~67~

57 6 3
                                    

Stwórca i Victoria pojawili się w powietrzu, upadając na ziemię pokryta grubą warstwą śniegu, cały krajobraz był biały, a pogoda nie była zbyt ładna, właśnie trwała burza śnieżna, niemal uniemożliwiając dobrego widoku na obszar.

Stwórca wstał na równe nogi i rozejrzał się w poszukiwaniu swojego sługi, ale nie widział nic poza śladem miejsca, gdzie upadła, ryknął wściekle.

- GDZIE JESTEŚ NĘDZNY DEFEKCIE!!!

Jego krzyk rozniósł się, prawdopodobnie po całym obszarze, tworząc rozchodzące się echo.

- USPOKÓJ SIĘ BRACIE!ZOBACZ CO NAJLEPSZEGO ZROBIŁEŚ! GDZIE TEN ZŁOM JEST! GDZIE JESTEŚMY MY! WYRZUCIŁO NAS ZNACZNIE DALEJ! JAK TO MOŻLIWE! TO TWOJA WINA! ZABIJE JĄ! ZARAZ TO JA CIEBIE POGRUCHOCZĘ!

Pięści Stwórcy uderzyła w jego własną twarz, aby zaraz jego własne ręce zaczęły okładać swoje ciało i ciągnąc za niektóre wystające części. Victoria w tym czasie ukryła się niedaleko za jakimś pagórkiem, słyszała jak Stwórca okłada sam siebie, co zarazem świadczyło o jej pomyślnym zwycięstwie, niestety, planeta na której się znaleźli miała klimat tak zimny. że żadne stworzenie tego by nie wytrzymało, Victoria czuła, jak z każdą sekundą jej ciało staje się coraz słabsze, a jej palce nie chcą się nawet zginąć.

Każdy transformers nie mógłby znieść takiej temperatury, od razu przeszedłby w tryb uśpienia, ale Victoria przeszła tyle modyfikacji, że prawdopodobnie jako jedyna była w stanie jeszcze się poruszać.

U Stwórców to zupełnie inna bajka ich iskry wytwarzały tak potężną energię, że taki klimat to dla nich zupełnie nic. Nawet teraz widać było jak przez ciało połączonych Stwórców raz za razem przepływa jasna energia, a gorąco które produkował, tworzyło parę przez śnieżyce.

Botka ścisnęła pięść, przez co lód który uformował się na jej ciele skruszył się zlatując na ziemię, niestety nie na długo, bo przez śnieżycę, jej palce znów zaczęła zamarzać.

Victoria otworzyła panel na swojej lewej ręce zaczynając wciskać różne przyciski, najwyraźniej czegoś szukając.

Po chwili botka gwałtownie zamknęła panel i wychylała się zza pagórka próbując dostrzec co dzieje się z jej przeciwnikiem i na czym stoi.

Stwórca już nie okładał się, ale mocno dyskutował, prawdopodobnie dlaczego i jak doszło do przypadkowej teleportacji.

- NIEWAŻNE, GDZIE ONA JEST! TO WAŻNE! ZAJMIJMY SIĘ TYM PÓŹNIEJ! CHCECIE MNIE ZDENERWOWAĆ! ZNAJDŹMY TEGO SZKODNIKA I WRACAJMY NA STATEK! DOBRA!!! 

Wygląda na to, że się wszyscy zgodzili i tak jak botka otworzył panel na ręce, Victoria od razu zrozumiał, że próbują ją namierzyć, musiała działać szybko.

Wyskoczyła zza pagórka, szarżując na Stwórcę, zmieniła swoją prawa dłoń w działo zaczynając strzelać.

- TY PASKUDO! MYŚLISZ, ŻE TO NA NAS ZADZIAŁA! POŻAŁUJESZ TEGO!

Jego ręka zmieniła się w miecz, natychmiast zaatakował, ale botka skutecznie uniknęła jego ataków strzelając prosto w jego twarz, czym rozwścieczała go bardziej.

Ryk wściekłego Stwórcy zagłuszył nawet panująca wokół burza, a gdy tylko wielki robot stanął w miejscu, Victoria też stanęła, wystawiła lewą rękę przed siebie ukazując jakieś urządzenie z przyciskiem, który natychmiast wcisnęła nie czekając na reakcje Stwórcy.

Momentalnie po całej planecie rozniosła się dziwna fala, a zaraz po niej piski, dopiero teraz Stwórca dostrzegł, że wokół niego w ziemie są powbijane pręty emitujące fale i te dziwne piski.

- TY WSTRĘTNA...- nie zdążył dokończyć, bo nastąpiła seria wybuchów, każdy z prętów zaczął wybuchać w różnych momentach.

Gdy ustały, a chmura dymu zakryła widoczność, jedynie pozostały dźwięki, to otaczająca śnieżyca, jednak ulga nie trwała długo.

Gdy burza zaczęła rozwiewać powstały pył, chwilowa ulga szybko odleciała, gdy przed botką stał wkurzony Stwórca, piorunował ją wzrokiem, a ciężkie wdechy sugerowały że lada moment wybuchnie.

- TY NĘDZNY...- odparł groźnie, chcąc wykrzyczeć i rzucić się na nędznego defekta, ale niespodziewanie oba roboty poczuły silne trzęsienie, co nie świadczyło niczego dobrego.

- CO TO JEST?- zapytał sienie, gdy nagle bez ostrzeżenia, pod stopami Stwórców zaczął pękać lód. 

Jego wzrok powędrował pod nogi i zanim zdarzył zareagować, spod lodu wyłoniły się ostre zębiska, aby po chwili Victoria zobaczyła, jak Stwórca znika w paszczy jakiegoś stwora.

To był jej plan, planeta nie nadawała się do życia, żadna istota nie mogła żyć na tej planecie, a gdy jakaś jednak się zagubiła lub musiała tu lądować przez zniszczenia statku, nie wystarczało im godzina, a zamieniali się w bryły lodu, nikt nie mógł przeżyć na tej planecie, nikt oprócz pewnego gatunku, który aby przeżyć musiał się przystosować.

Ich żołądek musiał przyjść taką mutację, dzięki której do przeżycia wystarczy im zamarznięta woda, a natrafienie na zamarznięte mięso to dla nich rarytas, który odrywa ich od codzienności.

Stwory są ślepe, ale potrafią wyśledzić dźwięki, a konkretnie fale dźwiękowe, które doprowadzały ich do rarytasów.

Botka nie ruszyła się nawet o krok, a zwłaszcza w momencie, gdy pysk tego stwora wylądował metr od niej, wyglądał jak ziemski wąż, lecz zamiast oczu miał nozdrza, które otwierały się i zamykały, szukając zapachu ofiary, dodatkowo sama jego głowa była tak wielka, że przerażała swoją posturą.


Mimo zagrożenia, Victoria czuła lekką ulgę, chciała nawet się uśmiechnąć, ale gdy kącik jej ust chciał unieść się w górę, nastąpiła eksplozja, krew i kawałki skóry oblepiły ciało botki, ona z przerażeniem patrzyła na wściekłe świdrujące optyki Stwórcy.

Nim zdążyła zorientować się w sytuacji, jej głowa została pochwycona, przez szpony Stwórcy zaś jej ciało uniosło się do góry, z całych sił próbowała się wyrwać. Jednak uścisk był tak silny, że miała wrażenie, jak jej głowa zaczyna pękać.

- I Z CZEGO SIĘ ŚMIEJESZ, MYŚLAŁAŚ, ŻE TYM CZYMŚ MOŻESZ MNIE POKONAĆ, SERIO MYŚLISZ, ŻE TAKIE ROBACTWO MOŻE MNIE CHOĆBY ZARYSOWAĆ!

Robot uderzył botkę o ziemię, wgniatając ją w lód, jej optyki zaczęły mrugać światłem, sugerując, że za moment straci wzrok, a sama pomału traciła wolę walki, zaczynając się godzić ze swoim końcem.

Jednak tuż przed całkowitym zmiażdżeniem powstrzymało Stwórcę trzęsienie ziemi, tworząc pęknięcie pod jego lewą nogę, przez co zachwiał się, upadając na kolano.

Gwałtownie spojrzał za siebie, mechanizm w jego optykach zaczął się przekręcać, wyostrzając pole widzenia, w oddali dostrzegł kilka tych obrzydliwych stworów zmierzające w tym kierunku.

Stwórca prychnął, nie miał czasu na walkę z nimi, spojrzał na swojego sługę, wgniecenia na twarzy, energon lejący się z jej nosa i ust, oraz ledwo wykonywane ruchy świadczyły o braku woli walki, co zirytowało go.

- JEŚLI MYŚLISZ, ŻE NA TYM KONIEC TO GRUBO SIĘ MYLISZ!- krzyknął wściekły.

Uniósł prawą rękę nad głowę, palce momentalnie wydłużyły się, zamieniając w ostre szpikulce, zamachnął się.

Victoria widziała jedynie, jak pazury Stwórcy zmierzają prosto w stronę jej głowy.
W jej myślach pojawiło się jedno słowo „przegrałam", ale ostatecznie uśmiechnęła się, mówiąc lekkim szeptem.

- Przynajmniej próbowałam- zamknęła oczy gotowa na to, co nieuniknione.

Robaki też mają prawo żyć/ TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz