Rzecz Dwudziesta Czwarta

16 3 3
                                    

Będąca początkiem kłopotów w jakie wpadł Feelan, z którymi Nirian nie miał zupełnie nic wspólnego


Przez ostatni tydzień Feelan codziennie odwiedzał Świątynię Męskości i ćwiczył razem z Nartsu. Młodszy chłopak swoich niezwykłych zdolności bynajmniej nie zawdzięczał wrodzonemu talentowi. Każdego dnia ciężko ćwiczył, by stać się lepszym wojownikiem. Ogromnie imponowało to Feelanowi, który również chciał być silniejszy, aby w razie czego móc obronić siebie i innych. 

Nartsu miał dość specyficzną osobowość. Posiadał ogromną wiedzę na temat treningów i dużo też wiedział o sposobach i metodach walki. Chętnie dzielił się swoim doświadczeniem z Feelanem. Treningi były jednak niezwykle ciężkie. Feelanowi udało się namówić na jeden Pedrika. Po piętnastu minutach Pedrik stwierdził, że samą siłą nie zaimponuje żadnej dziewczynie i uznał, że nauka gry na lutni będzie o wiele łatwiejsza i mniej bolesna. 

Feelan po treningach z Nartsu także czuł się obolały i odkrywał istnienie mięśni, o których dotychczas nie miał pojęcia. Poznał mnóstwo ćwiczeń. Jedne skupiały się na wzmocnieniu kondycji i wytrzymałości. Inne dotyczyły wyłącznie zwiększania siły, bądź dynamiki i szybkości. Były to bardzo rozmaite ćwiczenia. Najlepiej Feelanowi radził sobie z ciężarami. Był mocniejszej budowy niż Nartsu. Chłopak był jednak znacznie szybszy od Feelana. Podczas ćwiczeń oddechowych, Feelan przekonał się, jak duży wpływ miało na niego to, że większą część swojego życia spędzał na świeżym powietrzu. Dzięki temu i dzięki swojemu uporowi, był w stanie przetrwać treningi z Nartsu.

O jakichkolwiek innych sprawach Nartsu nie wiedział zbyt wiele. Jeśli rozmowa nie dotyczyła treningów, chłopaka ogarniało spore zakłopotanie. Był dosyć małomówny, wstydliwy i czasem się jąkał. 

- Nartsu, po co właściwie tyle ćwiczysz? - zapytał Feelan, po skończonym treningu.

- Hm? Co takiego? - spytał Nartsu.

- No wiesz. Co sprawia, że chcesz ćwiczyć? Że znajdujesz w sobie na to tyle siły?

- Aaa... No bo... Eee... - Nartsu poczerwieniał z zawstydzenia i zaczął drapać się po głowie. - No tego... Tak się składa, że... eee.... no... chciałbym kiedyś zostać... tym... najsilniejszym wojownikiem w całej Trawelii. 

- Rozumiem - przytaknął Feelan. - To bardzo ambitne marzenie. Mam nadzieję, że kiedyś zdołasz je spełnić.

- No... - burknął Nartsu, po czym potrząsnął głową z niedowierzaniem. - Chwila? Że co? 

- Co? - spytał Feelan, nie rozumiejąc skąd się wzięło zmieszanie młodszego chłopaka.

- Życzysz mi tak po prostu powodzenia? - odrzekł Nartsu. 

- Coś w tym złego?

- Nie - Nartsu roześmiał się krótko. - Po prostu zwykle gdy mówię ludziom o swoim marzeniu, to odpowiadają, że na świecie jest mnóstwo silnych ludzi... Że nie zdołam tak łatwo osiągnąć swojego celu i tak dalej... Nawet mistrz Olfred mi zawsze powtarza, że muszę więcej trenować. Nikt jednak nigdy nie życzył mi tego, żeby mi się udało. 

- Heh. Od tego ma się przyjaciół, żeby się wzajemnie wspierali - oznajmił z uśmiechem Feelan.

- Jesteśmy przyjaciółmi? - zdziwił się Nartsu.

- Myślę, że możemy nimi być - odrzekł Feelan. - Jesteś bardzo w porządku. 

- Tak, ale... - Nartsu wyraźnie zmarkotniał. - Poza ćwiczeniami i walką nic innego nie potrafię... Nie ma o czym ze mną rozmawiać... Nie potrafię się normalnie dogadywać z innymi ludźmi...

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz