Rozdział 69

2.2K 96 219
                                    

Liam zerknął na zegar naścienny. Do rozpoczęcia przerwy lunchowej zostały dwie minuty, a matematyczka wciąż nie kończyła swojej myśli. Miał ochotę zacząć się już pakować, przecież i tak nie przyswoi tego, co ona powie w ostatniej minucie. Będzie znowu musiał usiąść z Theo do matmy. Wreszcie zadzwonił dzwonek, a oni dostali pozwolenie na spakowanie swoich rzeczy. Liam przeklął pod nosem to opóźnienie, chciał już zejść na parter, na patio, do Theo, który znowu teraz go uprzedzi. Zarzucił plecak na ramię i skierował się do wyjścia z sali.

- Idziesz z nami na stołówkę? - zapytał Mason, obok którego szedł Corey.

- Nie.

Wyszli z sali.

- Znowu idziesz na patio? - Mason zmarszczył brwi.

- Czego się spodziewałeś? - wtrącił Corey, przystając razem z nimi. - My nie będziemy lepszym towarzystwem od jego kochanka.

- Jakiego znowu kochanka? - Liam spojrzał na niego zażenowany.

- O tego. - Bryant wskazał głową coś ponad ramieniem Liama.

Dunbar wzdrygnął się, gdy zauważył, że Theo stoi tuż obok niego. Od razu rozpoznał ten specyficzny uśmiech na ustach Raekena.

- Jestem twoim kochankiem? - Przechylił głowę. - Czemu nic mi nie powiedziałeś?

- Bo to pomówienia - wywarczał pod nosem, patrząc na Corey'a morderczym wzrokiem.

- Chyba żeby mieć kochanka, najpierw trzeba mieć stałego partnera - zastanowił się na głos Mason, spoglądając na Bryanta.

- Tym też mogę być - skomentował Theo, obserwując Liama z perfidnym uśmiechem. Dunbar spojrzał mu w oczy z pełną powagą, poczuł się jakby on też był tutaj przeciwko niemu.

- Wszyscy na to czekamy, tylko Dunbix...

- Stul pysk - warknął na niego Dunbar.

- Idziemy? - mruknął Theo, wpatrując się tylko w Liama.

- Czyli jednak w czymś Corey miał rację - odezwał się Mason jakby do siebie, ale i tak wszyscy zwrócili na niego uwagę. - My lepszym towarzystwem nie będziemy.

- Od niego? - Liam uniósł brwi, wskazując Theo. - Nigdy w życiu.

Dunbar nie dał im szansy na odpowiedź, po prostu skierował się do schodów. Kantem oka widział, że Raeken dotrzymuje mu kroku i czuł z tego pewną satysfakcję. Zeszli na parter, było tu znacznie mniej ludzi. Starszy chłopak szturchnął go barkiem, Liam wtedy uniósł na niego spojrzenie.

- Hm? - mruknął przeciągle, gdy Theo nie odpowiedział na jego nieme pytanie.

- Nic. - Wzruszył ramionami, jego uśmiech go zdradzał. - Zaczepiam cię.

Liam prychnął pod nosem i szturchnął go barkiem mocniej niż Raeken jego przed chwilą. Wyszli na patio, przywitał ich zniechęcający, zimny wiatr, ale i tak skierowali się na ławkę, którą zwykle zajmowali. Kiedy byli już w miejscu, z którego nie było ich widać, Theo pochylił się i pocałował Liama w policzek. Pierwszy usiadł na ławce, przodem do niego, Dunbar zajął miejsce obok, siadając dosyć blisko.

- I jak było na spotkaniu z Derekiem? - zapytał, obserwując profil Theo.

Chłopak zerknął na niego, zaraz jednak odwrócił spojrzenie. Milczał, sięgnął do tylnej kieszeni i wyciągnął paczkę papierosów, gestem mu zaproponował, Liam odmówił, Theo wyciągnął jednego. Przytrzymał wargami filtr, odpalił końcówkę, zaciągnął się głęboko. Dym wypuścił na bok. Liam cierpliwie czekał na odpowiedź, a gdy dotarł do niego zapach nikotyny, jednak nabrał na nią ochoty. Przygryzł wargę i niepewnie poprosił gestem. Theo bez komentarza podał mu papierosa.

Pain In Your Soul  |Thiam AU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz