Rzecz Sześćdziesiąta Siódma

9 2 4
                                    

Ukazująca uroki Muravijskiego Księtstwa

Jak każda z krain Travelii, Muravia miała swoją własną strefę klimatyczną, którą najłatwiej byłoby przyrównać do typowo wiosennego klimatu bajkowej krainy. Słońce nad Muravią świeciło zupełnie inną barwą, niż nad Glimagrią. Niebo w jesiennej krainie było szare i pochmurne, zaś nad Muravią mieniło się zielono-fioletowymi barwami nieustannie ruchomej zorzy. Zielona trawa rosła wysoko i błyszczały nad nią tańczące świetliki. Kwiaty, rosnące na na łąkach, krzewach oraz drzewach miały żywe oraz intensywne kolory.

- Ładnie tu - rzekł Feelan, obserwując piękny krajobraz z wzniesienia, na którym stał.

- Eee tam... Pewnikiem jest, że to wszystko sztuczniowe jakieś - powiedział obojętnie Tom. - A jeśli nie, to algergorobne. Już z oddali czuję to nieprzyjemne swędzenie w nosie i te dziwne niegalczkańskie zapachy.

Feelan lekko wzdrygnął się, na myśl o galczkańskich zapachach. Chłopiec obawiał się, że nigdy nie zdoła się wyzbyć z siebie traumatycznego smrodu Galczki i pewnie nieraz przyjdzie mu się obudzić w środku nocy, czując na sobie obrzydliwy odór zapijaczonego miasta złodziei.

Feelan, Tom i Alisandra zeszli ze wzniesienia i ruszyli do przejścia granicznego. Po stronie glimagryjskiej nikt nie sprawiał problemów, żeby ich przepuścić. Chłopcy i księżniczka ruszyli przez długi marmurowy most i zostali zatrzymani po drugiej stronie przez muravisjkich strażników.

- Stać! - powiedział piskliwym głosem mężczyzna w jaskrawo pomarańczowym mundurze, obszytym jasnoniebieskimi pasami. Strażnik miał na głowie hełm z siedmioma piórami, każde w innym kolorze. Jego buty były białymi pantoflami z dziesięciocentymetrowymi obcasami. Ciasne spodnie miały barwę jasnej zieleni. Usta strażnika zaś pomalowane były żółtą szminką. Obok niej widniał fioletowy pieprzyk.

- Zacna stylówa - rzekł Tom. - Daję dwa na dziesięć, bo zawsze mogło być gorzej.

- Ekhm! - strażnik kaszlnął w pięść, wyrażając tym swoje urażenie. - Żaden glimagryjski prostak nie ma wstępu do muravijskiego księstwa! 

- Pozwólcie, że to załatwię - powiedziała Alisandra do chłopców, po czym wysunęła się przed nich z szeregu. - Jestem księżniczką i masz nas przepuścić! - rzekła władczo Alisandra.

Strażnik mostu lekko przekrzywił głowę i przesunął trzymaną w rękach halabardę, tak by zablokować Alisandrze drogę.

- Każda dziewczyna może tak powiedzieć!

- Ale ja nie jestem jakąś tam zwykłą dziewczyną! - krzyknęła z oburzeniem Alisandra i stanowczo tupnęła nogą. - Jestem Alisandra Milaura Muravijska. Masz przepuścić mnie i moich towarzyszy! 

- Hmm... Nie - odparł strażnik. - Takie kłamstwo nie przejdzie. Księżniczka Alisandra bowiem została jakiś czas temu uratowana przez Sir Teralcjusza z twierdzy Zuga i teraz powinna przebywać w pałacu. Dobrze ci radzę, mała kłamczucho, odejdź stąd, pókim cierpliwy i łaskawy.

- Co takiego? - zdziwiła się Alisandra. - Co to ma znaczyć?! To ja jestem księżniczką Alisandrą i niemożliwe, żebym była teraz w pałacu!

- Nie wierzę ci - powiedział irytująco wysokim tonem strażnik.

- Alis, pokażę ci jak się takie sprawy załatwywuje - rzekł Tom i wyminął księżniczkę. Chłopak głośno chrząknął i splunął strażnikowi na buty.

Gwardzista wydał z siebie paniczny pisk, złapał się za hełm i nim zdążył zaalarmować innych strażników, padł nieprzytomny. Nie mógł znieść tak zuchwałej zniewagi i tak obrzydliwego brudu na swoich wiecznie lśniących, dokładnie wypolerowanych bucikach.

Rycerska OpowieśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz