Rzecz Ósma

16 3 1
                                    

O dotrzymywaniu obietnic i o poznawaniu sekretów starszych ludzi


- Miau - powiedział obojętnie Bucek, przeciągając się na parapecie. - Widzisz chłopcze, północ wybiła. Nie sądzisz, że to dobrrra porrra na to, byś dotrzymał swojej części umowy.

- Zaprawdę idealna - rzekł sarkastycznie Feelan.

- Powiedz chłopcze, jak głośno musiałbym miauknąć, żeby wszystkich obudzić? - spytał Bucek, uśmiechając się nieprzyjemnie.

- Rozumiem, rozumiem - powiedział Feelan, staczając się z łóżka. Z przyzwyczajenia najpierw przytulił podłogę, dopiero potem wstał. - Czego więc chcesz?

- Ja? Niczego - Bucek zerknął na swoje pazury. - Ważne jest to, czego ty chcesz. A coś mi się obiło o uszy, że zamierzasz zostać tym no... Rrrrrr... Rycerzem. 

- Nic ci nie umknie, co? No więc, co stoi na przeszkodzie?

- Porrrozmawiajmy na zewnątrz - mruknął Bucek, po czym zeskoczył z parapetu. 

Feelan cicho westchnął, pokręcił głową i opuścił pokój. Cicho i ostrożnie zszedł po schodach, by nikogo nie obudzić. Spojrzał na drzwi wyjściowe i uznał, że używanie skrzypiących drzwi może okazać się zbyt ryzykowne. Wrócił do swojego pokoju i wyszedł przez okno. Zsunął się po dachu, potem po rynnie i gładko wylądował na ziemi. 

- Czemu nigdy wcześniej tego nie próbowałem? - zapytał sam siebie. 

- Bo zawsze się obawiałeś, że połamiesz sobie przy tym nogi - odpowiedział mu Bucek. 

Kocur siedział na ziemi, wpatrując się z dołu w Feelana. Ogon Bucka, wił się niczym wąż, jakby stanowił zupełnie niezależną od kota część ciała. Bucek zaczął głośno mruczeć.

- To... Co teraz? - zapytał Feelan.

- Kojarzysz może starrrą pannę Gerrrdę? - mruknął Bucek.

- Poczciwą staruszkę, sprzedającą marchewkę, bakłażany, pomidory i kalafior? - spytał Feelan. - Kojarzę. Chociaż tak średnio. Na herbatce w domu u niej nigdy nie byłem.

- Nikt pewnie nigdy nie był u niej na herrrbatce - zamruczał Bucek. 

- To chyba trochę przykre - stwierdził Feelan. - Pewnie wiesz, jaki jest tego powód.

- Wiem - Bucek przytaknął. - Zasady jednak nie pozwalają mi zdrrradzać cudzych sekrrretów. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żebyś sam je poznał.

- Chciałbym cię zasypać w tej chwili wiadrem bezsensownych pytań, ale wątpię, żebyś mi na którekolwiek z nich odpowiedział.

- I tu masz rrrację - Bucek mruknął zadowolony. - Skorrro więc nie masz pytań, chodźmy odwiedzić naszą starrruszkę. Aczkolwiek... Możesz to wziąć ze sobą?

- Grabie? - rzekł Feelan, spoglądając w kierunku wskazanym przez pazury Bucka. - Pomożemy jej w ogrodzie?

- Nie. Weź sam kijek. Przyznasz, że to barrrdzo dobrrry kijek.

Feelan uśmiechnął się pod nosem. Kiedyś Wszytrószce zagrażał człowiekołak. Był to taki wilk ugryziony przez chorego człowieka. Bardzo agresywny i brutalny, zarówno wobec innych wilków, jak i ludzi. Feelan pokonał bestię właśnie za pomocą kija, do którego później przymocowano grabie. 

- Tak, to dobry kijek - przyznał Feelan.

- To bierz go i chodźmy.

- Chwila! Czy... Do czego on będzie potrzebny?! - zapytał Feelan, któremu łączenie solidnego kija bojowego z odwiedzinami u poczciwej, starej handlarki warzywami, nie dawało zbyt radosnej perspektywy na przyszłość.

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz