Theo przymknął oczy i przetarł twarz dłońmi. Leżał na plecach i nie miał siły wstawać do Dereka, który kolejny raz tego ranka musiał zwrócić zawartość żołądka. Raeken nie miał pojęcia, która jest godzina, ale za oknem było zupełnie ciemno, a budzik nie dzwonił. Nastolatek mimowolnie słuchał tego jak Halem za ścianą wstrząsają torsje. Słyszał też jak po wszystkim została spuszczona woda. Przechylił głowę, spoglądając w kierunku otwartych drzwi od łazienki. Ze swojego miejsca widział już Dereka, pochylającego się nad umywalką. Nawet z tej perspektywy wyglądał na ledwo żywego. Nie miał na sobie koszulki, Theo w jego odbiciu lustrzanym dostrzegał początek rysy na lewym boku. Wciąż nie potrafił pozbyć się czarnych scenariuszy, które siedziały w jego głowie, odkąd zobaczył tę ranę. Hale przemył twarz wodą, a potem zaczął czyścić zęby, już któryś raz dzisiaj, przez to wymiotowanie.
Theo nie odezwał się do niego ani słowem. Obserwował tylko co się z nim dzieje, powstrzymując od komentarzy i ukazując swoją obojętność na skutki zażywania narkotyków, jakie dopadały Dereka. Wkrótce Hale wrócił do łóżka, Theo postarał się nie złapać z nim kontaktu wzrokowego. Starszy ciężko położył się i schował pod kołdrę, kuląc pod nią. Theo wyczuł dreszcze, które nim wstrząsnęły. Zacisnął szczękę, pozostając przy swojej obojętności. W inny sposób nie dotrze do niego. Zaczął myśleć o tym, by po prostu stąd wyjść, wrócić do domu. Musiał wyrobić się z tym przed pójściem do pracy i im dłużej tutaj siedział, tym mniej miał na to czasu. Sięgnął po telefon i sprawdził godzinę. Przeklął w duchu, bo dochodziła dopiero czwarta nad ranem. Jakby bardziej odczuł swoje niewyspanie. Stracił chęci do wstawania, choć towarzystwo Dereka nie było dla niego komfortowe. Nie, odkąd miał świadomość, że mężczyzna wrócił do nałogu.
Cisza, która trwała z nimi, stawała się dla Theo coraz cięższa. Kantem oka widział, że Derek leżał na boku, przodem do niego. Musiał trochę wytrzeźwieć, skoro nie próbował się do niego przytulać. Niedługo leżeli, po kilkunastu minutach mężczyzna znów szedł szybszym krokiem do łazienki, w której drzwi nawet nie zamknął po ostatnim razie. Theo ponownie słyszał jego torsje, choć on już chyba nie miał czym wymiotować.
Raeken poddał się i pomimo niewyspania, wstał z łóżka. Zszedł na dół, do kuchni i sprawdził w odpowiedniej szafce, czy Derek ma jakieś elektrolity. Wziął je, na wszelki wypadek sprawdził datę, bo kojarzył to opakowanie z ostatniego razu, gdy były potrzebne. Wkrótce wracał na górę ze zrobionymi elektrolitami, kolejną szklanką i tabletkami na ból głowy w kieszeni.
- Uwaga, zapalam światło - ostrzegł Hale'a nim nacisnął włącznik. Mrok rozjaśniła lampa stojąca nieopodal łóżka, na którym kulił się Derek. Theo podszedł bliżej krawędzi materaca. - Chodź, wstawaj.
Szturchnął jego bark, mężczyzna jakby z trudem podniósł się do siadu, Raeken wtedy podał mu kubek z roztworem elektrolitów. Na szafce nocnej położył tabletki i szklankę z wodą.
- Tylko nie bądź na tyle głupi, żeby brać to od razu - skomentował zdawkowym głosem. Chciał odejść, jednak Derek chwycił jego dłoń, Theo niemal natychmiast wyswobodził ją z jego i tak niemocnego uścisku. Ale nie odszedł, wyczekująco patrzył mu w oczy, Derek miał spuszczony wzrok.
- Przepraszam - wychrypiał niewyraźnym głosem.
- Za co?
- Za... - Hale urwał, chowając twarz w dłoni. - Kurwa, znowu cię molestowałem.
- Nie pierwszy raz i pewnie, kurwa, nie ostatni, jeśli dalej będziesz brał ten jebany syf - uniósł się Theo. - Co ci strzeliło do głowy?
Derek nie odpowiedział, siedział ze spuszczonym wzrokiem, kuląc się w sobie. Zadrżał z zimna. Raeken prychnął, odchodząc od niego. Natknął się na jego koszulkę leżącą na podłodze, podniósł ją i rzucił do Dereka, sam zgarnął swoją bluzę, którą ubrał.
CZYTASZ
Pain In Your Soul |Thiam AU|
Fanfiction[Human AU - opowiadanie nie ma nic wspólnego z fabułą serialu, tylko postacie i miejsca są zapożyczone! Tylko ludzie i ludzkie problemy] [Pierwsze rozdziały są dość żenujące, a przez to też potrzeba cierpliwości do niektórych postaci Enjoy.] Siniaki...