~70~

56 5 4
                                    

Jego słowa zdziwiły wszystkich, nikt nie mógł uwierzyć w to, co usłyszeli.

- Co ty mówisz bracie?

- TO TWOJA WINA, JAK MOGŁEŚ MY...

- Jestem zmęczony!- oświadczył- Żyjemy już tyle miliardy lat i wszystko, co robimy, staje się nudną rutyną, musicie przyznać mi racji, sam widzę jak ty bracie- spojrzał na Złego Stwórcę- Siedzisz dniami, próbując wymyślić jak zabić swój znudzony czas zaś ty- spojrzał na Saymona- Leżysz w kupie swojego złomu, nie mając na nic pomysłu, kiedyś byliśmy imperatorami, zwiedzaliśmy planety i albo je podbijaliśmy i niszczyliśmy, albo je naprawialiśmy i modelowaliśmy, znamy wszystkie tajemnice kosmosu, znamy każdy jego zakamarek, próbowaliśmy wiele rzeczy i z wielu zrezygnowaliśmy, czy nie nudzi was takie życie?

Starsi bracia momentalnie spuścili głowy, brat miał rację, żyją w tak powtarzającym się życiu, że bardziej nie da się utknąć w monotonności.

- To znaczy, że Victoria jest wolna?- zapytał Hound, przerywając grobową ciszę.

Zły Stwórca przetarł twarz i głośno westchnął.

- TA, ZABIERZCIE JĄ Z MOICH OCZU- ruszył do wyjścia.

Autoboty odetchnęli z ulgą, uśmiech zagościł na ich twarzach.

Salomon rozświetlił swoją rękę jakąś energią i przyłożył do policzka Victorii, energia natychmiast przepłynęła przez całe jej ciało, a rany i ubytki zaczęły się naprawiać.

Botka momentalnie odzyskała wigor i sprawne ciało, patrzyła na swoje ciało, lekko niedowierzająca, co właśnie się dzieje. 

- Zyskałaś wolność moje gratulacje Victoria- oświadczył Salomon i ruszył za braćmi.

Bumblebee podbiegł do zdziwionej botki, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Niesamowite, w końcu jesteś wolna, to cudowne, prawda.

Reszta Autobotów podbiegła do nich zadowoleni z wygranej.

- Gratulacje Vica przetrwałaś- zawołał wesoło Hound.

Niestety na twarzy botki nie zagościł uśmiech, kontem oka patrzyła na odchodzących Stwórców, którzy zniknęli za ścianą.

- Coś nie tak Victoria?- spytał Bumblebee.

- Ja...ja nie mogę.

- O czym ty mówisz, jesteś przecież wolna- warknął Crosshairs.

- Wiem, że jestem wolna, ale...- spojrzała na ścianę, za która zniknęli Stwórcy- Nie mogę ich tak zostawić.

- Co o czym ty mówisz?- zdziwił się Hound.

- Zostali bez niczego, bez sensu życia, nie mogę ich zostawić bez nowego celu życiu- spojrzała na Optimusa- Sam mówiłeś, że każdy powinien mieć jakiś cel i marzenia prawda.

Optimus poczuł, pewną radość i ulgę słysząc, że słuchała tego, o czym mówili.

- Rzeczywiście- potwierdził.

- Więc nie mogę ich tak zostawić. 

- Ale Vica- zawołał Bee, nieco smutny jej słowami.

- Nie martw się- złapała jego ręce- Wrócę, obiecuje, ale jako wierny sługa, który obiecał im swoje życie, nie mogę ich ot, tak pozostawić bez pożegnania, zaufasz mi Bee.

Żółty robot zawahał się przez chwilę, ale z oporem kiwnął głową, zgadzając się na decyzje botki.

- Dziękuję- uśmiechnęła się- S-944- spojrzała na transformersa który wyglądał na wściekłego i zagubionego, ale słysząc jak go woła, natychmiast na nią spojrzał- Mam sporo do obgadania, ale mam prośbę, zaprowadzisz Autoboty do teleportera, muszą wrócić na ziemię.

Robot zawahał się, ale zacisną pięść i zazgrzytał zębami, mówiąc.

- Dobra.

- Jestem ci wdzięczna- uśmiechnęła się i ruszyła w stronę, która poszli Stwórcy, za nią ruszył także stary robot, posyłając pytanie, które tylko ona usłyszała.

Po chwili, gdy zniknęli za ścianą S-944 odwrócił się gwałtownie w stronę Autobotów, najpewniej chciał im coś powiedzieć, wygarnąć, ale zacisnął pięść i ruszył w sobie znanym kierunku.

- Czekaj miałeś nas gdzieś zaprowadzić- zwołał Bee.

- A co robię idioci, to wy sterczycie jak kołki- warknął wściekły.

Autoboty ruszyli za wściekłym transformersem, większa część drogi spędzili w ciszy, ale Bee nie mógł tak milczeć.

- Jesteś na nas wściekły?- spytał. 

- Ha ja wściekły... w życiu, chciałbyś... Jeśli myślicie, że Victoria do was wróci, to jesteście głupsi, niż sądziłem- zaśmiał się.

- O czy mówisz głąbie- warknął Crosshairs.

S-944 gwałtownie się odwrócił, zatrzymując, idące Autoboty, patrząc na nich groźnie.

- Jesteście śmieciami, po co miałaby do was wracać, skoro może wyruszyć w podróż po galaktykach.

- Vica obiecała, że wróci- zaprotestował Bee.

Transformers jednak milczał i wrócił do trasy, mimo że Autoboty zadawały dodatkowe pytania, robot w ogóle na nie nie odpowiedział, nawet nie odpysknął, gdy Crosshairs wysyłał w jego stronę obraźliwe teksty.

Po kilku minutach dotarli do pomieszczenia, które było ich celem, kiedy wiesz gdzie iść, trasa wydaje się znacznie krótsza.

S-944 podszedł do panela i zaczął coś na nim wciskać, najprawdopodobniej ustawiał współrzędne, na które miał ich wysłać. Robot wskazał ręką, aby weszli do komory teleportacyjnej.

- Skąd mamy wiedzieć, że nie wyślesz nas gdzie indziej, aby się nasz pozbyć- spytał Crosshairs.

- Czasem myślisz Idioto, podbijam pytanie- zawołał Hound.

- Jesteście mądrzejsi, niż przypuszczałem... niestety nie zrobię tej kuszącej czynności, Victoria znienawidziłaby mnie za to, więc nie bójcie się, wszystko jest bezpieczne- odpowiedział, ale w jego optykach można było dostrzec złowrogie zamiary.

Autoboty zawahali się, czuli, że to może być pułapka. Niespodziewanie Optimus położył rękę na ramieniu S-944, ten spojrzał na niego obrzydzony.

- Skoro Victoria ci ufa i powierzyła ci nasze bezpieczeństwo, zaufamy ci, prawda przyjaciele- zwrócił się w stronę Autobotów, którzy nie ukrywali zdziwienia, ale zaufali przeczuciu Prime'a, westchnęli i kiwnęli głowami na potwierdzenie.

Optimus od razu ruszył w stronę komory, za nim weszła reszta, gdy tylko wszyscy znaleźli się w środku S-944 zamknął ich i podszedł do nich, oddzielała ich szklana komora, przez która Autoboty czuli się niekomfortowa.

- Victoria do was nie wróci, jeśli myślicie, że Stwórcy tak po prostu ja wypuszczą, po tym, jak do nich wróciła, to się grubo mylicie- odparł i zanim któryś zdążył odpowiedzieć, wcisnął guzik, a Autoboty zniknęli.

Robaki też mają prawo żyć/ TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz