W której Feelan znalazł gwiazdę, a właściwie coś co spomiędzy gwiazd wypadło
- Sir. Sir! Sir?! - Feelan natrętnie usiłował zmusić milczącego rycerza do rozmowy. - Sir... S-i-r! SIR!
- Czego chcesz? - burknął zirytowany Sir Marsel.
- Próbuję zwrócić na siebie twoją uwagę - odparł szczerze Feelan. - I też zapytać cię o coś bardzo ważnego. Mogę Sir?
- A uciszysz się potem?
- Nie, Sir. Nie mogę tego obiecać, bo przeczuwam, że potraktujesz mnie jakąś zbywającą odpowiedzią - rzekł Feelan. - Tak więc... Z pewnością bardzo wiele podróżowałeś Sir i bardzo wiele wiesz o krainach Trawelii. Sporo też zapewne przeżyłeś i... Tak sobie pomyślałem, że w ramach treningu mógłbyś mi opowiedzieć o swoich wcześniejszych przygodach.
- Nie ma o czym mówić - uciął krótko Sir Marsel, a Feelan wyczuł w jego głosie irytację o wiele większą niż zazwyczaj. - Zresztą, w niczym by ci to nie pomogło.
- Aha... W porządku - Feelan smutno spuścił wzrok. - Po prostu Sir, ostatnio jesteś jakiś dużo bardziej ponury, niż zwykle. Nie chcę Sir, żebyś był smutny.
- A co ci właściwie do tego? - spytał oschle rycerz. - Zajmij się lepiej sobą.
- Dobrze Sir... - przytaknął posłusznie Feelan.
Powoli zbliżał się wieczór, a Feelan i Sir Marsel zbliżali się do niewielkiego przydrożnego zajazdu. Zostawili konie w niewielkiej stajni i skierowali się do karczmy. Feelan był głodny, zaś Sir Marsel potrzebował czegoś zupełnie innego.
- Dziesięć piw poproszę - rzekł do karczmarza.
Wąsaty, otyły karczmarz pokiwał głową z uznaniem i zaczął nalewać piwo do pierwszego kufla.
- Sir! A co jeśli znowu nadleci smok? - spytał pretensjonalnie Feelan.
- To zajmę się nim, jak wytrzeźwieję - odparł obojętnie Sir Marsel.
- Smoków tu co prawda dawno nie było - wtrącił do rozmowy karczmarz. - Ale mamy tu nieopodal gniazdo zupełnie innych poczwar. Wyście rycerze, prawda?
- Sir tak. Ja jeszcze nie - rzekł Feelan.
Karczmarz zmarszczył brwi i zaprzestał nalewania piwa. Sir Marsel z utęsknieniem spojrzał w stronę półpełnego kufla. Cicho westchnął, przewidując zrzędzenie karczmarza, do którego niewątpliwie wtrąci się Feelan, pragnący rozwiązać problemy gospodarza.
- Nie chcę wam tu narzekać, waszmość, ale moglibyście zrobić porządek z tymi potworzyskami - rzekł karczmarz. - Chociaż dzisiejsze rycerstwo, jest jak dziura w gaciach. Co najwyżej w tyłek się można podrapać.
- Sir! Słyszałeś to?! - zapytał oburzony Feelan. - Sir Marsel wcale taki nie jest. Prawda Sir? Zrobimy coś z tymi potworami? To będzie dla nas doskonałe ćwiczenie!
Rycerz ciężko westchnął. Mógł odmówić Feelanowi, co poskutkowałoby tym, że chłopiec sam wyruszyłby zająć się tymi bestiami i o ile udałoby mu się wrócić w jednym kawałku, to później przez cały czas natrętnie wypominałby Marselowi jego bezczynność.
- Co to za potwory? - spytał znużony rycerz.
- Dziwadła jakieś - odpowiedział karczmarz. - Z jeziora wypełzły po tym jak wpadła w nie ta gwiazda.
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AdventurePrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...