~43~

64 12 3
                                    

Huk uderzenia laski o posadzkę przerwał monolog Hound, Stwórcą wstał i zaczął niebezpiecznie zbliżać się do bota.

Jego laska podniosła brodę Hound, aby patrzył na niego.

- Tak, pamiętam cię, mój pierwszy brat i ja stworzyliśmy cię.

- Co?- zdziwił się.

- Zastanawiam się tylko który z nas miał większy wkład- myślał ruszając laską jego głowę jakby próbował dostrzec jakiś szczegół- Może nie jestem taki jak oni, ale ja też nie lubię, gdy ktoś mi się sprzeciwia.

Uniósł laskę wysoko nad głową i już miał się nią zamachnąć, uderzając wystraszonego bota, ale zatrzymał się kilka centymetrów od jego policzka słysząc tworzące się drzwi na przeciwnej ścianie z której początkowa sam wyszedł.

Gdy drzwi się uformowały wszyscy zobaczyli dwa inne roboty wchodzące do pomieszczenia, obaj musieli lekko się schylić, aby nie zahaczyć głową o górną część wejścia.

- JUŻ ZACZĄŁEŚ SIĘ BAWIĆ BEZ NAS BRACIE?- spytał jeden z botów.

Samym patrzeniem można było się pokłóć, na każdej części jego ciała można było dostrzec kolce, na kolanach, łokciach i każdej części ruchomej były one bardzo widoczne, szczególnie na ramionach, formą swojego ciała przypominał pierwszego Stwórcę, którego spotkali, choć nowo przybyli byli lekko więksi od niego. Jedyną różnicą była twarz, usta były znacznie większe i widać było szpiczaste zębiska, prawdopodobnie tak ostre, że przegryzłyby wszystko, jego optyki były czerwone jak krew, a na głowie znajdował się jeden róg po lewej stronie.

- Myślałem, że nie będziesz się wtrącać- dodał drugi.

On zaś był bardziej straszny od drugiego, choć klatka była taka sama jak u nich, reszta ciała była w totalnym zniszczeniu.

Udo lewej nogi miało mnóstwo ubytków jakby wyrwane, górna część prawej nogi było podobnie.

Cała lewa ręka była zniszczona, zupełnie jakby trzymała się na rurce oplecionej iskrzącymi się kablami, jego twarz też miała pełno ubytków, lewa strona jego policzka, a także część ust, wręcz nie istniały, tak samo, jak w ręce wystawały poprzecinane kable iskrzące się po każdym zetknięciu.

Nie posiadał jednego oka, prawa optyka zwisała, jakby ktoś próbował ją wydłubać zaś lewa, świeciła na zielono.

Całe jego ciało w każdym miejscu ubytku iskrzyły się, jakby przez całe jego ciało przepływała energia.

Na jego głowie tak jak robot, z którym przyszedł, miał róg, tylko po prawej stronie.

Gdy tak razem stali, można by rzec, że rogi są tak zrobione specjalnie, aby oboje tworzyli jedną całość.

Stwórca, który był tu od początku, cofnął rękę, w której trzymał laskę i wrócił na swoje miejsce na stworzonym „tronie".

Victoria wiedziała, co znaczy pojawienie się tej dwójki, natychmiast stworzyła swoją mniejszą wersję i pochwyciła wystraszoną i zdziwioną kobietę.

Niespodziewanie Stwórcą z ostrzami na ciele zaczął wąchać powietrze.

- CZUJĘ ROBACTWO- spojrzał na Victorię.

Botka się zlękła, jej ciało mimowolnie zaczęło się trząść z każdym krokiem Stwórcy kierujący się w jej stronę.

Z jego ręki stworzył się miecz, z każdym kolejnym krokiem zaczął wymachiwać nim na każdą stronę, wyglądał na rozbawionego.

Stwórca stał dosłownie przed botką, niebezpiecznie zaczął się nad nią przechylać, już miał zajrzeć za jej plecy, gdy jej mała wersja ruszyła biegiem w stronę wyjścia.

Stwórcą natychmiast zmienił miecz w działo i próbował w nią strzelić, ale mini wersji udało się uciec i wyskoczyć w ostatnim momencie.










Victoria z Tessą w swoich ramionach leciały w dół z niewiarygodną prędkością, kobieta była tak przerażona, że nie przestawała krzyczeć.

- Zginiemy!- krzyczała przez łzy.

- Spokojnie, wszystko jest pod kontrolą- zapewniała botka.

Tessę jednak to nie przekonywało, zaciskała powieki tak mocno, jak tylko się dało, a pazury wbijała w jej plecy, Victoria jednak tego nie czuła, więc nie potrafiła zrozumieć przerażenia kobiety.

Przerażało ją zapewne to, że lecieli wprost na budynku jakiegoś miasta, ale Victoria miała plan, potrzebowała jeszcze chwili na naładowanie swojego ciała.

Do uderzenia w budynek zostało jeszcze kilka kilometrów, ale z prędkością, jaką lecieli, nie wiele czasu zostało. Mini wersja w końcu naładowała swoje ciało i nie minęła sekunda, a ona wraz z człowiekiem zniknęli.

Teleportowały się.

Przeniosło ich dosłownie obok domu Yeagera, zanim uderzyły w ziemię, Victoria wystrzeliła „włosami" w ziemię, wbijając się i chroniąc przed brutalnym upadkiem, obie wylądowały jak na pajęczynie.

Gdy tylko jej stopy dotknęły ziemi, spojrzała na Tessę, która dalej była uwieszona w jej ramionach.

- Możesz otworzyć oczy, jesteś bezpieczna- odparł.

Kobieta delikatnie i powoli otworzyła jedną powiekę, a gdy tylko ujrzała znajomą okolicę, natychmiast otworzyła szerzej oczy.

Z trzęsącymi się nogami, stanęła na podłożu, nie dowierzała, że przeżyła.

Spojrzała na botkę ze łzami w oczach, Victoria nie rozumiała, dlaczego wylewa łzy, skoro jest już bezpieczna.

Mini wersja wyciągnęła mechaniczne macki z ziemi, zostawiając ślady po wbiciach.

Niespodziewanie obie usłyszały hałas, spojrzały w stronę garażu, wyszedł z niego Cade.

Na plecach i ramionach miał zawieszono mnóstwo sprzętu, ledwo mógł go unieść, wziął go pewnie po to, aby wyruszyć na ratunek, ale gdy spojrzał na dwie osoby na środku placu, wypuścił wszystko z rąk.

Ruszył biegiem w stronę córki, zamykając ją w uścisku.

- Boże, nic ci nie jest- dziękował za jej bezpieczeństwo.

Cade spojrzał na Victorię, chcąc jej podziękować, ale widok jak upada na kolana, wystraszył go.

- Vica, co ci jest?- ukucnął przy niej, łapiąc jej ramiona.

- To ciało dłużej nie wytrzyma- odparła, a jej nogi zaczęły rdzeń i rozpadać się w pył.

- Co?- zdziwił się-... Wiec jedno, dziękuję ci- uśmiechnął się.

- Przykro mi, ale ta informacja nie dotrze do oryginalnego ciała, Tessa- zwróciła się do kobiety- ...Uważaj na dziecko.

Po tych słowach jej ciało rozpadło się, zamieniając w pył, mały wietrzyk zaczął rozwiewać kupkę pyłu, który po niej pozostała.

- Rzeczywiście jej ciało nie może być daleko od niej- zrozumiał- Chwila... Jakie dziecko- spojrzał na córkę.

- Nie mam pojęcia, o co jej chodziło- odparła skołowana kobieta.

Robaki też mają prawo żyć/ TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz