Opisująca przygotowania do święta jesiennej równonocy
Księżniczka Alisandra spała. Wtem ze snu wyrwał ją pełen rozpaczy ryk, który echem rozbrzmiał w jej więzieniu. Księżniczka od dłuższego czasu z nikim nie rozmawiała. Raz na jakiś czas odwiedzała ją wiedźma Morgiana, lecz Alisandra za każdym razem wyniośle ją ignorowała, a na wszelkie zaczepki z jej strony reagowała wzgardliwymi prychnięciami.
Tym razem jednak serce Alisandry mocniej zabiło. Po części ze strachu, a trochę też z podekscytowania. Pomyślała bowiem, że przybył jakiś szlachetny rycerz i już pędził jej na ratunek, po drodze zabijając wszelkie straszliwe potwory, zamieszkujące mroczne korytarze. Powoli powstała z kamieni, na których leżała i ostrożnie ruszyła w stronę źródła dźwięków.
Po chwili dotarła do pieczary, gdzie ku swojemu rozczarowaniu ujrzała wiedźmę Morgianę oraz satyra Sevastiana. Kozi stwór klęczał, płakał i rozpaczliwie beczał, zaś wiedźma łagodnie głaskała go po głowie.
- Dobrze, że przyszłaś - powiedziała Morgiana. Wyczuła obecność Alisandry, mimo iż była do niej odwrócona plecami. - Niebawem nadejdzie twój wielki dzień. Może zdołasz jakoś pocieszyć mojego biednego Sevastianka.
- Hmf! - prychnęła obojętnie Alisandra.
- Biedaczysko, właśnie stracił brata - mówiła dalej Morgiana. - Brutalnie go okaleczono, poraniono, strzaskano mu czaszkę i zabrano jego rogi. Ciii, Sevastianku... Rogi satyrów nie są zbyt cenne, a mimo to wciąż się znajdują ludzie, którzy traktują je jako trofea. Ten świat jest naprawdę wstrętny i okrutny.
- Że co?! - zapytała zirytowana Alisandra. - Więzisz mnie tu wbrew mojej woli i śmiesz mi mówić jaki to świat jest dla ciebie podły?!
- Jest niesprawiedliwy - odparła spokojnie Morgiana. - Niegdyś ziemia, którą nazywa się teraz Królestwem, wyglądała zupełnie inaczej. Władały nią potężne, prastare istoty, do których należał ten świat. Aż nie pojawili się ludzie... Skrępowani przez prawa i zasady. Nazywani rycerzami. Postanowili narzucić tej ziemi swoją cnotliwość i wypędzili prawdziwych władców świata. To przez tych właśnie rycerzy, istoty pokroju Sevastiana są nieustannie krzywdzone. To przez nich tak wielu ludzi musi się wstydzić swoich pragnień i się z nimi ukrywać. To przez nich, rozpieszczone dzieciaki, jak ty żyją w nieustannym złudzeniu, że są wolne. Ale prawdziwa wolność dopiero nadejdzie.
Morgiana odsunęła się od Sevastiana, spojrzała w stronę Alisandry, powoli podeszła do księżniczki i dotknęła jej policzka. Alisandra ze wzgardą odepchnęła jej dłoń.
- Wkrótce zaznasz smaku prawdziwej wolności - powiedziała z okrutnym uśmiechem Morgiana. - Równonoc się zbliża. Powinnyśmy się przygotować, księżniczko...
***
- Nie wróci, zaprawdę powiaduję ci i oznajmiam ja tobie, że nie wróci - mówił Tom Tommy Sawklik, kiedy Sir Marsel z oziębłym spokojem kroił kotleta. - I co wtedy zrobisz? Zachowywujesz się, jakbyś się tym wcalcowie nie przejmowywywał się!
- Jeśli nie wróci, to by znaczyło, że i tak by zginął, tam gdzie idziemy - rzekł rycerz. - Sobie zaoszczędzi cierpienia, mi dodatkowego rozczarowania.
- Wiesz, ty to jednak jesteś wstrętnościowy buraczany garnek! - powiedział obraźliwie Tom.
- A ty jesteś rudy.
Tom kilka razy otworzył i zamknął usta, próbując zdobyć się na jakąś ostrą jak brzytwa ripostę.
- No chyba ty! - wykrzyknął w końcu.
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AvventuraPrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...