Rzecz Sześćdziesiąta Druga

14 3 8
                                    

Opisująca przygotowania do święta jesiennej równonocy

Księżniczka Alisandra spała. Wtem ze snu wyrwał ją pełen rozpaczy ryk, który echem rozbrzmiał w jej więzieniu. Księżniczka od dłuższego czasu z nikim nie rozmawiała. Raz na jakiś czas odwiedzała ją wiedźma Morgiana, lecz Alisandra za każdym razem wyniośle ją ignorowała, a na wszelkie zaczepki z jej strony reagowała wzgardliwymi prychnięciami. 

Tym razem jednak serce Alisandry mocniej zabiło. Po części ze strachu, a trochę też z podekscytowania. Pomyślała bowiem, że przybył jakiś szlachetny rycerz i już pędził jej na ratunek, po drodze zabijając wszelkie straszliwe potwory, zamieszkujące mroczne korytarze. Powoli powstała z kamieni, na których leżała i ostrożnie ruszyła w stronę źródła dźwięków.

Po chwili dotarła do pieczary, gdzie ku swojemu rozczarowaniu ujrzała wiedźmę Morgianę oraz satyra Sevastiana. Kozi stwór klęczał, płakał i rozpaczliwie beczał, zaś wiedźma łagodnie głaskała go po głowie.

- Dobrze, że przyszłaś - powiedziała Morgiana. Wyczuła obecność Alisandry, mimo iż była do niej odwrócona plecami. - Niebawem nadejdzie twój wielki dzień. Może zdołasz jakoś pocieszyć mojego biednego Sevastianka.

- Hmf! - prychnęła obojętnie Alisandra.

- Biedaczysko, właśnie stracił brata - mówiła dalej Morgiana. - Brutalnie go okaleczono, poraniono, strzaskano mu czaszkę i zabrano jego rogi. Ciii, Sevastianku... Rogi satyrów nie są zbyt cenne, a mimo to wciąż się znajdują ludzie, którzy traktują je jako trofea. Ten świat jest naprawdę wstrętny i okrutny.

- Że co?! - zapytała zirytowana Alisandra. - Więzisz mnie tu wbrew mojej woli i śmiesz mi mówić jaki to świat jest dla ciebie podły?! 

- Jest niesprawiedliwy - odparła spokojnie Morgiana. - Niegdyś ziemia, którą nazywa się teraz Królestwem, wyglądała zupełnie inaczej. Władały nią potężne, prastare istoty, do których należał ten świat. Aż nie pojawili się ludzie... Skrępowani przez prawa i zasady. Nazywani rycerzami. Postanowili narzucić tej ziemi swoją cnotliwość i wypędzili prawdziwych władców świata. To przez tych właśnie rycerzy, istoty pokroju Sevastiana są nieustannie krzywdzone. To przez nich tak wielu ludzi musi się wstydzić swoich pragnień i się z nimi ukrywać. To przez nich, rozpieszczone dzieciaki, jak ty żyją w nieustannym złudzeniu, że są wolne. Ale prawdziwa wolność dopiero nadejdzie.

Morgiana odsunęła się od Sevastiana, spojrzała w stronę Alisandry, powoli podeszła do księżniczki i dotknęła jej policzka. Alisandra ze wzgardą odepchnęła jej dłoń.

- Wkrótce zaznasz smaku prawdziwej wolności - powiedziała z okrutnym uśmiechem Morgiana. - Równonoc się zbliża. Powinnyśmy się przygotować, księżniczko...


***


- Nie wróci, zaprawdę powiaduję ci i oznajmiam ja tobie, że nie wróci - mówił Tom Tommy Sawklik, kiedy Sir Marsel z oziębłym spokojem kroił kotleta. - I co wtedy zrobisz? Zachowywujesz się, jakbyś się tym wcalcowie nie przejmowywywał się!

- Jeśli nie wróci, to by znaczyło, że i tak by zginął, tam gdzie idziemy - rzekł rycerz. - Sobie zaoszczędzi cierpienia, mi dodatkowego rozczarowania.

- Wiesz, ty to jednak jesteś wstrętnościowy buraczany garnek! - powiedział obraźliwie Tom.

- A ty jesteś rudy. 

Tom kilka razy otworzył i zamknął usta, próbując zdobyć się na jakąś ostrą jak brzytwa ripostę. 

- No chyba ty! - wykrzyknął w końcu.

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz