O mieście Palavaras i o uprzejmości jego mieszkańców
Palavaras było stolicą Hrabstwa Palavaras. W mieście władzę sprawował hrabia Ceonard Palavaras. Mieszkańcy często powtarzali między sobą krótką anegdotkę, że Palavaras to największe miasto w Palavaras i rządzi w nim Palavaras, po czym śmiali się porozumiewawczo. Ludzie żyjący w tym mieście mieli bardzo specyficzne poczucie humoru, ale byli również bardzo porządni, mili i uprzejmi. Przynajmniej w większości przypadków.
Feelan, Nirian oraz dzielny wierzchowiec, wierny Perek dotarli do bram miasta w samym środku nocy. Mimo to zostali miło powitani przez pilnujących bramy strażników. Wskazali Feelanowi stajnię, gdzie mógł zostawić Pereka, a także zaoferowali mu herbatę oraz ciastka.
Strażnicy w Palavaras przechodzili specjalne szkolenia z bycia miłymi i przydatnymi dla społeczeństwa ludźmi. Patrolowali ulice nie po to, by szukać przestępców, ale żeby pomagać ludziom w codziennych obowiązkach. Pilnowali, by staruszki zawsze miały gdzie usiąść, by zwierzęta nie robiły zbyt dużego hałasu w nocy i wczesnym rankiem. Pomagali w noszeniu ciężkich rzeczy i niemalże każdemu mówili: dzień dobry, po czym życzyli miłego dnia, bądź wieczoru.
W większości miast ludzie starali się nie popełniać przestępstw głównie z obawy przed karą, jaka mogła ich za to spotkać. W Palavaras nie popełniano przestępstw, ponieważ nikt nie chciał przypadkiem urazić miłych panów, pilnujących porządku. Usłyszenie od nich słów: "Przykro mi, że tak postępujesz. Jestem rozczarowany twoją postawą", zdawało się nie być zbyt surową karą. Te słowa wypowiedziane właściwym tonem potrafiły jednak wywołać skruchę nawet u najgorszych przestępców.
- Dlatego właśnie uważam, że to miasto jest niemiłosiernie nudne - tłumaczył Nirian. - Wszyscy tutaj są tacy porządni i poukładani, jakby hodowali w gaciach drzewa.
- Nie widzę w tym nic złego - odpowiedział Feelan. - Uważam nawet, że to bardzo dobrze.
- Bo nie rozumiesz, co to oznacza - ciągnął dalej Nirian. - Nie dzieje się tu nic niezwykłego! Ludzie robią się od tego strasznie nudni i prości. Brakuje tu mocnych emocji, potężnych wrażeń i zjawiskowych zdarzeń! Spróbuję ci to inaczej wytłumaczyć. Wyobraź sobie grubą na dziewięćset stron książkę, w której wszyscy przez cały czas są dla siebie mili, nie ma tam żadnych problemów, przez dziewięćset stron dzieje się ciągle to samo! Tak jest właśnie z tym miastem. Brakuje w nim inspiracji, która tak bardzo potrzebna jest wybitnemu artyście mojego pokroju.
- Hmm... - mruknął bez przekonania Feelan.
W tej właśnie chwili oboje usłyszeli pisk młodej kobiety, który ani trochę nie pasował do wizji spokojnego i uporządkowanego miasta. Dla Feelana był to wyraźny znak, że jakaś dziewczyna była w potrzebie. Bez zawahania biegiem ruszył w stronę, z której usłyszał krzyk. Nirian uśmiechnął się pod nosem, poprawił kapelusz i nieśpiesznie ruszył za Feelanem, z nadzieją, że chłopak wpakuje się w jakieś godne heroicznej opowieści kłopoty.
- Zostawcie mnie! - krzyknęła młoda, jasnowłosa dziewczyna.
Trzech niezbyt urodziwych osobników zagoniło ją w ciemną alejkę. Jeden z nich był niski i gruby. Trzeci wysoki i łysy. Między nimi stał zielonowłosy przywódca gromadki. Chłopak o podłym i bezlitosnym spojrzeniu. Miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę bez rękawów. Muskularne ramiona zdobiły spiralne tatuaże.
- Daj spokój maleńka - powiedział zielonowłosy. - Możemy miło spędzić razem czas, co nie?
Towarzysze chłopaka zaśmiali się wstrętnie. Zrobili krok w stronę dziewczyny, która oparła się o ścianę, zamknęła oczy i krzyknęła rozpaczliwie. W pobliżu nie było jednak żadnego strażnika, który usłyszałby jej krzyk i który powiedziałby z ogromnym rozczarowaniem do łotrów, że postępują bardzo haniebnie. W pobliżu jednak znalazł się ktoś inny. Młody, dzielny Feelan Koei.
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AdventurePrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...