~49~

61 7 1
                                    

Mądry Stwórca spojrzał na Victorię, która patrzyła na niego z nadzieją w optykach.

- Zgadzam się- powiedział nic więcej nie dodając.

- NIE MOŻESZ BRACIE!- krzyknął Zły Stwórca- USTALALIŚMY CO INNEGO.

- Czego się spodziewałeś bracie, nasze twory mają tendencje do zmieniania zdania, powinnaś być świadomy tego, poza tym mam kilka zadań, do których wykonania nie powierzę nikomu innemu nisz jej.

Victoria odetchnęła z ulgą, ale sama wyglądała na lekko smutną.

Zły Stwórcą spojrzał na braci, pokonany warknął groźnie i mruknął na zgodę, nie bardzo przekonany.

- Dziękuję- odparła skłaniając się pokornie.

- Wypuścicie nas?- zapytał dla pewności Hound.

- TA- burknął niepocieszony Stwórca.

- Więc może ściągnięcie te liny?- zasugerował Crosshairs.

- Chyba żartujecie...

- Zrobimy to, dopiero gdy odlecimy- Stwórca uderzył laską, a po całym statku zadudnił ryk, najwyraźniej coś wyłączając, spojrzał na botkę- Wiesz, że to nie przywróci życia tym którzy zostali już pochłonięci.

- Jestem świadoma- spuściła smutno głowę.

- O czym mówicie?- zapytał Optimus.

- Pamiętasz jak promień nas wciągał- spytała botka, a przywódca kiwnął głową- Tylko nas teleportował tu, reszta transformersów, którym nie udało się ukryć teleportowało do palarni, już najpewniej nie żyją.

- Co?!- zdziwiły się Autoboty.

- Co, co, co, co, tylko tyle potraficie mówić- burknął Szalony Stwórca- Stopiony metal posłuży za materiał do tworzenia nowych skorup- wyjaśnił znudzony.

- CZAS SIĘ ZABAWIĆ. IDZIESZ BRACIE?- spojrzał na znudzonego brata, który na jego słowa się ożywił.

Po dosłownie chwili obaj bracia zniknęli, najprawdopodobniej teleportował się, przestraszona botka spojrzała na młodszego Stwórcę, który jako jedyny pozostał na statku.

Zanim botka cokolwiek powiedziała Stwórca wyjaśnił.

- Powinnaś się tego spodziewać, są zdenerwowani, więc chcą się wyżyć.

Victoria była przerażona myślą ile Stwórcy są w stanie zrobić gdy są wściekli.




Zły Stwórca pojawił się w jakimś mieście, miażdżąc pod stopami kilka ludzi którzy nie spodziewali się ataku.

Stwórca nie czekał, z ręki wysunął się łańcuch, na którym końcu utworzyła się kula z kolcami.

Zaczął ją wymachiwać w śmiechu miażdżąc przerażonych ludzi którzy próbowali uciec.
Nie miał litości nawet dla dzieci, niszczył budynki, których sufity zasypywały skrytych ludzi.

Nagle obok Złego Stwórcy na budynku pojawił się Szalony Stwórca siadając i machając nogami na przemian.

- A TY CO, MIELIŚMY SIĘ BAWIĆ.

Najstarszy brat uśmiechnął się i pstryknął palcami, a dosłownie w tym momencie, najwyższy z budynków eksplodował niszcząc gruzami wszystko w okolicy i zabijając setki ludzi.

- Wybieram się do takiego śmiesznego miejsca z krzywą wierzą, idziesz ze mną?- spytał wskazując i tworząc włócznie w dłoni.

- IDŹ SAM, ZNISZCZĘ WIĘCEJ NIŻ TY- warknął proponując wyzwanie.

- Jak chcesz- odparł i zniknął.

Zły Stwórca też się teleportował do nowego miejsca, spojrzał na dziwną wierzę która była niby symbolem miasta, ale od razu się uśmiechnął wpadając na cudowny pomysł. Wystawił rękę w stronę obiektu i strzelił promieniem energii.

Obiekt architektoniczny nazywany wieżą Eiffla zaczęła się trząść i niektóre części odrywały się, aby na końcu transformować się w transformers ryczącego w obłędzie.

Istoty stworzone w pędzie przez Stwórców nie potrafiły wiele zrobić, wykonują tylko podstawowe czynności typu, przynieś, zabierz, zabij...

- Moje dzieło, zniszcz wszystko.

Nowy transformers wysłuchał rozkazu i zaczął rozwalać i zabijać wszystko wokół niego.

Stwórca oglądał to z wielkim zadowoleniem, postanowił kontynuować swoje plany i teleportował się w kolejne nowe miejsce.

Nie było to ciekawe miejsce, małe domki i na dodatek mało, ludzi, zanim zdążył się obejrzeć, coś strzeliło go w plecy, przez co zachwiał się do przodu.

Warknął wściekle gwałtownie odwracając się, widok uzbrojonych ludzi i kilka maszyn, nie jakich czołgów, które robactwo tak nazywało.

Uśmiechnął się i podniósł rękę, metalowe sprzęty zaczęły unosząc się w górę, a zaraz ścisnął pięść sprawiając że przedmioty gwałtownie spadły w dół miażdżąc kilka żołnierzy którym nie udało się odskoczyć.

- Żeby robactwo chciało zmusić mnie do upadku- zamachnął się maczugą, zabijając i niszcząc kolejne przeszkody- Śmieszne szkodniki- wystrzelił promieniem dezintegrując resztę ocalałych.

Stwórca przyłożył palec do ucha kontaktując się ze Starszym Bratem.

- I JAK CI IDZIE?

- Sam zobaczy.

Stwórca przeniósł się do brata, a widząc co uczynił, nie ukrywając zdziwienia, spojrzał na brata, który w palcach trzymał krzyczącego mężczyznę, aby po chwili zmiażdżyć go palcami, rozpryskując jego wnętrzności na boki.

- Tak śmieszne pękają- odparł zrzucając truchło na ziemię i nabijając włócznią, zaczął mazać po ziemi zostawiając czerwone ślady.

Znajdowali się na jakiś niewielkim skalistych górach, a cały krajobraz był czerwony z elementami trucheł gdzieniegdzie.

Starszy brat od zawsze był Szalony, a nawet do tego stopnia, że zapragnął pomalować krajobraz krwią tych robaków.

- JEŚLI MYŚLISZ, ŻE BĘDĘ PO TYM CHODZIĆ, TO SIĘ GRUBO MYLISZ- burknął obrzydzony.

Nagle oboje przyłożyli palce do ucha jakby coś usłyszeli i bez zbędnego czekania teleportowali się.

Robaki też mają prawo żyć/ TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz