Rzecz Siódma

13 3 0
                                    

O tym jak Feelan wrócił do domu, poszedł do swojego pokoju, położył się wygodnie w łóżku i o tym, co działo się później


Feelan wziął głęboki oddech, kiedy stanął przed drzwiami swojego domu. Był pewien, że reszta rodziny już spała, a skrzypienie drzwi mogłoby wszystkich obudzić. Zwykle, kiedy późno wracał, to się tym nie przejmował. Tym razem jednak uświadomił sobie, że pewnie po raz ostatni wraca w taki sposób. Przeszło mu przez głowę mnóstwo myśli. Czy kiedy wyruszy bez pożegnania, to czy szybko to zostanie zauważone? Czy ktoś poza Deliną prawdziwie za nim zatęskni? Czy może wszyscy w rodzinie się oburzą, że przed żniwami zniknęły dodatkowe ręce do pracy. Feelan uśmiechnął się smutno na myśl o tym, jak jego bracia będą się wzajemnie pocieszać słowami: "I tak nie było z niego żadnego pożytku". Słyszał je w swojej głowie, aż za bardzo wyraźnie i nawet się ucieszył, że po raz ostatni wraca do domu.

Drzwi wcale nie zaskrzypiały tak głośno. Feelan wszedł do środka i zobaczył zapalone w kuchni światło. Usłyszał też, jak jego matka nuci sobie pod nosem radosną melodyjkę. Przerwała na moment i wyjrzała z kuchni na korytarz.

- Felek? Już wróciłeś? - zapytała zdziwiona. 

- Noo... tak - przytaknął chłopiec. - Za wcześnie?

- Myślałam, że będziesz później. Właśnie robiłam wieczorne kanapki. Chcesz jedną? 

- Wiesz, że nigdy nie kończy się na jednej - rzekł z uśmiechem Feelan. 

- Mam nadzieję, że nie mówisz o swojej rozwiązłości - odpowiedziała rozbawiona matka chłopca.

- Mamo!

- No co? Mam pięciu synów, ale tylko jeden potrafi zamienić z dziewczyną więcej niż dwa zdania bez zająkania się. Jesteś już też w takim wieku, że możemy o takich sprawach porozmawiać. Nawet powinniśmy! No już, nie stój tak. Usiądź i powiedz, jak ci poszło z Deliną. Będą z tego dzieci?

- Mamo!

- Ciszej, bo braci obudzisz - matka Feelana usiadła przy stole, stawiając na nim talerz z kanapkami. Wzięła jedną kanapkę, lecz jej nie ugryzła, uważnie wpatrując się w Feelana. - Chyba nie chciałbyś, żeby wtrącili nam się do rozmowy.

- No... Nie - przytaknął Feelan. - Uznaliby, że mnie niepotrzebnie faworyzujesz. Szkoda czasu na rozmowę z kimś takim jak ja. Tym bardziej, szkoda dobrych kanapek.

- Felek, nie mów tak. Wiesz, że to tylko braterska złośliwość. No i też powinieneś wiedzieć, że zawsze będę cię kochać, nieważne jakbyś bezużyteczny nie był.

- Dzięki mamo - Feelan uśmiechnął się niepewnie. - Też cię kocham. 

- Bierz kanapkę. I mów.

- Nie powinno się mówić z pełnymi ustami - wytknął matce Feelan.

- Nie pyskuj - powiedziała matka i oboje się roześmiali. 

Feelanowi przez chwilę przeszło przez myśl, że może powinien powiedzieć swojej matce, iż zamierza jutro opuścić Wszytrószkę. Szybko jednak z tego pomysłu zrezygnował. Matka starała się go wspierać i troszczyła się o niego, lecz mogło jej zabraknąć wiary w chłopca. Wszyscy w Wszytrószce powiadają, jaki to świat poza wioską jest groźny i niebezpieczny. Feelan zaś był młody, niedoświadczony. Matka chciałaby, żeby został, z troski o jego bezpieczeństwo. Chłopiec wyraźnie w głowie słyszał jej głos, że jak dorośnie będzie mógł sobie wędrować gdzie chce. Feelan bał się jednak mocno procesu dorastania. Widział po innych ludziach, jak szybko się zmieniali. Jednego dnia marzyli, by zdobyć świat, a po roku, marzyli o tym, by mieć za co wypić pod koniec tygodnia. 

- Delina to bardzo porządna dziewczyna - powiedział w końcu Feelan, uśmiechając się przemiło. - Z wszelkimi poważnymi sprawami może zaczekać do ślubu.

- To ty tak twierdzisz, czy ona? - zapytała podejrzliwie matka.

- Wyczuwam, że to podchwytliwe pytanie - oznajmił Feelan. - Więc... No... Daruję sobie odpowiedź. 

- Oj Felek, Felek - matka cicho westchnęła. - Nie mam zamiaru cię osądzać. Chcę po prostu, żebyś był szczęśliwy. I chciałabym, żeby twoje panienki też tego pragnęły.

- Mamo...

- No dobrze, dobrze. Jedna panienka. Się już tak nie dąsaj. Weź sobie jeszcze jedną kanapeczkę.

Feelan posłusznie wziął kanapkę. Zjadł ją. Matka Feelana ziewnęła i przetarła oczy.

- No, późno się robi - powiedziała. - Czas do łóżeczka. Dobranoc synku.

- Dobranoc mamo.

Matka pocałowała Feelana w czoło, po czym poszła do swojego pokoju. Chłopiec zaś zjadł resztę kanapek, umył talerz i poustawiał równo krzesła przy stole. Po chwili uznał, że takie ustawienie krzeseł wygląda bardzo nienaturalnie, więc je krzywo poprzesuwał. 

- Sporo czasu minie, zanim znów usiądę sobie przy tym stole - powiedział cicho, z tym dziwnym uczuciem, będącym pomieszaniem żalu z radością, wynikającą ze zbliżającej się przygody. 

Jeszcze raz Feelan rozejrzał się po domu, wypalając sobie w pamięci jego obraz. W trudnych chwilach chciałby móc przypomnieć sobie właśnie taki dom. Miły, cichy, ciepły i spokojny. 

W końcu udał się do swojego pokoju i padł plecami na łóżko. Przez chwilę wpatrywał się w sufit, aż oczy same nie zamknęły mu się ze zmęczenia. Nie mógł jednak zasnąć. Pomimo otwartego na oścież okna w pokoju było niesamowicie duszno i gorąco. Do tego jeszcze rozbrzmiewało to irytujące mruczenie.

- Mrrr... Mrrr... Mrrr... MRRR!!! 

Feelan otworzył oczy, podniósł głowę i odwrócił się w stronę okna. Złociste ślepia patrzyły prosto na niego.

- Dobry kotek - powiedział Feelan. 

Mruczenie momentalnie ucichło. Złote oczy jednak w dalszym ciągu wpatrywały się w Feelana. 

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz