Ukazująca jak skomplikowany i złożony jest rytuał Buckorcyzmów
- Rrrrrr... - rozbrzmiało złowrogie warczenie, dochodzące zza ukrytego przejścia.
- Wchodzimy tam? - Feelan ścisnął mocniej kij i spojrzał na Bucka.
- W końcu właśnie po to tutaj przyszliśmy - oznajmił Bucek. - Zanim jednak to nastąpi, powiedz chłopcze, czy wierzysz w szczególną więź kotów ze światem zmarrrłych?
- Myślałem, że wiesz takie rzeczy - oznajmił Feelan.
- Wiem, że nigdy się nad tym nie zastanawiałeś - odpowiedział Bucek. - I to jest na to właściwa chwila.
- Hmm... - Feelan zastanowił się chwilę. - No dobra, podobno koty widzą duchy i inne takie.
- Uznajmy, że to prrrawda - mruknął Bucek. - Widzisz chłopcze, wyczuwam tutaj barrrdzo potężnego, złego ducha. Myślę, że byłbym w stanie go wypędzić. Tylko... Musisz mnie osłaniać.
- Rozumiem - chłopiec uśmiechnął się do Bucka. - Czyli nie jesteś do końca takim wrednym i złośliwym kociskiem, za jakiego wszyscy cię uważają.
- Nie rrrozmawiajmy o tym - burknął wstydliwie Bucek. - Rrrobię to wyłącznie dla własnych korzyści. Koty są barrrdzo wyczulone na złą enerrrgię. Ciężko jest zasnąć, kiedy ma się tę świadomość, że głęboko pod ziemią krząta się taki zły duch.
- Jasne Bucek - przytaknął rozbawiony Feelan. - To bardzo dobre wytłumaczenie. Spokojnie, nie powiem nikomu, że czasem bywasz miły.
- Mrrr... Mniejsza o to. Jak będziesz gotów, przesuń tę ścianę.
- Grrrr! GRRRR!
- Nie sądzę, żebym był w stanie się jakkolwiek przygotować na to, co tam jest, ale spróbuję - rzekł Feelan, starając się brzmieć pogodnie.
Chłopak machnął dwa razy kijem, raz z jednej, raz z drugiej strony. Podskoczył parę razy z nogi na nogę, pokręcił głową, aż mu coś strzyknęło w kręgosłupie, po czym wziął długi, głęboki oddech.
- No dobra, możemy wchodzić! - powiedział z determinacją Feelan i przesunął ruchomą ścianę.
Smród zgnilizny uderzył wraz z podmuchem chłodnego powietrza. Przed Feelanem i Buckiem pojawił się kamienny korytarz. Świecące oczy Bucka spłoszyły pełzające po ścianach pająki i żuki, które tłumnie ruszyły w stronę zgarbionej postaci.
Blada ręka błyskawicznie sięgnęła po jednego z większych pająków. Feelan zatkał uszy, by nie słyszeć odgłosów, które towarzyszyły zjadaniu stawonoga. Bucek z politowaniem spojrzał na chłopca.
- Gerda? To ty? - rozbrzmiał ponury głos, przypominający brzmieniem drapanie w zbutwiałe drewno.
- Nie. - mruknął krótko Bucek.
- Gdzie... - zgarbiona postać podniosła się powoli. Był to wysoki mężczyzna z długimi czarnymi włosami. - ...jest... - powoli się odwrócił, ukazując oblicze pozbawione skóry. Oczy pozbawione powiek płonęły fioletem. Nozdrza czarniejsze, niż noc zwężały się i poszerzały w cuchnących oddechach. Długie żółte zęby zaciskały się wściekle.
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AdventurePrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...