Rzecz Dwudziesta Druga

18 3 7
                                    

Dotycząca w dużej mierze problemów z owcami i z umieraniem 

W Palavaras trwał mięsny festiwal. Feelan Koei ciężko pracował, przygotowując się na ten dzień. Posprzątał niemalże całą gospodę "Pod Szczekającą Krową", umył okna u babci Duradertrudy i powyrywał kilka gnomów z ogródka jej sąsiadki. Udało mu się w ten sposób zarobić trochę pieniędzy, które zamierzał wydać na mięsne przysmaki. 

Na śniadanie Feelan zdobył talerz kiełbasek z szynką i z parówkami. Z ogromnym żalem spoglądał jak talerz bardzo szybko pustoszał. W tym czasie Nirian zastanawiał się, co mogłoby uczynić Feelana bardziej sławnym. Przy okazji podbierał mu kiełbaski. 

- Naprawdę Nirianie, doceniam twoje dobre chęci - powiedział Feelan. - Ale ciągłe wystawianie języka do ludzi nie uchodzi za coś uprzejmego.

- Mniejsza o uprzejmość - odparł Nirian. - Tu chodzi o twoją wilczą krew!

- Nie mam w sobie żadnej wilczej krwi - rzekł Feelan. - Przynajmniej, nic mi o tym nie wiadomo.

- Po prostu nie zdajesz sobie sprawy, jaką to budzi tajemniczość - tłumaczył Nirian. - Wyobraź to sobie, te dyskretne znaki, że masz w sobie coś wilczego. Nie patrzysz na ludzi, tylko ich wąchasz, czasem wyjesz do księżyca, biegasz za gołębiami pocztowymi. Niby to po prostu dziwne zachowania, ale w końcu, kiedy przychodzi pełnia, zamieniasz się w wielkiego, zielonego wilka i rozpoczynasz swoją brutalną, bezlitosną walkę z przestępczością!

- Nie umiem zamieniać się w wilka - oznajmił Feelan. - Zwłaszcza w zielonego.

- Będziemy musieli nad tym trochę popracować. Póki co, trzeba ci wymyślić jakąś nazwę... Hmm... Może być Szmaragdowy Wyjec. Brzmi trochę tandetnie, ale w każdej historii musi być trochę starej, dobrej, klasycznej tandetności. Musimy też zdobyć ci jakieś zielone, obcisłe wdzianko.

- Czy to naprawdę jest do czegoś potrzebne? - zapytał Feelan.

- Oczywiście! - Nirian uśmiechnął się szeroko, coś błysnęło w jego oku i artysta zgarnął z talerza chłopca kolejną kiełbaskę. - Czyż nie jest twoim marzeniem, żeby być dobrym chłopcem, który zmieni świat?

- Noo... Może trochę - oznajmił nieśmiało Feelan. 

- Powinieneś więc wiedzieć, że samymi dobrymi uczynkami w świecie nic nie zmienisz. Nie na lepsze, w każdym razie - powiedział Nirian. - Powiem ci nawet, że z dobrych uczynków rodzi się jeszcze więcej zła. 

-  Jak to? - zapytał zdumiony Feelan.

- Powiedzmy, że z życiem jest jak ze zmywaniem talerzy - rzekł Nirian i znowu sięgnął do talerza Feelana. Nie było już na nim kiełbasek, więc zabrał parówkę. - Każdy człowiek ma swój talerz. Każdy człowiek ma też jakieś problemy, które te talerze brudzą. W idealnie poukładanym świecie, każdy powinien zmywać sam po sobie. Wiadomo jednak, jak to w życiu bywa. Czasem komuś się nie chce, ktoś nie umie i tak dalej. Nagle brudnych talerzy robi się coraz więcej i więcej. Wtedy ludzie, którym zależy na utrzymaniu porządku decydują się pozmywać część cudzych talerzy, w ramach dobrego uczynku. Tylko, że wiesz co się wtedy dzieje? Brudnych talerzy wcale nie ubywa, gdyż ludzie zauważają, że jest ktoś, kto pozmywa je za nich. Naiwność i wiara w dobro, sprawiają tylko, że coraz więcej osób będzie cię wykorzystywać. Jest jednak coś co można z tym zrobić! Jeśli chcesz, żeby ludzie sami zmywali swoje talerze, możesz ich albo do tego zmusić, albo ich do tego zainspirować! I nie wystarczy tylko, że będziesz po cichutku zmywał talerze. Wszystko trzeba robić z odpowiednim rozmachem, żeby zostać zauważonym! Prawdopodobnie przyjdzie przy tym stłuc parę talerzy, ale wszystko to dla większego dobra!

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz