Rzecz Dwudziesta Pierwsza

18 3 4
                                    

O tym, że miłość jest drogą wyboistą, krętą i pełną niespodzianek

- Wstawaj Feelan! - pełen entuzjazmu okrzyk Niriana zbudził Feelana z miłego snu. - Czeka na nas wspaniały dzień, pełen wspaniałych przygód!

Nirian z rozmachem otworzył okna, wpuszczając do pokoju gorące promienie słońca. Na zewnątrz rozbrzmiewał pogodny ptasi śpiew.

- Jeszcze dziesięć minut - warknął Feelan, zakrywając głowę poduszką.

- ...i choć Feelan dzielnym był i walecznym człowiekiem, to jednocześnie leniwy był, jak rozgotowany ziemniak - powiedział narracyjnym tonem Nirian.

- Czemu wszyscy muszą mnie budzić z samego rana? - stęknął Feelan. - Czy całe to bohaterstwo i problemy tego świata nie mogą chwilkę poczekać, żebym mógł się wyspać?

- Pewnie by mogły - stwierdził Nirian. - Ale dla mnie takie czekanie zaczyna się robić nudne. Nuda zaś nie sprzyja artystom. Sprawia, że umysł rdzewieje. Przepuszcza nuty inspiracji obok uszu. Blokuje energię twórczą i...

- Dobra, dobra już wstaję.

Po obfitym śniadaniu, którym była jajecznica z pomidorami, Nirian i Feelan wyruszyli zwiedzać miasto. Palavaras było ogromne i trochę przytłaczało młodego Feelana ilością ludzi i wielkością budynków. Chłopiec zdawał sobie sprawę z tego, że samemu, to z pewnością, by się zagubił wśród licznych uliczek i alejek. Cieszył się, że miał ze sobą Niriana, który nie tylko bardzo dobrze znał miasto, ale również miał w sobie bardzo dużo pewności siebie.

- Widzisz w oddali tę wieżę? - zapytał Nirian, wskazując najwyższą budowlę w Palavaras. - To wieża podłego maga Firlaya. Powinniśmy mu któregoś dnia złożyć wizytę. Ale to nie dzisiaj. Dzisiaj powinniśmy się przejść po rynku i nieco zadbać o twój zewnętrzny wizerunek. Nie, żeby coś mi przeszkadzało, ale... No wyglądasz trochę jak wieśniak, Feelanie.

- Wygląd wcale nie jest, aż tak istotny - odrzekł Feelan. - Ważne jest to, co ma się w sercu!

- Tak, ale serce zwykle mało rzuca się w oczy. Chyba, że ktoś ci rzuci takim prosto w twarz - powiedział Nirian. - Jeśli chcesz być sławny, to powinieneś mieć w sobie coś charakterystycznego. Coś, co uczyniłoby cię godnym zapamiętania.

- Coś, jak zielone włosy? - zapytał Feelan, gdyż akurat w oczy rzucił mu się człowiek właśnie z takimi włosami.

Dokładnie takie same włosy miał łotr, którego Feelan spotkał w nocy. Miał również takie same tatuaże i taką samą kurtkę. Feelan był pewien, że spotkał tego samego człowieka. Tym razem zauważył go przed domem dziewczyny, którą przed nim uratował. Feelan uznał, że nie stał tam przypadkiem. Łotr musiał mieć jakiś cel, a Feelan nie przeczuwał, że mógł to być cel szlachetny.

- Co ty tu robisz? - zapytał gniewnie Feelan.

- Co? Ja? - łotr dostrzegł Feelana i na wspomnienie walki z nim zaśmiał się nerwowo. - Ach! To ty! Młody bohater! Obrońca niewiast i tak dalej... Hehe...

Feelan nic nie mówił, jedynie nieprzyjaźnie wpatrywał się w zbira.

- Bo ja... Tego... Eee... - łotr zaczął się tłumaczyć. - No... Zrobiłem tak, że przemyślałem swoje zachowanie i ten tego... Wydaje mi się, że postąpiłem trochę głupio. To wszystko przez tamtych gamoni! Trochę wypiliśmy, no i wiesz jak to jest...

- Nie wiem - powiedział oschle Feelan.

- W każdym razie żałuję, że tak postąpiłem. I... Muszę wyznać, że... Zakochałem się!

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz