~42~

64 11 2
                                    

Do pomieszczenia wszedł robot, niemal tak wielki, jak same drzwi, jego postura nie była jakaś niezwykła, można by rzec, że pomimo wielkości przypominał zwykłego transformers.

Jego klata była bardzo postura, gdy w talii miał bardzo mocne wcięcie, przez co wyglądało jakby klatka była wbita w grubą rurę przyczepioną do tułowia, aby jako tako się trzymała.


Jego ręce były nieco przy długie przez co sięgały prawie do kolan.

Same dłonie wyglądały dość dziwnie, nie przypominały dotychczasowo spotkanych rąk, palce nie posiadały łączenia dłoni, zupełnie jakby od razu były przymocowane do nadgarstków, a same palce wyglądały na dwa razy dłuższe.

Jedynie gdzieniegdzie metal spłatał palce, aby jako tako przypominały dłonie, ze stopami było podobnie, a zaś same nogi wyglądały normalnie.

Jednak największą uwagę rzucała twarz tego robota, twarz z małymi ustami i metalowymi igłami na głowie prawie podobnymi do tych Victorii, a oczy dość wyjątkowe, niemalże niezwykłe, prawe oko świeciło zielonym światłem, a zaś lewe czerwonym jak krew.

Optyki wielkiego bota śledziły każdego w pomieszczeniu, zupełnie jakby próbował odgadnąć najskrytsze tajemnice każdego z obecnych.

Autoboty były tak zahipnotyzowane, że bali się jak koł wiek odezwać, ale w końcu ktoś się odezwał.

- Panie!- Victoria skłoniła głowę, patrząc w ziemię, zbyt bardzo była przerażona, aby spoglądać, w jego obliczę.

Autoboty zrozumieli kto przed nim stoi, nie jaki Stwórcą.

Prawdopodobnie „ten" Stwórcą.

„Sam" Stwórcą we własnej osobie.

Robot spojrzał w ziemię po swojej prawej stronie i wyciągnął dłoń, zaledwie po sekundzie w podłodze stworzyła się dziura, z którego wysunęło się laska.

Unosząc się przed Stwórcą.

Niby zwykła laska, lecz na jego czubku kształtem przypominał odwrócony sześcian, gdzieniegdzie były dziury, z których świeciło jasne światło, a małe drobinki latające wokół czubka laski, świadcząc o potężnej mocy w nim ukrytej. Stwórcą wziął unoszącą się laskę w swoją prawą dłoń i machnął nią w bok.

Metalowe sznury oplatające Autoboty pociągnęły ich na pobliską ścianę w tym momencie wisieli nad ziemią, a sznury, który wcześniej oplatały ich całe ciało, teraz związały ich kończyny rozciągając na boki dalej nie umożliwiając jakich koł wiek ruchów.

- Hej uwolnij nas!- krzyknął Crosshairs, ale „ON" nie wrócił nawet na to uwagi.

Skierował swoje spojrzenie na Victorię, aby zaraz ruszyć w jej stronę.

Stukot laski, obijał się po pomieszczeniu sprawiając, że botka zaczynała się bać tego co nastąpi.

Stwórca był tuż przed nią, Victoria lekko ścisnęła Tessa jakby to miało dodać jej odwagi, gdy Stwórca tak po prostu ją minął, strach sparaliżował ją nie pozwalając się ruszyć, ale wykrzesała z siebie ostatnie iskierki determinacji, aby odwrócić lekko swoje ciało, zakrywając ludzką istotę przed wzrokiem Stwórcy.

Robot stanął tuż przed pustą ścianą pomieszczenia i stuknął laską o podłogę.

Wszyscy usłyszeli dźwięki jakiegoś skrzypu i strzelającego metalu, a gdzie wcześniej była ściana teraz stworzyło się przejście, widok na planetę, od razu można było stwierdzić, że są kilka naście tysięcy stup nad ziemią.

Stwórca spoglądał na planetę z nie odgadniętym wyrazem twarzy.

Victoria oplotła palce wokół kobiety, aby próżnią, która zaczęła tworzyć się na statku przez utworzone wyjście, przypadkiem jej nie porwała.

Przez to, że na statek zaczęła się formować próżnią, zaczynało brakować tlenu, a kobieta pomału zaczynała odczuwać jego brak.

Victoria stworzyła wokół niej pole z tlenem dzięki czemu, kobieta zaczęła czuć się lepiej.

Stwórcą znów się poruszył, ale tym razem szedł prosto na botkę.

Gdy tylko stanął metr przed nią, laską podniósł jej brodę, aby ta spojrzała na niego.

Stwórcą ukucnął i gwałtownie pochwycił jej twarz niemal miażdżąc.

Victoria jęknęła, ale nie protestowała.

- Zostaw Victorię!- krzyknął Bee.

Stwórca spojrzał na żółtego bota, po czym wrócił wzrokiem na botkę.

Szarpnął jej twarzą przez co mimowolnie jej głowa poleciała w bok.

Stwórca wstał i uniósł laskę wysoko nad głowę, gdy tylko Victoria spojrzała na jego obliczę nastąpił huk.

Laską uderzyła z impetem w jej głowę, przez co kilka skrawków metalu oderwało się z jej twarzy.

- Hej!- wrzasnął Bee.

Stwórca zaczął iść na drugą stronę pomieszczenia po drodze słychać było lekki śmiech, a na jego twarzy wkradł się dyskretny uśmiech.

- Victoria... - zamyślił się- Zabawne- mówił do siebie.

Gdy tylko doszedł do pustej ściany znów stuknął laską, a tuż przed nim zaczęło się coś budować, po dobrej chwili można było dostrzec, że zaczyna to przypominać pokaźnych rozmiarów fotel, jeszcze zanim transformacja dobiegła końca, Stwórcą już usiadł na swoim miejscu, przełożył laskę do lewej ręki, a zaś prawą zaczął coś wciskać na panelu, który się uformował obok. Zaraz po chwili słychać było ryczenie albo raczej dudnienie sugerujące o włączeniu czegoś.

- Victoria? Czyli teraz tak mam się do ciebie zwracać?- zapytał się botki.

- Nie panie, nawet bym nie śmiała, to nic nieznacząca nazwa, zawsze byłam tym kim jestem i tak pozostanie do mojej śmierci- położyła rękę na piersi skłaniając się pokornie.

- Wiesz, że zdenerwowałaś mych braci, nie są zadowoleni, że musieli się tu fatygować.

„Bracia" to słowo zastygło w głowach Autobotów, reszta zrozumiała, że jest ich więcej, a to nie była dobra wiadomość.

- Wiem, że źle uczyniłam, jestem gotowa ponieść swoją karę.

Słychać było krótki śmiech Stwórcy.

- Karę? Wątpię, czy moi bracia będą tak łaskawi zważając na to, że zlekceważyłaś nasz rozkaz, nie wiem co przyszykują, ale na pewno nie będzie to nic przyjemnego.

- Hej, ty Stwórco, tak?- zawołał Hound zwracając uwagę wszystkich, w tym i samego Stwórcę- Nie wiem jak masz na imię, więc będę się zwracać Stwórcą, okej? Okej, wydajesz się spoko kolesiem takim ogarniętym i racjonalnie myślącym...

Autoboty rozumieli do czego dąży przyjaciel, ale z każdym jego kolejnym słowem, na twarzy Victorii pojawiało się coraz większe przerażenie.

-Co ty na to, abyśmy na spokojnie pogadali i obgadali to wszystko, po co niszczyć tę planetę, to marnotrawstwo działa, po co się męczyć, przecież zawsze można zrobić coś mniej męczącego.

Przerażona botka próbowała się zerwać, aby powstrzymać to, co nieuniknione, ale w momencie ruchu przypomniała sobie, że jeśli wstanie ujawni człowieka, a do tego nie mogła dopuścić.

Zaczynała panikować, jej optyki zaczęły latać na wszystkie strony w poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania, nagle ją olśniło, kątem oka spojrzała na otwartą ścianę z widokiem na planetę.

Robaki też mają prawo żyć/ TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz