O tym, że robienie sobie planów bardzo silnie sprzyja ogromnemu rozczarowaniu
Feelan obudził się, kiedy słońce było już wysoko na niebie i z jaśniejącą radością zsyłało na ziemię upalne ciepło. Chłopak nie miał ochoty, by od razu wstawać. Przypomniał sobie jednak, że to miał być wielki dzień. Dzień, w którym zamierzał opuścić Wszytrószkę.
Entuzjazm tak rozbudził Feelana, że chłopak wstał z łóżka, nie spadając wcześniej na podłogę. Szybko się ubrał, wyjął spod łóżka miecz i torbę z przygotowanym prowiantem. Wyjął także spod łóżka plik kartek i pióro atramentowego kruka. Feelan spędził dużo czasu na naukę pisania. Jego bracia śmiali się i szydzili z niego, że zajmuje się czymś tak głupim i niepotrzebnym. Ojciec również tego nie pochwalał. Tylko matka nie patrzyła na to krzywo, a nawet wspierała w tej sztuce Feelana. Chłopiec miał nadzieję, że przynajmniej ona będzie w stanie przeczytać przygotowany przez niego list.
Kochana Mamo, najmilszy Ojcze i - Feelan zastanowił się chwilę nad właściwym określeniem dla swoich braci. - pozostali synowie mojego ojca.
Jeśli czytacie ten list albo Mama wam go czyta to zapewne znaczy że jestem już daleko. Bardzo daleko. Tak daleko że mnie nie złapiecie i nie zagonicie do pracy. Wiecie bardzo dobrze że zawsze byłem strasznym leniem i nie było ze mnie zbyt wielkiego pożytku. Mimo to przyzwalaliście na moją obecność w domu za co jestem wam bardzo wdzięczny. Nie chcę jednak dłużej być dla was ciężarem. Muszę odnaleźć własną drogę w życiu. Inną niż mi pewnie zaplanowaliście. Bo wiecie chciałbym zostać prawdziwym rycerzem! Chciałbym podróżować po świecie i przeżyć wiele wspaniałych przygód. Dlatego właśnie odchodzę. Przepraszam że nie pożegnałem się osobiście. Nie chciałbym żebyście próbowali mnie zatrzymać. Któregoś dnia na pewno wrócę i opowiem o moich podróżach. Tymczasem bywajcie zdrowi.
Kocham was wszystkich
Feelan. Feelan Koei.
Feelan przeczytał jeszcze raz list i zauważył, że czegoś w nim chyba brakuje.
- A komu niby potrzebne są przecinki? - zapytał pogardliwie, po czym złożył list na pół i schował go pod poduszkę.
Chłopiec uznał, że jest gotów do drogi. Wyskoczył przez okno, zjechał po dachówkach, chwycił rynnę i zsunął się na ziemię. Rozejrzał się, czy nikt go nie obserwował. Zobaczył jedynie owcę, która spokojnie skubała sobie w pobliżu trawę.
Feelan ruszył drogą, prowadzącą do Wszytrószki. Stamtąd zamierzał przejść na szlak, prowadzący do wielkiego miasta Palavaras. Przeszedł kilka kroków, gdy nagle zza drzewa rosnącego przy drodze, wyszedł jego ojciec.
Miał bardzo rozgniewany wyraz twarzy.
- A dokąd to się chłopcze wybierasz? - zapytał ozięble stary Koei.
- Ja... eee... - Feelan rozejrzał się za jakąś właściwą odpowiedzią. Zamiast niej zobaczył, jak zza płotu, spomiędzy krzaków i kolejnych drzew, wyłaniają się kolejno jego bracia. - Myślałem sobie, że przejdę się do Palavaras.
- Do Palavaras?! - krzyknął ojciec chłopca. - Ile ty masz lat, żeby samemu urządzać sobie takie wycieczki?!
- A co my tu mamy? - Benro, najstarszy z braci, nachylił się nad Feelanem i z zainteresowaniem spojrzał na jego miecz. - To nie jest zabawka dla małych dziewczynek!
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AdventurePrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...