Rzecz Pięćdziesiąta Dziewiąta

10 2 0
                                    

O przygodach Toma Sawklika i towarzyszącego mu Sir Marsela

- ...i właśnie po to przybyliśmy do Galczki - Sir Marsel skończył swoją opowieść i zobaczył, że Tom Tommy Sawklik siedział mocno odchylony na krześle i wpatrywał się w sufit. - Masz nikomu o tym nie wspominać, zrozumiałeś?

- Coś mówiłeś? - spytał Tom, spoglądając na rycerza. 

Jednym z powodów, dla których Sir Marsel z taką łatwością ignorował innych ludzi, był ten, że nie znosił kiedy sam był ignorowany. Łatwo było tego uniknąć, zwyczajnie unikając jakichkolwiek kontaktów z ludźmi. Rycerz warknął z poirytowaniem, że dał się zaszantażować Tomowi, a jak się okazało, chłopak go praktycznie wcale nie słuchał.  

- Nieważne - rzekł Sir Marsel, wstał od stołu i zamierzał skierować się do baru, lecz na jego drodze stanęła Lady Miriana.

Rycerz był wściekły, podobnież jak i właścicielka przybytku. Sir Marsel i Lady Miriana gniewnie spojrzeli sobie w oczy. Rycerz starał się wymusić na kobiecie, by zeszła mu z drogi, ta zaś wzrokiem sugerowała mu, żeby grzecznie usiadł i posłusznie jej wysłuchał. Ich spojrzenia były tak piorunujące, że gdyby włożyć między nie kartkę, spaliłaby się na popiół. Jedno i drugie nie zamierzało ustąpić. Pojedynek na spojrzenia przerwał radosny Tom.

- Yo madme! Co tak się nerwicujesz? Stanęło się coś? Wiesz, że na swojego Tommysława zawsze możesz policzać! 

- Mam sprawę do pana rycerzyka - oznajmiła Lady Miriana. - Który w zamian za korzystanie z naszej gościnności, mógłby się nam odwdzięczyć drobną przysługą. 

- Nie interesuje mnie to - odrzekł Sir Marsel, nie mający najmniejszej ochoty na dorzucanie sobie kolejnych problemów.

- Naah! Rynszlerz jest bardzo zajęty - powiedział Tom. - Musi się przygotownąć do...

- Ekhm! - Sir Marsel głośno kaszlnął, zagłuszając Toma. - Nic właściwie nie muszę. Mam sporo wolnego czasu. Chętnie pomogę.

Lady Miriana zerknęła na Toma. Chłopiec uśmiechnął się do niej i puścił jej oczko. Kobieta wyjęła długą fajkę, powoli ją rozpaliła, i niespiesznie się zaciągnęła. Obłoczek dymu wypuszczony z jej ust pomknął prosto w twarz Sir Marsela. 

- Jak pewnie wiesz, szlachetny rycerzu - przemówiła Lady Miriana. - Galczka rządzi się własnymi prawami. Mimo to, w Galczce można wyróżnić kilka naprawdę wpływowych postaci, które nawet w mieście takim jak to, potrafią utrzymać pewnego rodzaju ład i porządek. 

- Do rzeczy. Chcę wiedzieć, co mam zrobić, a nie wnikać w strukturę społeczną tego parszywego miasta - rzekł Sir Marsel. 

- Tak jak mówiłam, w Galczce można znaleźć osoby o większych wpływach - mówiła dalej Lady, nie przejmując się lekceważącą postawą rycerza. - Należę do takich osób i szczerze powiedziawszy, nie chciałabym swoich wpływów utracić. Niestety, ktoś zamierza je umniejszyć, otwierając w Galczce dom publiczny.

- To niedopuszczalne! - wykrzyknął Tom. - Madme bardzo troszczy się o wszyskieńkie dziewczęta i dba, żeby nikt im nic złowego nie zrobnął. Potrafi odpowiednio zmusznąć galczkowych zwyrodnialców, żeby się grzeczniowo zachowywywalali. Ale drugi przybytek jak ten... Wiesz co to oznacza, rypiklerzu?!

- Nie - rzekł krótko Sir Marsel. - To gdzie ten przybytek?

- Kilka uliczek stąd - odparła Lady Mirian. - Dzisiaj mają wielkie otwarcie, więc jeśli znajdziesz ciągnącą się przez pół miasta kolejkę, to będziesz mógł się domyślić gdzie prowadzi. Liczę na to, panie rycerzu, że znajdziesz właściwy sposób na rozwiązanie tego problemu.

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz