Theo ledwie wysiadł z autobusu i od razu wyciągnął paczkę papierosów.
To już stawało się jego nawykiem, w końcu podczas lekcji nie będzie miał możliwości zaspokoić swojego głodu nikotynowego.
Odpalił papierosa, od razu się zaciągając.
Szedł wolnym krokiem. Do lekcji było jeszcze około dwudziestu minut, więc nie bał się o spóźnienie. W tym roku na pewno nie powinien ich mieć, zdążył się już przekonać, że ma to duży wpływ na jego średnią.
Kolejny raz się zaciągnął, po chwili wypuszczając dym z ust.
Palił z dwóch powodów. Pierwszym było uzależnienie, a drugim - stres. Jednak w ten pierwszy dzień szkoły sam nie wiedział, czy powinien się stresować. W końcu jego rocznik i znajomi skończyli już dawno naukę w Beacon Hills High School, więc został sam.
Uśmiechnął się pod nosem, zdając sobie sprawę z faktu, że prawdopodobnie jest najstarszy ze wszystkich uczniów.
Zaciągnął się, strzepując żar.
Im bliżej był budynku szkoły, tym więcej osób mijał po drodze. Większość to byli nowi pierwszoklasiści, którzy zapewne jeszcze będą gubić się między korytarzami. Resztą przybywających uczniów byli ci, którzy kontynuowali swoją naukę. A on jako jedyny musiał powtarzać.
Kolejny raz się zaciągnął.
Ciężka torba z podręcznikami obijała się o jego prawe biodro, z każdym następnym krokiem. Jednak brunet wolał raz wszystko zanieść do szafki, a potem mieć spokój przez dłuższy czas.
Wyciągnął z kieszeni telefon, od razu go włączając. Dla pewności, wolał nastawić sobie alarm na autobus. Nie chciał spóźnić się do pracy przez ślęczenie nad pracą domową. Niestety już wielokrotnie przekonał się, że niektórzy z nauczycieli lubią zadawać już pierwszego dnia w szkole.
Zaciągnął się ostatni raz, wyrzucając peta do pobliskiego kosza.
Już po kolejnych pięciu minutach marszu znalazł się w budynku, przemierzając korytarze z zamiarem znalezienia swojej szafki. Nie miał zamiaru dźwigać tych wszystkich podręczników już ani minuty dłużej.
Zaczął już szukać po kieszeniach kartki, z zpisanym kodem, kiedy ktoś zahaczył o niego ramieniem.
- Patrz jak łazisz, szczeniaku - warknął, zauważając niższego od siebie chłopaka.
- Jak mnie nazwałeś? - zirytował się drugi, stając na przeciw bruneta.
Mierzyli się przez parę sekund wrogim wzrokiem i miał już odpowiadać blondynowi, kiedy wtrącił się trzeci chłopak.
- Ej, ej, opanuj się, Liam - ciemnoskóry odsunął blondyna, po chwili zwracając się do starszego. - Siema, jestem Mason.
Wyciągnął rękę do bruneta, jednak ten nawet nie drgnął.
- Ale masz mocny uścisk - zażartował, a starszy spojrzał na niego z politowaniem.
- Lepiej pilnuj tego szczeniaka, chyba nerwy mu puszczają - uśmiechnął się cynicznie, wymijając ich.
Liam robił już pierwsze kroki, by zatrzymać bruneta, jednak Mason w porę go złapał.
- Chyba nie liczysz, że pozwolę ci zjebać sobie życie w nowej szkole? - prychnął ciemnoskóry. - A przynajmniej nie w ten pierwszy dzień.
- Nazwał mnie...
- Wiem słyszałem, bla, bla, bla - przewrócił oczami, po czym nastąpił krótki dzwonek. - A teraz jazda do klasy, bo z tej szkoły też cię wywalą.
- Nie wywalili mnie, tylko ledwo zaliczyłem rok, okej? - warknął. - I wolałem się przenieść tutaj, bliżej domu, jasne?
- Tak, tak, spadaj już - Mason popchnął go w stronę jego klasy, a sam udał się do swojej.
I już wiedział, że będą z nim problemy...
CZYTASZ
Pain In Your Soul |Thiam AU|
Fanfiction[Human AU - opowiadanie nie ma nic wspólnego z fabułą serialu, tylko postacie i miejsca są zapożyczone! Tylko ludzie i ludzkie problemy] [Pierwsze rozdziały są dość żenujące, a przez to też potrzeba cierpliwości do niektórych postaci Enjoy.] Siniaki...