O dotrzymywaniu obietnic i o poznawaniu sekretów starszych ludzi
- Miau - powiedział obojętnie Bucek, przeciągając się na parapecie. - Widzisz chłopcze, północ wybiła. Nie sądzisz, że to dobrrra porrra na to, byś dotrzymał swojej części umowy.
- Zaprawdę idealna - rzekł sarkastycznie Feelan.
- Powiedz chłopcze, jak głośno musiałbym miauknąć, żeby wszystkich obudzić? - spytał Bucek, uśmiechając się nieprzyjemnie.
- Rozumiem, rozumiem - powiedział Feelan, staczając się z łóżka. Z przyzwyczajenia najpierw przytulił podłogę, dopiero potem wstał. - Czego więc chcesz?
- Ja? Niczego - Bucek zerknął na swoje pazury. - Ważne jest to, czego ty chcesz. A coś mi się obiło o uszy, że zamierzasz zostać tym no... Rrrrrr... Rycerzem.
- Nic ci nie umknie, co? No więc, co stoi na przeszkodzie?
- Porrrozmawiajmy na zewnątrz - mruknął Bucek, po czym zeskoczył z parapetu.
Feelan cicho westchnął, pokręcił głową i opuścił pokój. Cicho i ostrożnie zszedł po schodach, by nikogo nie obudzić. Spojrzał na drzwi wyjściowe i uznał, że używanie skrzypiących drzwi może okazać się zbyt ryzykowne. Wrócił do swojego pokoju i wyszedł przez okno. Zsunął się po dachu, potem po rynnie i gładko wylądował na ziemi.
- Czemu nigdy wcześniej tego nie próbowałem? - zapytał sam siebie.
- Bo zawsze się obawiałeś, że połamiesz sobie przy tym nogi - odpowiedział mu Bucek.
Kocur siedział na ziemi, wpatrując się z dołu w Feelana. Ogon Bucka, wił się niczym wąż, jakby stanowił zupełnie niezależną od kota część ciała. Bucek zaczął głośno mruczeć.
- To... Co teraz? - zapytał Feelan.
- Kojarzysz może starrrą pannę Gerrrdę? - mruknął Bucek.
- Poczciwą staruszkę, sprzedającą marchewkę, bakłażany, pomidory i kalafior? - spytał Feelan. - Kojarzę. Chociaż tak średnio. Na herbatce w domu u niej nigdy nie byłem.
- Nikt pewnie nigdy nie był u niej na herrrbatce - zamruczał Bucek.
- To chyba trochę przykre - stwierdził Feelan. - Pewnie wiesz, jaki jest tego powód.
- Wiem - Bucek przytaknął. - Zasady jednak nie pozwalają mi zdrrradzać cudzych sekrrretów. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żebyś sam je poznał.
- Chciałbym cię zasypać w tej chwili wiadrem bezsensownych pytań, ale wątpię, żebyś mi na którekolwiek z nich odpowiedział.
- I tu masz rrrację - Bucek mruknął zadowolony. - Skorrro więc nie masz pytań, chodźmy odwiedzić naszą starrruszkę. Aczkolwiek... Możesz to wziąć ze sobą?
- Grabie? - rzekł Feelan, spoglądając w kierunku wskazanym przez pazury Bucka. - Pomożemy jej w ogrodzie?
- Nie. Weź sam kijek. Przyznasz, że to barrrdzo dobrrry kijek.
Feelan uśmiechnął się pod nosem. Kiedyś Wszytrószce zagrażał człowiekołak. Był to taki wilk ugryziony przez chorego człowieka. Bardzo agresywny i brutalny, zarówno wobec innych wilków, jak i ludzi. Feelan pokonał bestię właśnie za pomocą kija, do którego później przymocowano grabie.
- Tak, to dobry kijek - przyznał Feelan.
- To bierz go i chodźmy.
- Chwila! Czy... Do czego on będzie potrzebny?! - zapytał Feelan, któremu łączenie solidnego kija bojowego z odwiedzinami u poczciwej, starej handlarki warzywami, nie dawało zbyt radosnej perspektywy na przyszłość.
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AventuraPrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...