Rzecz Czterdziesta

12 3 4
                                    

Opisująca historię mroku, który zrodził się w sercu pewnego chłopaka z Figorii

Deotor, podobnie jak Feelan, był trzecim dzieckiem swoich rodziców. Miał starszego brata i starszą siostrę. Ojciec Deotora był właścicielem wielkiej figoryjskiej spółki handlowej i trzech winiarni. W jego rodzinie nie brakowało bogactw, ani dobrobytu.

To właśnie bogactwa były pierwszym wstrętem Deotora. Już w bardzo młodym wieku Deotor zaczął dostrzegać sztuczność ludzi z wyższych sfer. Całe ich życie kręciło się wokół pieniędzy i coraz to droższych rzeczy, które mogli za nie kupić. Spotkania towarzyskie były niczym więcej, jak przechwałkami na temat tego, kto miał więcej. Pod pozornymi uśmiechami Deotor wyczuwał podłą zazdrość i ohydną zawiść. 

Nienawidzę ich... Są jak szczury... Jak świnie, które potrafią jedynie żreć i się tuczyć. Im są grubsze, tym więcej miejsca zajmują... Na swoim sadle budują poczucie wartości i przynależności do świata. Czy nie potrafią dostrzec, że to wszystko tak naprawdę nic nie znaczy?

Deotor nie wierzył w miłość. Dla niego była to tylko ładna maska nałożona na ohydne ludzkie pragnienia. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że jego matka była z jego ojcem wyłącznie dla pieniędzy. Zaś ich dzieci były dla nich niczym więcej, jak kolejnym sposobem na podbudowanie swojego statusu. Starsze rodzeństwo było wychwalane przez rodziców, jako wybitnie wykształcone. Również Deotor był chwalony za bystrość swojego umysłu. Nienawidził ogromnie tych nic nie znaczących pochlebstw.

Jeszcze większą niechęć do miłości wzbudziła w Deotorze jego siostra. Nieustannie cierpiała okropne męki z powodu zdradliwych, kłamliwych facetów, którzy raz za razem ranili jej uczucia.

Dlaczego ja nie mam takich problemów? - zastanawiał się Deotor. - Dlaczego za nikim nie muszę płakać w poduszkę z tęsknoty? Dlaczego nie czuję bólu, kiedy ktoś mnie okłamie? Dlaczego nie muszę się z nikim kłócić i nikomu nie muszę narzucać swojego zdania?

Miłość nie istnieje...

A nawet gdyby istniała, to nic nie znaczy...

Nie jest do niczego potrzebna...

W końcu siostra Deotora znalazła sobie odpowiedniego chłopaka, który został jej mężem. Według Deotora, był to taki sam mężczyzna, jak każdy inny. Nie był warty żadnych specjalnych uczuć. Dla Deotora ich związek był niczym więcej, jak połączeniem ze strachu przed samotnością. 

Deotor nie miał żadnych przyjaciół. Ludzie i zwierzęta unikały go, przez wzgląd na jego pełne pogardy spojrzenie. To jednak nie innych osób Deotor nienawidził, lecz ich ułudnych pragnień, które zanikały w perspektywie nieskończonej wieczności.

To właśnie ona najbardziej fascynowała Deotora. Tylko wieczność była według niego czymś prawdziwie wartym uwagi. Tylko to, co nie przemijało z biegiem czasu, miało jakiekolwiek znaczenie. Deotor nie wierzył jednak w Stwórców, ani w innych bogów. Według niego byli oni tak samo sztuczni, jak miłość, czy bogactwa. Były ludzkim wymysłem, mającym zakryć nieskończoną pustkę i ciemność, która czekała na wszystkich u kresu czasu. 

Deotor wierzył w pustkę, w nicość. Tym samym zaczął budzić w innych ludziach wstręt oraz niepokój. Wtedy Deotor zrozumiał, że strach jest jedynym prawdziwym i szczerym ludzkim uczuciem. Tym bardziej zaczęły fascynować go ludzkie koszmary.

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz