O tym jak Feelan i Sir Marsel dotarli do hrabstwa Glimagrii
Przez dość długi czas Feelan i Sir Marsel podróżowali w ciszy. Dla Feelana było zbyt i gorąco i chłopiec był za bardzo zmęczony, żeby wysilać się na rozmowę. Natomiast Sir Marsel zwyczajnie nie miał najmniejszej ochoty, by się odzywać. Dopiero gdy słońce zaszło za horyzont i nastał niewiele chłodniejszy wieczór Feelan wykrzesał z siebie motywację, żeby zagadać do rycerza.
- Sir? Jak ci poszło w wiosce Urb?
- Dobrze - odparł krótko rycerz.
- Ach... Aha... - przytaknął Feelan. - To znaczy, że przypilnowałeś, żeby smocze skarby trafiły do potrzebujących?
- Tak właśnie było - Sir Marsel kiwnął głową.
- Hmm - mruknął Feelan.
Nastała chwila ciszy, podczas której Feelan intensywnie wpatrywał się w Sir Marsela, czekając aż rycerz spyta chłopca o zdrowie albo o cokolwiek innego. Rycerz w końcu poczuł na sobie natrętne spojrzenie Feelana.
- O co ci chodzi? - zapytał Sir Marsel.
- O nic! - odparł obrażony Feelan. - Nieważne! Nie twoja sprawa!
- Skoro tak mówisz - rycerz obojętnie wzruszył ramionami i zaczął przygotowywać ognisko do upieczenia kiełbasek.
- Po prostu uważam, że to bardzo nie w porządku, że mnie cały czas źle traktujesz i ignorujesz! - powiedział zirytowany Feelan. - Zdecydowałem się, że pozostanę u twojego boku, żeby uratować księżniczkę, więc mógłbyś to choć trochę docenić!
- Mogłeś przecież zostać - odparł Sir Marsel. - Nie kazałem ci ze mną iść. Jeśli dalej masz zamiar mi zrzędzić, to wciąż możesz zawrócić. Nie trzymam cię na siłę.
- Nie mam zamiaru wracać! - rzekł ze zdecydowaniem Feelan. - Zamierzam uratować księżniczkę! I nie chcę wyłącznie w tym przeszkadzać, więc... Uważam, że powinniśmy wrócić do ćwiczeń!
- Jesteś pewien? - zapytał Sir Marsel. Pomimo obojętnego tonu, Feelan wyczuł w nim odrobinę zatroskania.
- Tak! Możemy zacząć choćby i zaraz!
- W porządku - powiedział Sir Marsel i bez pośpiechu wstał od ogniska i skierował się na pobliską polanę.
Feelan pośpiesznie ruszył za nim. Poczuł w całym ciele radość i ekscytację na myśl o ponownym treningu z rycerzem. Samemu było mu ciężko uwierzyć w to, jak bardzo mu brakowało ruchu oraz ćwiczeń. Pragnienie, by udowodnić Sir Marselowi, że odzyskał siły, jeszcze bardziej pobudzało chłopca.
- No dobra. Zaczynaj - powiedział Sir Marsel.
Stał od chłopca na odległość dziesięciu kroków. Feelan uśmiechnął się, przypominając sobie pierwsze starcie z rycerzem. Pomyślał o tym jak wiele od tego czasu przeżył i wtem sobie uświadomił, że wcale tak dawno to nie było. Mimo to czuł, że się zmienił i był dużo silniejszy. Spojrzał w niebo i wziął głęboki oddech. Długo czekał na to, by móc znowu stanąć do walki.
Ruszył biegiem w stronę rycerza. Sir Marsel zgodnie z oczekiwaniami Feelana nawet nie drgnął. Przyjął na twarz silny cios, który wymierzył mu chłopiec. Rycerz cofnął się o krok, a Feelan odskoczył do tyłu.
- Sir! Przepraszam! Myślałem, że zrobisz unik! - zaczął się z zakłopotaniem tłumaczyć Feelan.
- Czy ty się w ogóle nie uczy... - Sir Marsel nie dokończył zdania, gdyż Feelan przyzwał w dłonie magiczny kij i uderzył od boku.
CZYTASZ
Rycerska Opowieść
AdventurePrzeznaczenie ma różne sposoby na wzywanie bohaterów. Niektórych trąca delikatnie magiczną laską wędrownego maga, innych wciąga przez szafę do innego świata. Czasem musi wymordować bohaterowi całą rodzinę, by zmusić takiego do działania. W przypadk...