confession [Lix]

576 48 53
                                    

Z letargu wyrwało mnie trzaśnięcie drzwiami. Moja matka wyszła. Nie wiedziałem co sobie myśli i nie obchodziło mnie to, liczyło się tylko to, że Jinnie tu jest.
Że jestem przy nim.
Usiadłem na krześle, stojącym koło jego łóżka. Przyłożyłem ostrożnie jego dłoń, którą trzymałem do policzka.
Tak bardzo tęskniłem za jego dotykiem.

- tak strasznie cię przepraszam - szepnąłem, ściskając mocniej jego dłoń - to moja wina, gdybym wcześniej... - wziąłem głęboki wdech, ale to wcale nie pomogło mi się uspokoić - gdybym wcześniej rozstał się z Min-Ju nie byłoby tego całego syfu - załkałem, przygryzając wargę - nie zostawiaj mnie, proszę nie teraz... nie, kiedy dopiero co odzyskaliśmy szansę... nie możesz mi tego zrobić bo... - czułem jak głos grzęźnie mi w gardle, nie będąc w stanie przepuścić przez usta moich najgorszych myśli - nie poradzę sobie bez ciebie... - wpatrywałem się w jego twarz szukając jakiegokolwiek znaku, że zaraz otworzy oczy, że znowu usłyszę jego głos, że uśmiechnie się do mnie tym swoim przekornym uśmiechem. Jednak nie było nic. Tylko cichy, jednostajny dźwięk aparatury monitorującej jego tętno.
Moje łzy spływały na jego rękę, nawet nie miałem siły ich wytrzeć - proszę cię... obudź się... wróć do mnie - każde z tych słów wypowiadałem błagalnym szeptem, jakby to miało cokolwiek zmienić - ja... ja już nie wiem, co mam robić. Potrzebuję cię. Proszę Jinnie, wróć...
Czułem się jak w koszmarze z którego nie mogłem się obudzić. Każda minuta tutaj przypominała mi o tym, jak bardzo wszystko spieprzyłem.
Drzwi znowu się otworzyły, ale nawet nie odwróciłem się żeby sprawdzić kto wszedł. Po chwili obok mojego krzesła zostało przysunięte drugie, na którym usiadła moja mama wręczając mi kubek z kawą do wolnej dłoni.
Cisza między nami była dusząca, ale skoro znaleźliśmy się w tak patowej sytuacji postanowiłem wyznać jej prawdę.

- mamo... ja go kocham... - przyznałem, nie podnosząc na nią wzroku. Bałem się, że zobaczę na jej twarzy złość czy rozczarowanie.
Zamiast tego poczułem jej rękę na moich ramionach.

- nie da się tego nie zauważyć - powiedziała łagodnie co całkowicie zbiło mnie z tropu. Podniosłem wzrok i odważyłem się na nią spojrzeć. Miała w łzy w oczach. Machając dłonią przed swoją twarzą chyba starała się ich pozbyć - tylko nie daje mi spokoju myśl, że kompletnie nie wiem co dzieje się w życiu mojego dziecka... - westchnęła ciężko - i jak to się stało, że zdążyłeś go pokochać skoro nawet nie sądziłam, że możecie się znać...
Wziąłem głęboki oddech. Ścisnąłem mocniej dłoń nieprzytomnego chłopaka, żeby dodać sobie odwagi.

- nasze pierwsze spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych - zacząłem swoją opowieść, wiedząc, że jestem jej to winien - wpadł na mnie na uczelni, przez co upuściłem telefon, który się zepsuł. Nie dość, że nie przeprosił, to jeszcze potraktował mnie protekcjonalnie, jakby to była moja wina. Wtedy myślałem, że to najgorszy palant, jakiego los postawił na mojej drodze. A później... - zaciągnąłem się powietrzem, starając się opanować drżenie głosu - jeszcze tego samego dnia znalazłem go pod klubem, kiedy wracałem ze spaceru z Sally. Był poobijany i kompletnie nieprzytomny. Czułem, że nie mogę go tak zostawić. Odwiozłem go do domu, chociaż wcale nie było to łatwe. Na początku byłem wściekły, że zepsuł moje plany na wieczór, ale... wszystko się rozmyło. Wydawał się taki niewinny, bezbronny, kiedy opatrywałem mu rany. A potem...

- potem? - spojrzenie mojej mamy wypalało we mnie głębokie ślady wstydu, ale wiedziałem, że muszę mówić dalej.
Naprawdę byłem jej to winien.

- nawet nie wiesz jak ciężko mi się o tym mówi, szczególnie tobie - powiedziałem biorąc głęboki wdech - potem mnie pocałował. To zmieniło wszystko, całe moje życie. Na początku myślałem, że zwariowałem, chciałem o tym zapomnieć, ale... im bardziej próbowałem z tym walczyć, tym mocniej to do mnie wracało. Nie umiem ci tego wytłumaczyć, ale coś mnie do niego przyciągało. To brzmi jak jak jakiś banał, ale tak było. Im bardziej chciałem to wyprzeć tym bardziej tęskniłem za jego towarzystwem - zamilkłem na chwilę, zastanawiając się, jak przejść do tego, co stało się później. Mama siedziała w ciszy przysłuchując się każdemu mojemu słowu. Upiłem łyk kawy, którą mi przyniosła, bo jakoś tak nagle zaschło mi w gardle - zbliżyliśmy się do siebie i to bardzo, później, przy jednym zgrzycie odkryliśmy coś, co zmieniło wszystko - kontynuowałem, po chwili milczenia - okazało się, że jesteś jego psychiatrą. Oboje dowiedzieliśmy się tego przez przypadek. Wiem, że to, że się spotykaliśmy w tej sytuacji było niewłaściwe, ale nie potrafiłem z niego zrezygnować... Jednocześnie bałem się, że jak się dowiesz, przestaniesz go leczyć. On też się bał. Bał się, że straci jedyną osobę, która naprawdę mu pomogła. Dlatego nigdy ci o tym nie wspomnieliśmy - spojrzałem na nią, szukając w jej twarzy wyrozumiałości - mamo proszę, zrozum...

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz