O płomieniach Kugradu
Bestie zaczęły zbierać się w pobliżu Groty Lwic, przygotowując się do następnego ataku. Wyczuwały w pięknym budynku mnóstwo strachu, który je wabił, ale wyczuwały również determinację i wolę walki, a te nie zachęcały potworów do rozpoczęcia szturmu.
Wewnątrz mistrzyni Leona, młody Nartsu i Feelan Koei przygotowywali się do walki. Mistrzyni założyła skórzane rękawice z ćwiekami, czarną kamizelkę, po czym Alena podała jej okulary z przyciemnianymi szkłami. Leona zgarnęła do tyłu długie, złociste włosy i włożyła szkła w oprawce.
- Nic w nich nie widać, moja droga - stwierdziła mistrzyni, po czym rzuciła okularami w kąt.
- Mistrzyni, ale tak wspaniale w nich wyglądasz! - powiedziała rozpaczliwie Alena.
- Ja zawsze wspaniale wyglądam - uśmiechnęła się Leona.
Nartsu do walki przygotowywał się w ciszy. Znalazł sobie spokojny kąt, gdzie przyklęknął, zamknął oczy i skupił się całkowicie na oddechu. Wyobrażał sobie, że jego serce to wielki piec, płuca to rozpalające go miechy, a krew w jego żyłach była ogniem. Niełatwo było pozostać nieruchomym w tym stanie. Nartsu tłumił w sobie całą gromadzoną energię, by uwolnić ją we właściwej chwili. Bardzo spokojnie wstał i podszedł do Leony.
- Jestem gotowy, mistrzyni - oznajmił z determinacją.
- Dobrze, Natario! - Leona uśmiechnęła się i rozczochrała chłopakowi włosy. Policzki Nartsu lekko się zarumieniły. - A co z Feelicją?
Feelicja, a właściwie to Feelan, siedział przy okrągłym stoliku i popijał z porcelanowej filiżanki rumiankowy napar.
- Robisz naprawdę świetną herbatę, Marino! - powiedział z uśmiechem Feelan.
- Daj spokój, po prostu zalewam zioła wrzątkiem - odrzekła dziewczyna.
- I robisz to naprawdę świetnie! - rzekł Feelan.
Wyczuł na sobie ponaglające spojrzenia Leony i Nartsu, więc szybkim ruchem dopił herbatę i wdzięcznie ukłonił się przed Mariną. Następnie podbiegł do Leony i Nartsu.
- Dobrze, możemy chyba ruszać - oznajmił Feelan.
- W porządku, misiaczki. Czas skopać parę tyłków! - powiedziała entuzjastycznie Leona.
- Tak jest! - zakrzyknęła radośnie Marina.
- Ty zostajesz, kochanie - rzekła Leona. - Ktoś musi zadbać o to miejsce, kiedy mnie tu nie będzie.
- A... ale mistrzyni! - zaprotestowała Marina. - Ja chcę iść z tobą!
- I to mnie martwi, skarbeńku - odpowiedziała Leona. - Na zewnątrz jest bardzo niebezpiecznie. Nie wiem czy zdołam cię ochronić jeśli coś pójdzie nie tak, jak powinno. Będę się dużo lepiej czuła, mając świadomość, że tu zostaniesz.
- Każesz mi tu zostać, a bierzesz ze sobą chłopaków?! - w oczach Mariny zabłyszczały łzy. - Ufasz im bardziej niż mi? Nie wierzysz we mnie?!
- Marino - Leona mocno przytuliła swoją uczennicę. - Ufam tobie i dlatego wiem, że mogę ci powierzyć bezpieczeństwo Groty Lwic. Jeśli... Gdybym miała nie wrócić... No wiesz...
- Mistrzyni, czemu miałabyś... - zapytała z zawahaniem Marina.
- Wbrew ogólnej opinii publicznej, nie jestem idealna - oznajmiła ze smutnym uśmiechem Leona. - Nie jestem także wszechmocna. Czasem nawet i ja czuję strach i potrzebuję pewnej podpory. Ty jesteś nią Marino i wszystkie pozostałe dziewczęta. Nie chcę, by ta podpora runęła, rozumiesz?
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
PertualanganPrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...