Rzecz Dwudziesta Trzecia

15 3 7
                                    

Ujawniająca potęgę męskiej dumy

Feelan i Nirian wyszli z wielkiej Palaravskiej świątyni. Pobożne modlitwy, wyniosłe śpiewy i muzyka potężnych organów robiły na Feelanie ogromne wrażenie. Nirianowi zaś w żaden sposób nie przeszkadzały w popołudniowej drzemce. 

W Trawelii boskie aspekty przypisywano Matce Ziemi, Ojcu Niebu oraz ich dzieciom Synowi Ogniu i Córce Wodzie. Powszechnie wierzono w cudowną opatrzność czterech żywiołów. Nikt też nie był w stanie zaprzeczyć, czy istniały, gdyż nieustannie przejawiały swoją obecność. Kwestią sporną było jednak, czy rzeczywiście posiadały boską świadomość i czy wznoszenie do nich modlitw miało jakikolwiek sens.

- Jak dla mnie, to strata czasu - powiedział Nirian. - Nie wydaje mi się, żeby ziemia chciała słuchać ciągłych żali i narzekań zwykłych ludzi. Wątpię też, żeby niebo przejmowało się pochwałami i podziękowaniami za deszcz.

- Musisz jednak przyznać, że świat pełen jest wspaniałych rzeczy - odrzekł pogodnie Feelan. - Ktoś je przecież musiał stworzyć.

- Tak, jasne. Gdzieś musi leżeć początek tego wszystkiego - Nirian obojętnie wzruszył ramionami. - I właściwie, co z tego? Całe to dzieło stworzenia zaczęło się na długo przed nami i trwać będzie jeszcze długo po nas. Myślenie o tym sprawia, że coś zaczyna mnie swędzieć pod paznokciami.

- Wydaje mi się, że masz bardzo ponure podejście do spraw duchowych - stwierdził Feelan.

- Wiesz, kiedyś te wszystkie obrządki, piękne świątynie i cudowne historyjki działaniu świata robiły na mnie większe wrażenie - oznajmił Nirian. - Tylko, że to wszystko jest bardzo naiwne. Sama myśl, że wszechświat czuwa nad ludźmi i się o nich troszczy, sprawia, że ludzie czują się lepiej. W jakiś sposób zapełniają tym życiową pustkę. Może im to jakoś pomaga znosić trudy i chaotyczność życia. Gdy im źle, mogą sobie wmawiać, że tak powinno być, że to wszystko to cząstka większej, dobrej całości. I zwykle sporo za to płacą. Na ludzkiej naiwności najłatwiej się wzbogacić. Chyba bowiem nie myślisz, że takie wielkie świątynie, to buduje się z miłości i duchowego dobra?

- No nie... Raczej nie - przyznał Feelan. - Myślę jednak, że o wiele lepiej byłoby wydać pieniądze na budowę takiej świątyni, niż na alkohol.

- A ja myślę, że o wiele lepiej byłoby je wydać na naleśniki! - rzekł Nirian, wyznaczając nowy cel podróży. 

Wprawdzie naleśnikom nikt nigdzie świątyni jeszcze nie postawił, ale w Palavaras znajdowała się przytulna knajpka, gdzie je smażono. Nieopodal tej knajpki znajdował się duży, trzypiętrowy, ładny budynek. Miał czyste, białe ściany, okna ze srebrnymi ramami i otoczony był pięknym, różanym ogrodem. Przed tym budynkiem stała wysoka, ciemnowłosa kobieta i wykłócała się z niskim, strażnikiem miejskim.

- To skandal! - krzyczała na drobnego, niewinnie uśmiechniętego człowieczka. - Jakim prawem nie mogę wejść tam do środka?!

- Proszę pani, takie są zasady tego miejsca - próbował łagodnie wytłumaczyć strażnik. - W Palavaras jest jednak wiele innych miejsc gdzie mogłaby pani...

- Wiem, że mogłabym! Ale czemu nie mogę wejść akurat tutaj?! To niedopuszczalne! To zwykła dyskryminacja! - krzyczała zaciekle kobieta.

Feelan zatrzymał się i spojrzał w jej stronę. W Palavaras ludzie bardzo rzadko się o coś kłócili. Jeśli coś takiego się działo, to musiało chodzić o coś naprawdę poważnego.

- Nie powinniśmy się w to mieszać. To nie nasza sprawa - powiedział Nirian, lecz Feelana już nie było obok niego. 

Rycerskie zapędy Feelana nie pozwalały mu zostawić żadnej dziewczyny samej z jej problemami. Podszedł do wściekłej kobiety i zakłopotanego strażnika.

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz