Rzecz Pięćdziesiąta Czwarta

7 2 0
                                    

W której Feelan znalazł gwiazdę, a właściwie coś co spomiędzy gwiazd wypadło

- Sir. Sir! Sir?! - Feelan natrętnie usiłował zmusić milczącego rycerza do rozmowy. - Sir... S-i-r! SIR!

- Czego chcesz? - burknął zirytowany Sir Marsel.

- Próbuję zwrócić na siebie twoją uwagę - odparł szczerze Feelan. - I też zapytać cię o coś bardzo ważnego. Mogę Sir?

- A uciszysz się potem? 

- Nie, Sir. Nie mogę tego obiecać, bo przeczuwam, że potraktujesz mnie jakąś zbywającą odpowiedzią - rzekł Feelan. - Tak więc... Z pewnością bardzo wiele podróżowałeś Sir i bardzo wiele wiesz o krainach Trawelii. Sporo też zapewne przeżyłeś i... Tak sobie pomyślałem, że w ramach treningu mógłbyś mi opowiedzieć o swoich wcześniejszych przygodach. 

- Nie ma o czym mówić - uciął krótko Sir Marsel, a Feelan wyczuł w jego głosie irytację o wiele większą niż zazwyczaj. - Zresztą, w niczym by ci to nie pomogło. 

- Aha... W porządku - Feelan smutno spuścił wzrok. - Po prostu Sir, ostatnio jesteś jakiś dużo bardziej ponury, niż zwykle. Nie chcę Sir, żebyś był smutny.

- A co ci właściwie do tego? - spytał oschle rycerz. - Zajmij się lepiej sobą. 

- Dobrze Sir... - przytaknął posłusznie Feelan. 

Powoli zbliżał się wieczór, a Feelan i Sir Marsel zbliżali się do niewielkiego przydrożnego zajazdu. Zostawili konie w niewielkiej stajni i skierowali się do karczmy. Feelan był głodny, zaś Sir Marsel potrzebował czegoś zupełnie innego.

- Dziesięć piw poproszę - rzekł do karczmarza.

Wąsaty, otyły karczmarz pokiwał głową z uznaniem i zaczął nalewać piwo do pierwszego kufla.

- Sir! A co jeśli znowu nadleci smok? - spytał pretensjonalnie Feelan.

- To zajmę się nim, jak wytrzeźwieję - odparł obojętnie Sir Marsel. 

- Smoków tu co prawda dawno nie było - wtrącił do rozmowy karczmarz. - Ale mamy tu nieopodal gniazdo zupełnie innych poczwar. Wyście rycerze, prawda?

- Sir tak. Ja jeszcze nie - rzekł Feelan.

Karczmarz zmarszczył brwi i zaprzestał nalewania piwa. Sir Marsel z utęsknieniem spojrzał w stronę półpełnego kufla. Cicho westchnął, przewidując zrzędzenie karczmarza, do którego niewątpliwie wtrąci się Feelan, pragnący rozwiązać problemy gospodarza. 

- Nie chcę wam tu narzekać, waszmość, ale moglibyście zrobić porządek z tymi potworzyskami - rzekł karczmarz. - Chociaż dzisiejsze rycerstwo, jest jak dziura w gaciach. Co najwyżej w tyłek się można podrapać. 

- Sir! Słyszałeś to?! - zapytał oburzony Feelan. - Sir Marsel wcale taki nie jest. Prawda Sir? Zrobimy coś z tymi potworami? To będzie dla nas doskonałe ćwiczenie! 

Rycerz ciężko westchnął. Mógł odmówić Feelanowi, co poskutkowałoby tym, że chłopiec sam wyruszyłby zająć się tymi bestiami i o ile udałoby mu się wrócić w jednym kawałku, to później przez cały czas natrętnie wypominałby Marselowi jego bezczynność. 

- Co to za potwory? - spytał znużony rycerz.

- Dziwadła jakieś - odpowiedział karczmarz. - Z jeziora wypełzły po tym jak wpadła w nie ta gwiazda.

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz