły - Liam wzruszył ramionami. - Przecież nie mam kluczy do szatni, żeby go sobie wziąć.
- Uważaj na siebie następnym razem - stwierdził mężczyzna, wracając do pracy na swoim laptopie.
Blondyn tylko skinął głową, przenosząc wzrok na zegar wiszący na ścianie.
- O cholera, już dwunasta? - uniósł brwi.
- No chyba wyraźnie widzisz? - spytała rozbawiona Malia.
Młody Dunbar zaklął pod nosem, a wychodząc z kuchni, biegiem skierował się do swojego pokoju.
Szybko przebrał się we wcześniej przygotowane rzeczy, a grymas bólu nie schodził z jego twarzy. Kilka siniaków na plecach i klatce piersiowej skutecznie utrudniały każdy ruch.
Po chwili już wychodził z domu, szybszym krokiem idąc tą samą drogą, co zawsze.
A jednocześnie myślami wciąż analizował poprzedni dzień.
Raeken znowu to zrobił. Uratował mu tyłek, nazwał go swoim szczeniakiem i wygłosił jakże refleksyjną mowę, której Liam i tak nie zrozumiał.
Jak można odczuwać tryumf, kiedy komuś puszczają nerwy? Dunbar zaczął poważnie rozważać, czy Theo przypadkiem nie jest masochistą.
Naprawdę intrygowała go nonszalancja i obojętność bruneta na otaczający go świat. Nie potrafił zrozumieć, jakim sposobem starszy zawsze chodzi z tym swoim cynicznym uśmiechem.
- Niefajne uczucie, co?
Blondyn przypomniał sobie słowa Raekena. Czuł się wtedy, jakby zielonooki czytał mu w myślach. Bo w końcu, skąd Theo mógłby znać to połączenie irytacji, bólu i bezsilności?Liam wszedł na bogatą dzielnicę, wzrokiem od razu szukając domu przyjaciela.
Jednak czytanie w myślach nie wchodziło w grę. Dunbar szybko się domyślił, że starszy chłopak musiał być w podobnej sytuacji. I to prawdopodobnie niejednokrotnie.
CZYTASZ
Pain In Your Soul |Thiam AU|
Fanfiction[Human AU - opowiadanie nie ma nic wspólnego z fabułą serialu, tylko postacie i miejsca są zapożyczone! Tylko ludzie i ludzkie problemy] [Pierwsze rozdziały są dość żenujące, a przez to też potrzeba cierpliwości do niektórych postaci Enjoy.] Siniaki...