~62~

51 6 4
                                    

Autoboty upadli twarzą na ziemię, nieźle się obijają, jedynie Stwórcy i Victoria bezpiecznie wylądowali na nogach, spodziewając się, co nastąpi.

Zły Stwórca spojrzał na płaszczących się na ziemi Transformersów, uśmiechnął się na ten widok.

- ŻAŁOSNE- odparł do siebie.

Crosshairs spojrzał na niego wrogo, ale Stwórca już na nich nie patrzył, jego wzrok patrzył na przerażoną botkę, która trzęsła się niemiłosiernie.

- Ja, mam walczyć z wami, moimi Stwórcami?- dopytywała przerażona.

- Tak, ale nie bój się- uspokajał ją Saymon- Jeśli przegrasz, zostaniesz tylko brutalnie pobita, zmiażdżona i rozwalona na strzępy, umrzesz bolesną śmiercią, ale nie bój się przywrócimy cię do życia- wyjaśnił, rozciągając ręce na nadchodzącą walką.

Victoria upadła na kolana, jej głowa zawisła w dół, paraliż ogarnął całe jej ciało, nie miała jak się ruszyć.

- To nie uczciwe!- krzyknął Bee.

- Jak możecie być tak okrutni!- dołączył Hound.

- I wy nazywacie to sprawiedliwą walką, brednie!!!!- wrzeszczał Crosshairs.

- Czemu to ona ma cierpieć, to ja osobiście jestem tu po to, aby ją uwolnić, czemu wszystko zrzucacie na nią- zawołał Optimus.

Wzrok Stwórców powędrował na Autoboty, przez mrok, który panował w wielkim pomieszczeniu, ich optyki świeciły mocno, świrując ich wzrokiem, przez co roboty zamilkli, a atmosfera, która ogarnęła salę, niemal onieśmielała.

Niespodziewanie w rogu pokoju rozbrzmiał ryk jakiegoś Stwora, Autoboty spojrzeli na ścianę, w której znajdowała się jakaś jama, z której wyskoczył wielgachny stwór, większy nawet od Stwórców, na jego ciele znajdował się kolce, a twarz poczwary była obrzydliwa, ciężka do opisania, niby dziób, a jednak miał wyżłobienia, przez które widać było kolejną szczękę bez ust, przez co widać było zębiska ociekające śliną, wymieszane z zielonym płynem, a jego oczy przypominały pajęcze, było ich mnóstwo, straszliwy potwór ruszył na Autoboty.

Atak jednak został przerwany przez mądrego Stwórcę, w momencie, gdy machnął ręką, łańcuchy oplotły bestie, unieruchamiając ją, nie minęła chwila, a stwór został gwałtownie wciągnięty do jamy, która zamknęła się, uniemożliwiając jego powrotu.

- Co to było?!- krzyknął Hound.

- Bracie!!!- krzyknął Salomon- Pilnuj swojego zwierzaka, miałeś go zamknąć.

- TAAAA... ZAPOMNIAŁEM- wzruszył ramieniem.

- Jesteś nierozsądny. 

- I KTO TO MÓWI- uderzył go w ramię.

Salomon podszedł do Victorii, ukucnął przed zrozpaczoną botke i pochwycił jej twarz, w swoje palce unosząc ją, aby na niego patrzyła.

- Spokojnie, to oczywiste, że nie masz z nami szans, więc ustalimy kilka zasad, wystarczy, że nas zranisz, na tyle mocno, że nie utrzymamy formy, to powinno wystarczyć, dodatkowo pozwolę ci wybrać broń i dodatki, jakie tylko chcesz, jeszcze nie przyzwyczaiłaś się do nowego ciała prawda?

- JESTEŚ ZBYT POBŁAŻLIWY BRACIE- skrzyżował ręce nieco urażony.

Victoria spojrzała ponownie, na obliczę Stwórcy, doszukując się żartu, ale gdy usłyszała jego słowa.

Robaki też mają prawo żyć/ TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz