Dotycząca w dużej mierze problemów z owcami i z umieraniem
W Palavaras trwał mięsny festiwal. Feelan Koei ciężko pracował, przygotowując się na ten dzień. Posprzątał niemalże całą gospodę "Pod Szczekającą Krową", umył okna u babci Duradertrudy i powyrywał kilka gnomów z ogródka jej sąsiadki. Udało mu się w ten sposób zarobić trochę pieniędzy, które zamierzał wydać na mięsne przysmaki.
Na śniadanie Feelan zdobył talerz kiełbasek z szynką i z parówkami. Z ogromnym żalem spoglądał jak talerz bardzo szybko pustoszał. W tym czasie Nirian zastanawiał się, co mogłoby uczynić Feelana bardziej sławnym. Przy okazji podbierał mu kiełbaski.
- Naprawdę Nirianie, doceniam twoje dobre chęci - powiedział Feelan. - Ale ciągłe wystawianie języka do ludzi nie uchodzi za coś uprzejmego.
- Mniejsza o uprzejmość - odparł Nirian. - Tu chodzi o twoją wilczą krew!
- Nie mam w sobie żadnej wilczej krwi - rzekł Feelan. - Przynajmniej, nic mi o tym nie wiadomo.
- Po prostu nie zdajesz sobie sprawy, jaką to budzi tajemniczość - tłumaczył Nirian. - Wyobraź to sobie, te dyskretne znaki, że masz w sobie coś wilczego. Nie patrzysz na ludzi, tylko ich wąchasz, czasem wyjesz do księżyca, biegasz za gołębiami pocztowymi. Niby to po prostu dziwne zachowania, ale w końcu, kiedy przychodzi pełnia, zamieniasz się w wielkiego, zielonego wilka i rozpoczynasz swoją brutalną, bezlitosną walkę z przestępczością!
- Nie umiem zamieniać się w wilka - oznajmił Feelan. - Zwłaszcza w zielonego.
- Będziemy musieli nad tym trochę popracować. Póki co, trzeba ci wymyślić jakąś nazwę... Hmm... Może być Szmaragdowy Wyjec. Brzmi trochę tandetnie, ale w każdej historii musi być trochę starej, dobrej, klasycznej tandetności. Musimy też zdobyć ci jakieś zielone, obcisłe wdzianko.
- Czy to naprawdę jest do czegoś potrzebne? - zapytał Feelan.
- Oczywiście! - Nirian uśmiechnął się szeroko, coś błysnęło w jego oku i artysta zgarnął z talerza chłopca kolejną kiełbaskę. - Czyż nie jest twoim marzeniem, żeby być dobrym chłopcem, który zmieni świat?
- Noo... Może trochę - oznajmił nieśmiało Feelan.
- Powinieneś więc wiedzieć, że samymi dobrymi uczynkami w świecie nic nie zmienisz. Nie na lepsze, w każdym razie - powiedział Nirian. - Powiem ci nawet, że z dobrych uczynków rodzi się jeszcze więcej zła.
- Jak to? - zapytał zdumiony Feelan.
- Powiedzmy, że z życiem jest jak ze zmywaniem talerzy - rzekł Nirian i znowu sięgnął do talerza Feelana. Nie było już na nim kiełbasek, więc zabrał parówkę. - Każdy człowiek ma swój talerz. Każdy człowiek ma też jakieś problemy, które te talerze brudzą. W idealnie poukładanym świecie, każdy powinien zmywać sam po sobie. Wiadomo jednak, jak to w życiu bywa. Czasem komuś się nie chce, ktoś nie umie i tak dalej. Nagle brudnych talerzy robi się coraz więcej i więcej. Wtedy ludzie, którym zależy na utrzymaniu porządku decydują się pozmywać część cudzych talerzy, w ramach dobrego uczynku. Tylko, że wiesz co się wtedy dzieje? Brudnych talerzy wcale nie ubywa, gdyż ludzie zauważają, że jest ktoś, kto pozmywa je za nich. Naiwność i wiara w dobro, sprawiają tylko, że coraz więcej osób będzie cię wykorzystywać. Jest jednak coś co można z tym zrobić! Jeśli chcesz, żeby ludzie sami zmywali swoje talerze, możesz ich albo do tego zmusić, albo ich do tego zainspirować! I nie wystarczy tylko, że będziesz po cichutku zmywał talerze. Wszystko trzeba robić z odpowiednim rozmachem, żeby zostać zauważonym! Prawdopodobnie przyjdzie przy tym stłuc parę talerzy, ale wszystko to dla większego dobra!
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AdventurePrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...