Po 15 godzinach w których mężczyzna zdążył odpocząć, postanowił wrócić do swojej towarzyszki.
Yeager wszedł do stodoły i zastał tam dość ciekawy widok. Victoria siedziała po turecku na ziemi, z rękami skrzyżowanymi na piersi, a po twarzy od razu można było dostrzec, że głęboko o czymś myśli.
- Hej, sory, że tak późno.
- Nigdy nie jest późno, najważniejszy jest wypoczynek- spojrzał na niego- Na początku musimy sobie wyjaśnić, co mamy zamiar zrobić.
- Haha bez tego ani rusz, jak to mówią „Bez planu, nie zbudujesz dom"
- To prawda, wszystko potrzebuje planu- Victoria wystawiła rękę, z której wyświetlał się obraz jakiejś maszyny- To jest bomba, przy której będziemy pracować.
- Wygląda jak wasza iskra.
- Bo to jest iskra.
- Jak to?
Victoria nie odpowiedziała, zwiększyła hologram po prawej stronie, wskazując na małą część, oko ludzkie porównałoby to do kwadratowego czipa, kształtem właśnie to przypominało.
- To jest nasz rdzeń bomby.
- Czyli to, trzeba rozmontować?
- Tak, ale po kolei- za pomocą hologramu oddzieliła czip pokazując go w pełnej okazałości.
- Przyjrzyj się, będę to nazywać „czipem" założę się, że wtedy lepiej będzie ci to zrozumieć.
- To prawda.
-... Kontynuując „czip" jest tak jakby żywym pasożytem.
- Pasożytem?
- Tak, choć nie ma rdzenia mocy, czy też własnej woli, ale w sytuacji zagrożenia, wybucha.
- Jak to powstrzymać?
- Po kolei... „czip" reaguje tylko na nasz gatunek, kiedy zbliży się organizm żywy nie powinno się nic stać...
- Nie powinno?
- Niczego nie mogę obiecać.
- Chwila, czyli że masz tę bombę ze sobą?
- Dopiero teraz to odkryłeś?- uniósł brew.
- Gdzie jest?- westchnęła i znów zmniejszyła hologram pokazując iskrę transformera.
- Masz ją w sobie!
- Tak.
- Jak to?! Dlaczego jej nie wyjęłaś?! Przecież mogłabyś wybuchnąć!
- Właśnie mamy zamiar ją wyciągnąć- odparła wyłączając hologram, opierając głowę o rękę, która była na zgięciu kolanie- Czemu ludzie są tak przerażeni wszystkim?- spoglądała na zaniepokojoną twarz Yeagera.
- Jak to czemu?! I jeszcze „my" mamy to wyciągnąć!!
- Chciałeś się pobawić bombą.
- Zwariowałaś!... A co jak zrobię coś źle, wybuchniesz, mogę cię wtedy zniszczyć.
- Czemu się martwisz? Przecież masz na sumieniu nie jednego transformera, zabicie jeszcze jednego nie robi różnicy.
- Właśnie że robi! Zabicie przyjaciela różni się od zabicia wroga!
- A ja jestem?
- Przecież jesteś przyjacielem.
- Uważasz mnie za przyjaciela?
- Oczywiście.
- *westchnęła* To zaufaj swojemu przyjacielowi, wierzę, że się uda.
- Skąd taka pewność?
CZYTASZ
Robaki też mają prawo żyć/ Transformers
FanfictionJaka czeka bitwa Autobotów, gdy przejdzie im walczyć z samymi Stwórcami, czy nowy przybysz okaże się sojusznikiem, a może wrogiem. Spotkanie nowego Transformersa przyniesie zarówno nowe pytania, jak i odpowiedzi, a Cybertron ich zniszczona planeta b...