Rzecz Czterdziesta Piąta

16 2 2
                                    

O tym jak Sir Marsel i Feelan dotarli na Ziemie Królewskie

Po uporaniu się z okrutnym rycerzem Galavashem, Sir Marsel otrzymał od Doggera dokument, upoważniający rycerza do przekroczenia granicy. Był on przypieczętowany odciskiem psiej łapy. Feelan pożegnał się z psim kapitanem, przytulając go i rozczochrując jego futro. Strażnik mostu przyjrzał się dokumentowi, potem rycerzowi i chłopcu. 

- Wygląda na prawdziwy - gwardzista westchnął ciężko. - Możecie przejść. Witamy na Ziemiach Królewskich!

Feelan głęboko wciągnął powietrze z podekscytowania, że udało mu się dotrzeć tak daleko. Nie mógł się doczekać, by ujrzeć jakie wspaniałości skrywała ta kraina. Wtedy właśnie rzeka głośniej zaszumiała i nagle z wody, spod mostu wyskoczył ogromny, niebieski stwór. W czteropalczastej mocarnej ręce trzymał wielką, drewnianą maczugę pokrytą wodorostami i glonami. Potwór miał wielką głowę. Spasiony podbródek opadał na ogromny brzuch. Pod świńskim nosem wystawały dwa żółte kły. Potwór uśmiechnął się szeroko, pokazując pozostałe zęby.

- Gunbo przejmuje ten most! - powiedział potwór.

- To ogr rzeczny! - zawołał dowódca strażników. - Brać go!

Żołnierze natychmiast chwycili za broń. Brzdęknęły cięciwy kusz, lecz ich pociski zaledwie zagłębiły się lekko w ogromnym brzuszysku ogra, po czym odbiły się od niego, jak od trampoliny. Kilku gwardzistów zaatakowało ogra bezpośrednio. Próbowali ciąć i dźgać ogra, lecz ich broń była nieskuteczna przeciwko grubej skórze potwora. Za to ogrowi wystarczyło raz mocno machnąć maczugą, by strącić z mostu trzech zbrojnych. 

- Sir... - powiedział niepewnie Feelan, zdumiony ogromną siłą ogra.

- Tak, wiem - burknął zrzędliwie Sir Marsel. - Wielki, zły stwór. Powinniśmy się go pozbyć. 

Rycerz wyszedł przed szereg strażników, którzy starali się utrzymać ogra na dystans. Cofnęli się, gdy Sir Marsel stanął tuż przed ogrem.

- Gunbo będzie miażdżyć! - krzyknął głośno ogr i zamachnął się maczugą. Uderzył od góry, aż huknęło. Fala uderzeniowa wstrząsnęła całym mostem.

Sir Marsel nie ruszył się z miejsca. Zatrzymał maczugę ogra jedną ręką Uniósł ją, siłując się z ogrem i wykazując mu na przewagę swojej siły. Ogr spojrzał zdumiony na rycerza i cofnął się o krok.

- N-nie, to niemożliwe! Nikt nigdy nie zdołał zatrzymać potężnego miażdżenia Gunba! 

Rycerz nic nie powiedział. Zrobił szybki krok w stronę ogra i uderzył od dołu w jego brzuch. Fałdy tłuszczu zafalowały, od brzuszyska, aż po czubek głowy potwora. W następnej sekundzie stwór wyleciał w powietrze, zakręcając salta. Wylądował w rzece, kilkanaście metrów dalej. Przywódca mostowych gwardzistów pokiwał głową z uznaniem i złapał dwoma palcami czubek swojego wąsa.

- Całkiem nieźle - przyznał gwardzista. - Zaoszczędziłeś sporo roboty moim chłopakom.

- Żaden problem - Sir Marsel obojętnie wzruszył ramionami.

Feelanowi ciężko było wyjść z podziwu i był zdziwiony, że mostowy strażnik tak spokojnie pochwalił rycerza za jego wyczyn. Chłopiec przypomniał sobie o gwardzistach, którzy wpadli do wody w czasie walki i lekko się przejął ich losem. Okazało się to niepotrzebne. Strażnicy spokojnie dopłynęli do brzegu i śmiejąc się zaczęli wylewać wodę z hełmów i części zbroi. 

- Nic wam nie jest?! - zawołał do nich Feelan.

- Nie, u nas to codzienność - rzekł jeden z gwardzistów. - Dobrze, że to był tylko ogr, a nie żadna przerośnięta ośmiornica. Te mackowe poczwary potrafią obrzydliwie zapaskudzić zbroję! 

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz