asshole [Lix]

1.2K 53 105
                                    

18.09
__________

Dzień zapowiadał się dobrze. Promienie słońca wpadające przez szybę samochodu przyjemnie ogrzewały moją twarz. Właśnie wjeżdżałem na podjazd domu mojej dziewczyny. Nie zdążyłem nawet wybrać numeru żeby poinformować ją o moim przybyciu. Min-Ju wyszła z domu machając do mnie energicznie na powitanie. Ten widok sprawił, że poczułem ciepło w sercu.

- cześć kochanie! - rzuciła wsiadając do samochodu. Zapinając pasy cmoknęła mój policzek. Wrzuciła torbę na tylne siedzenie i wyciągnęła się wygodnie w fotelu.

- przepraszam, że musiałaś czekać - mruknąłem manewrując przy wyjeździe z podjazdu - Rachel znowu zajęła toaletę na półtorej godziny...
Min-Ju zaśmiała się tylko dźwięcznie. Dobrze znała moją siostrę. Nawet ją lubiła, na szczęście ze wzajemnością. Inaczej ta uprzykrzała by nam życie dopóki byśmy się nie rozstali.
Ale ja nawet nigdy nie pomyślałem, że chciałbym się z nią rozstać.
Droga na uczelnię minęła nam przy radiowych dźwiękach. Moja ukochana chyba jeszcze ładowała baterie przed wejściem w kolejny tydzień na uniwersytecie seulskim. Nowy semestr ledwo się zaczął a już dawał nieźle w kość. Chociaż minęły dopiero 3 tygodnie od rozpoczęcia szkoły byliśmy wypompowani.
Gdy dojechaliśmy na miejsce każde z nas poszło w stronę swoich zajęć bo chociaż oboje studiowaliśmy sztukę to tylko niektóre zajęcia mięliśmy razem. Ja studiowałem reżyserie a Min-Ju aktorstwo. Umówiliśmy się na wspólny obiad i rozstaliśmy się całując się na pożegnanie.

- porzygam się - usłyszałem za plecami głos mojego najlepszego kumpla - Hana. Han to właściwie jego nazwisko, na imię mu Jisung ale od zawsze wszyscy tak na niego mówili.

- zazdrościsz mi takiego ideału, co? - zapytałem z przekąsem.

- jedyne czego w życiu ci zazdroszczę to samochodu - westchnął z utęsknieniem w stronę mojego nowiusieńkiego, czarnego suva marki Mercedes. Dostałem go od rodziców na urodziny, nie moja wina że stać ich było na takie prezenty.

- mówisz tak jakbyś nie woził nim swojej tłustej dupy... - prychnąłem - chodź lepiej bo się spóźnimy - rzuciłem kierując się w stronę wejścia na uczelnię.
Pierwsze trzy godziny mieliśmy z Hanem wspólne, dopiero godzinę przed umówionym lunchem musieliśmy się rozdzielić, on poszedł na angielski a ja na podstawy reżyserii sztuk teatralnych. Bardzo lubiłem ten przedmiot więc czas szybko mi zleciał. Po skończonych zajęciach zebrałem szybko rzeczy do torby i pospiesznie ruszyłem w stronę stołówki wybierając numer Min-Ju.

- czekasz już? - zapytałem lekko zdyszany bo chciałem jak najszybciej znaleść się u boku mojej ukochanej. - nie wiem gdzie Han, rozdzieliliśmy się, idę sam, pow...
Nie dokończyłem, poczułem jak ktoś na mnie wpada i wytraca mi telefon z ręki. Ta osoba nawet się nie zatrzymała. Podniosłem telefon, był rozbity i wyłączony.

- hej! - krzyknąłem za chłopakiem który mnie potrącił ale ten nawet się nie odwrócił. Schowałem telefon do kieszeni i
ruszyłem za nim - halo! - nadal nic. Dogoniłem go i złapałem za nadgarstek. Ten zatrzymał się i zesztywniał. Powoli obrócił się w moją stronę.

- czego? - zapytał dość nieprzyjemnym tonem wysoki brunet.

- patrz jak łazisz - odpowiedziałem zdenerwowany - potrąciłeś mnie i rozbiłeś mi mój telefon.
Wyjąłem aparat z kieszeni pokazując uszkodzony wyświetlacz i brak reakcji na cokolwiek. Nieznajomy prychnął i wzruszył ramionami.

- no i? - zapytał poirytowany wyciągając portfel.

- nie chce twoich pieniędzy dupku - rzuciłem wściekły - przeproś.
Ten zaśmiał się gorzko co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Złapałem go za koszulkę. Nie przejął się tym, tylko rzucił chłodno

- Hwang Hyunjin nigdy nie przeprasza, zapamiętaj.
To mnie tylko bardziej rozjuszyło.

- Lix, ej stary co jest - usłyszałem za plecami. Poczułem też że ktoś ciągnie mnie za rękaw. Pełen gniewu spojrzałem jeszcze na mojego rozmówcę po czym go puściłem.

- kutas! - rzuciłem jeszcze na odchodne nim zniknął za rogiem.

- co to było? - zapytał zdezorientowany Han.
Nic nie odpowiedziałem, wkurzony ruszyłem w stronę stołówki z myślą, że na gorszego zjeba nie mogłem wpaść.

***

- nie wierzę, mój Lixie chciał kogoś uderzyć? - Min-Ju zasłoniła teatralnie usta ręką, kiedy Han opowiedział co wydarzyło się chwilę temu.

- ja nie wierzę że można być tak bezczelnym gnojem - mruknąłem, emocje jeszcze we mnie buzowały - i to jego „Hwang Hyunjin nigdy nie przeprasza" - przedrzeźniłem jego głos znacząc cudzysłów w powietrzu. Ledwo wypowiedziałem te słowa usłyszałem jak ktoś się krztusi

- powiedziałeś Hwang Hyunjin? - zapytał Changbin ledwo łapiąc powietrze. Skinąłem głową przytakując - nie wierzę! - wykrzyknął zrezygnowany - to mój ziomek, dobry ziomek. Byliśmy razem w wojsku.

- skoro to twój dobry ziomek to dlaczego jeszcze go nie znamy? - zapytał Chris z nutką uszczypliwości w głosie

- rzadko się zjawia na uczelni - Changbin westchnął ciężko - ale naprawdę bardzo chciałem żebyście go poznali bo to...
Nie dałem mu dokończyć. Wstałem od stołu zabierając swoją tacę.

- no raczej przyjaciółmi już nie zostaniemy - powiedziałem z przekąsem odchodząc od stołu. Usłyszałem za sobą stukot obcasów. To Min-Ju ruszyła za mną.

- Lixie! - krzyknęła więc się zatrzymałem - skarbie skoro nie masz telefonu jak się zdzwonimy na powrót do domu?
Pomyślałem chwilę. Dobrze że numer Min-Ju był jednym z nielicznych które zapamiętałem.

- nie wiem o której kończę i z kim mam ostatni wykład - jęknąłem - ale zadzwonię do ciebie jak będę już po zajęciach. Ktoś na pewno pożyczy mi telefon, poczekasz najwyżej w bibliotece jeśli skończysz szybciej niż ja.
Moja malutka skinęła głowa. Nabrała powietrza w policzki układając usta w dzióbek. Zawsze tak robiła kiedy chciała buziaka. Uśmiechnąłem się do niej. Byłem jej wdzięczny że próbuje poprawić mi humor w tak słodki sposób. Złożyłem delikatny pocałunek na jej słodkich ustach i poszliśmy każde w swoim kierunku. Marzyłem żeby ten dzień się już skończył.
Okazało się że skończyłem szybciej niż moja dziewczyna i musiałem na nią poczekać godzinę. Wałęsałem się po korytarzu bez celu. Stanąłem przed automatem do kawy. W zasadzie nie przepadałem za nią ale dziś wyjątkowo miałem ochotę na waniliowe latte. Czekając aż mój kubek się napełni na drugim końcu korytarza zobaczyłem Changbina w towarzystwie tego dupka i jeszcze kilku znajomych z kierunku bankowości. Bin kiedy mnie dostrzegł złożył ręce jakby o coś prosił. Zmrużyłem oczy i kręcąc przecząco głową skrzyżowałem ręce na piersi. Zabierając kubek z ciepłym trunkiem czułem czyjś wzrok na plecach. Nie odwracając się pokazałem tylko w tamtym kierunku środkowy palec i ruszyłem powoli w stronę sali w której zajęcia miała moja Min-Ju.

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz