~54~

54 6 16
                                    

Zdziwienie nie ukrywali nawet Victoria i stary robot, nie spodziewali się usłyszeć coś takiego ze strony Stwórcy.

- ZWARIOWAŁEŚ BRACIE!!!- krzyknął, kompletnie nie dowierzał jego słowom.

- Skąd ci to przyszło bracie?- spytał o dziwo spokojnie najstarszy z nich.

- Dałem zezwolenie, aby nasz sługa posiadał swoje imię i pomyślałem, że nie zaszkodziłoby mieć takie.

- DO RESZTY OSZALAŁEŚ- skrzywił się- NIE BĘDĘ NOSIŁ JAKIEŚ PARSZYWEJ NAZWY- warknął oburzony.

- Po co nam to?

- Nie wkurza was to, że sługusy mówią bezpośrednio do nas trzech, gdy chodzi tylko o jednego z nas? 

- Aleś ty samolubny- szepnął do siebie.

- CO W TYM ZŁEGO, OD MILIARDA LAT, TAK BYŁO, CZEMU AKURAT TERAZ ŻEŚ TAKĄ GŁUPOTĘ WYMYŚLIŁ?

Młodszy wzruszył ramieniem, nie przejmując się komentarzem.

- JA SIĘ NA TO NIE ZGADZAM- skrzyżował ręce.

- Mi to obojętnie- wzruszył ramieniem.

- BRACIE!- zdziwił się- JESTEŚ SZALONY, ALE NIE AŻ TAK.

- Stwórcy to, stwórcy tamto, pracuje z większą ilością robotów, a większość zwraca się bezpośrednio do nas, a nie do mnie- warkną, wyrywając kilka kabli z ramieniem.

- ALE JESZCZE WIĘKSZA GINIE- podsumował.

- I kto to mówi.

Atmosfera pomału zaczynała być napięta, szykowała się kolejna bójka, którą przerwał słowa brata.

- Salomon.

Starsi Stwórcy spojrzeli na najmłodszego dość zdziwieni.

- Ja będę nazywać się Salomon.

- ZWARIOWAŁ DO RESZTY- pokręcił twarzą, łapiąc za głowę.

- Dlaczego Salomon?- spytał zaintrygowany.

- Wśród tych na dole był jeden taki król, który był bardzo mądry, czy jakoś tak, znany był z pewnego czynu, dwie samice pokłóciły się o jedno dziecko, każde uważało, że należy do niej, więc ten postanowił przeciąć je na pół, samica, do której należało to potomstwo, zrezygnowała, a on oddał jej, ja podobnie bym to uczynił, ale w porównaniu do niego nie zawahałbym się, przeciąłbym je i porozdawał- zamyślił się.

- SERIO!- krzyknął Zły Stwórca- CHCESZ MIEĆ IMIĘ PO TYM ROBACTWIE, OBRZYDLIWE, PRAWDA BRACIE- spojrzał na najstarszego, ale opadły mu ręce widząc jak nad czymś myśli- NIE- szepnął do siebie- NIE!!!- krzyknął- OSZALELIŚCIE!- uderzył pięścią w ścianę.

- A mi, jakie by pasowało- podszedł do brata, opierając się o jego oparcie.

Mądry Stwórca drapał się po brodzie, zastanawiał się bardzo intensywnie.

- A ty- spojrzał na Victorię, przez co wystraszyła się, upadając do tyłu na tyłek- Masz jakiś pomysł?

- J... Ja...- Victoria nie potrafiła nic powiedzieć, spojrzał na starego robota, doszukując się pomocy.

- Chyba nie jesteśmy odpowiedni do takich pytań- odpowiedział za nią.

Stwórca prychnął i znów spojrzał na brata.

- To jak, masz pomysł?

- Co powiesz na Saymon?- zasugerował.

Salony Stwórca zaczął kręcić się po pokoju, zastanawiając się nad jego słowami.

Robaki też mają prawo żyć/ TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz