Ukazująca uroki Muravijskiego Księtstwa
Jak każda z krain Travelii, Muravia miała swoją własną strefę klimatyczną, którą najłatwiej byłoby przyrównać do typowo wiosennego klimatu bajkowej krainy. Słońce nad Muravią świeciło zupełnie inną barwą, niż nad Glimagrią. Niebo w jesiennej krainie było szare i pochmurne, zaś nad Muravią mieniło się zielono-fioletowymi barwami nieustannie ruchomej zorzy. Zielona trawa rosła wysoko i błyszczały nad nią tańczące świetliki. Kwiaty, rosnące na na łąkach, krzewach oraz drzewach miały żywe oraz intensywne kolory.
- Ładnie tu - rzekł Feelan, obserwując piękny krajobraz z wzniesienia, na którym stał.
- Eee tam... Pewnikiem jest, że to wszystko sztuczniowe jakieś - powiedział obojętnie Tom. - A jeśli nie, to algergorobne. Już z oddali czuję to nieprzyjemne swędzenie w nosie i te dziwne niegalczkańskie zapachy.
Feelan lekko wzdrygnął się, na myśl o galczkańskich zapachach. Chłopiec obawiał się, że nigdy nie zdoła się wyzbyć z siebie traumatycznego smrodu Galczki i pewnie nieraz przyjdzie mu się obudzić w środku nocy, czując na sobie obrzydliwy odór zapijaczonego miasta złodziei.
Feelan, Tom i Alisandra zeszli ze wzniesienia i ruszyli do przejścia granicznego. Po stronie glimagryjskiej nikt nie sprawiał problemów, żeby ich przepuścić. Chłopcy i księżniczka ruszyli przez długi marmurowy most i zostali zatrzymani po drugiej stronie przez muravisjkich strażników.
- Stać! - powiedział piskliwym głosem mężczyzna w jaskrawo pomarańczowym mundurze, obszytym jasnoniebieskimi pasami. Strażnik miał na głowie hełm z siedmioma piórami, każde w innym kolorze. Jego buty były białymi pantoflami z dziesięciocentymetrowymi obcasami. Ciasne spodnie miały barwę jasnej zieleni. Usta strażnika zaś pomalowane były żółtą szminką. Obok niej widniał fioletowy pieprzyk.
- Zacna stylówa - rzekł Tom. - Daję dwa na dziesięć, bo zawsze mogło być gorzej.
- Ekhm! - strażnik kaszlnął w pięść, wyrażając tym swoje urażenie. - Żaden glimagryjski prostak nie ma wstępu do muravijskiego księstwa!
- Pozwólcie, że to załatwię - powiedziała Alisandra do chłopców, po czym wysunęła się przed nich z szeregu. - Jestem księżniczką i masz nas przepuścić! - rzekła władczo Alisandra.
Strażnik mostu lekko przekrzywił głowę i przesunął trzymaną w rękach halabardę, tak by zablokować Alisandrze drogę.
- Każda dziewczyna może tak powiedzieć!
- Ale ja nie jestem jakąś tam zwykłą dziewczyną! - krzyknęła z oburzeniem Alisandra i stanowczo tupnęła nogą. - Jestem Alisandra Milaura Muravijska. Masz przepuścić mnie i moich towarzyszy!
- Hmm... Nie - odparł strażnik. - Takie kłamstwo nie przejdzie. Księżniczka Alisandra bowiem została jakiś czas temu uratowana przez Sir Teralcjusza z twierdzy Zuga i teraz powinna przebywać w pałacu. Dobrze ci radzę, mała kłamczucho, odejdź stąd, pókim cierpliwy i łaskawy.
- Co takiego? - zdziwiła się Alisandra. - Co to ma znaczyć?! To ja jestem księżniczką Alisandrą i niemożliwe, żebym była teraz w pałacu!
- Nie wierzę ci - powiedział irytująco wysokim tonem strażnik.
- Alis, pokażę ci jak się takie sprawy załatwywuje - rzekł Tom i wyminął księżniczkę. Chłopak głośno chrząknął i splunął strażnikowi na buty.
Gwardzista wydał z siebie paniczny pisk, złapał się za hełm i nim zdążył zaalarmować innych strażników, padł nieprzytomny. Nie mógł znieść tak zuchwałej zniewagi i tak obrzydliwego brudu na swoich wiecznie lśniących, dokładnie wypolerowanych bucikach.
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AdventurePrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...