O tym jak Feelan Koei spotkał grumole i jeszcze kilka innych magicznych stworzeń
Czemu i od jakiego czasu grumole zamieszkiwały Las Szaleńców, tego nikt nie wiedział. Niektóre grumole twierdziły, że pamiętają jak Las Szaleńców był zaledwie Łąką Wariatów. Według grumoli, to właśnie one posadziły pierwsze drzewa, nie tylko w Lesie Szaleńców, ale pierwsze drzewa na świecie. Grumole były znane głównie z opowiadanych przez siebie kłamstw, w które one same tak mocno wierzyły, że uznawały je za prawdę. Grumole nie były najbardziej szalonymi mieszkańcami Lasu Szaleńców, ale świetnie potrafiły się dostosować do jego klimatu.
Od chwili, kiedy Feelan Koei otrzymał od Drzewa liść, jego podróż przez Las Szaleńców stała się o wiele łatwiejsza i chłopiec nawet uznawał ją za całkiem ciekawe doświadczenie. Drogę do wioski grumoli wskazał mu ogień na paprotce. Feelan zdawał sobie sprawę, że cały czas przebywał w Lesie Szaleńców. Płonąca paprotka nie dziwiła go zbytnio. Nie dziwiło go również, że ogień na tej paprotce potrafił mówić. Zaskakujące było jednak to, że płomień okazał się być bardzo pomocny. Chłopiec przez chwilę rozmawiał z ogniem, który skarżył się na to, że nie ma dla niego miejsca w lesie, że nikt go nie lubi, nie szanuje i wszyscy starają się go zgasić. Często też spotykał właśnie grumole, które były dla niego wyjątkowo niemiłe.
- Wiesz chłopcze, to bardzo frustrujące, kiedy ktoś nad twoją głową próbuje upiec kiełbaski - skarżył się ognisty duszek. - Ale mało tego! Potem jeszcze mają pretensje, że są za gorące! Mówią, czy nie dałoby się trochę chłodniej!
- Te grumole to chyba podłe stworzenia są - stwierdził Feelan.
- Podłe?! - płomyk rozpalił się wściekłe. - To mało powiedziane! To najgorsze gnidy, jakie można spotkać! Nie dość, że są głupie jak... Jak grumole, to jeszcze jedzą mnóstwo czosnku, cebuli i kapusty! Śmierdzą niemiłosiernie! Są wredne, złośliwe i zakłamane! Unikaj ich szerokim łukiem!
- Postaram się - rzekł Feelan. - To... Co zrobić, żeby ich przypadkiem nie spotkać?
- Przede wszystkie omijaj ich wioskę - powiedział ognik. - Widzisz tę ścieżkę? Tam między tym drzewem i kamieniem? Ona właśnie do niej prowadzi. Staraj się też nie gwizdać. Psia natura tych stworzeń wyczula je gwizdanie i wszelkiego rodzaju piszczące dźwięki.
- Rozumiem... Cóż, dziękuję za radę, miły płomyczku - Feelan skłonił się wdzięcznie przed ogniem, odwrócił się i poszedł wskazaną dróżką, wygwizdując pod nosem radosną melodyjkę.
- Dziwak... - mruknął ognisty duszek.
Feelan dobrze wiedział, że gdyby wprost zapytał, gdzie szukać grumoli, to nikt, by mu tego nie powiedział. Dlatego wystarczyło mu zapytać, co robić, by ich nie znaleźć i jakimś cudem to zadziałało. Po chwili jego gwizdanie zwabiło pierwszego grumola.
Grumol był niewysokim stworzeniem, przypominającym małpę. Miał wielki, szeroki, czerwony nos, małe oczka, spiczaste, psie uszy, bujne czarne wąsy, długi rudy ogon i brązowe futro. Grumol człapał wokół drzew i raz za razem pociągał nosem, zaciekle obwąchując teren. W końcu dotarł do Feelana i zaczął wąchać jego buty.
- Bardzo zacne trzewiczki - powiedział grumol, na próbę gryząc czubek feelanowego buta. - Ale mi szczęście dopisało! Somsiad się w nos ugryzie, jak zobaczy, jakie żem ładniutkie podeszwy znalazł!
- Ekhm... - Feelan kaszlnięciem spróbował zwrócić na siebie uwagę. - Mógłbyś zostawić te buty?
- Co?! Czego się pan czepiasz! - oburzył się grumol. - Ja żem te buty uczciwie znalazł! A co znalezione, to nie ukradzione! Moje one są! Nie oddam ich nikomu! Zostaw mnie! Wraghrrr!
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AdventurePrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...