Z niewinnego spotkania ze znajomymi zrobiła się niezła impreza, i to na kilkadziesiąt osób. Większości nawet nie znałem. Nieważne, właśnie szukałem wzrokiem najważniejszej w tym momencie dla mnie osoby, Jae Hyuna.
Czułem już lekki niepokój myśląc, że może się nie pojawił. Zadzwoniłem do niego ale słyszałem tylko głośną muzykę dobiegającą z mojego domu. Czyli przyszedł. Rozglądając się nerwowo wpadłem na Jisunga, Min-Ju i Lixa.- wow Hyu ale chata - powiedziała dziewczyna z nieukrywanym zachwytem
- dziękuję, stary płaci to mam - wzruszyłem ramionami na co ta tylko pokręciła głową
- to musi być nieźle dziany - rzuciła jeszcze.
- Min-Ju - usłyszałem karcący głos Lixa
- ma rację, jest nieźle dziany więc cieszcie się imprezą na jego koszt. Możecie korzystać ze wszystkiego z czego tylko chcecie, a teraz przepraszam na chwilę, muszę kogoś znaleźć - i ruszyłem w tłum wciąż rozglądając się za Jae Hyunem. Na plecach czułem czyjś wzrok ale nawet się nie odwróciłem.
W głowie kołatało mi się tylko „boże dlaczego on z nią jest?". Ta dziewczyna strasznie mnie irytowała, moim zdaniem poza tym, że była bardzo ładna nie miała sobą nic do zaoferowania.
A może mnie denerwowała tylko dlatego że jest właśnie JEGO dziewczyną.
Potrząsnąłem głową jakby to miało odgonić ode mnie natarczywe myśli.
Nareszcie dostrzegłem szukaną przeze mnie osobę. Jae Hyun stał na schodach, popijając drinka z kimś rozmawiał. Przeczesałem włosy dłonią i biorąc głęboki oddech żeby się uspokoić podszedłem do chłopaka.- jesteś - przywitał mnie wesoło
- w tym tłumie bardzo ciężko było cie znaleźć
- twój dom, twoja impreza. Jak możesz nie ogarniać? - kontynuował roześmiany. Nic nie mówiąc założyłem ręce na piersi czekając aż skończy rozmowę. Po kilku minutach które strasznie mi się dłużyły zakończył wesołą pogawędkę i odwrócił się do mnie.
- tu się chcesz wymieniać? - zapytał unosząc brew
- nie, chodź - złapałem go za nadgarstek ciągnąć na górę za sobą. Kiedy znaleźliśmy się w mojej sypialni zamknąłem drzwi na klucz i dodatkowo się o nie oparłem.
Jae Hyun wyciągnął z portfela dwa woreczki. Moje oczy aż się zaświeciły widząc taką ilość towaru. Wyciągnąłem z kieszeni pieniądze i wręczając mu je do ręki wyciągnąłem dłoń żeby dał mi już moje narkotyki. Nawet nie przeliczył tylko wcisnął pieniądze do portfela i dał mi woreczki.- ale chyba nie chcesz mi powiedzieć że to co dostałeś we wtorek już ci się skończyło.
Nic nie odpowiedziałem.- kurwa, Hwang chyba cię popierdoliło! - krzyknął a w jego oczach widać było strach.
- miałem ciężki tydzień - odpowiedziałem wlepiając wzrok w podłogę.
- chyba nie wiesz z czym igrasz - mówił ciągle zdenerwowany. Westchnąłem ciężko.
- powinieneś się cieszyć że zostawiam u ciebie tyle pieniędzy - rzuciłem wzruszając ramionami, jednak wciąż nie chciałem na niego spojrzeć.
- ale zdecydowanie przestanę się cieszyć jak całkiem przypadkiem trafi cię złoty strzał... wtedy na pewno będę spalony w mieście. Mam nadzieję że weźmiesz sobie moje słowa do serca.
- o mnie się nie martw - uśmiechnąłem się słabo
- nie waż się do mnie dzwonić przez co najmniej miesiąc bo i tak ci nic nie sprzedam... i nikt w mieście ci nie sprzeda, już ja o to zadbam.
Po tych słowach wyszedł. Zostałem sam w pokoju, z tym czego najbardziej w świecie teraz potrzebowałem.
Nie chciałem brać w sypialni, jakoś tam nie potrafiłem tego zrobić. Wyszedłem na korytarz. Wszędzie było pełno ludzi ale nie zwracałem na nich uwagi. Wszedłem do łazienki na piętrze zamykając ją na klucz. Uklęknąłem przed toaletą i trzęsącymi się dłońmi wysypałem kreski na deskę.
Po chwili poczułem jak w środku płonę i ogarnął mnie spokój. Chociaż serce zaczęło mi łomotać i huczało mi w głowie wiedziałem że zaraz poczuje się jakbym urodził się na nowo. Zszedłem na dół. Impreza trwała w najlepsze.- Hyu, dawaj do nas - usłyszałem jak woła mnie Changbin. Podszedłem do nich w podskokach, czując jak energia mnie rozpiera - wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony.
- w jak najlepszym - odpowiedziałem kiwając twierdząco głową.
- strasznie blado wyglądasz - ciągnął mój przyjaciel.
- nic mi nie jest, serio - zapewniłem szeroko się uśmiechając.
- toast za najlepszego gospodarza
imprez w Seulu - krzyknął głośno Minho unosząc swoją szklankę do góry.
Nawet nie wiem skąd ale w mojej dłoni znalazł się drink a po nim kolejny. Już nieźle szumiało mi w głowie. Wiedziałem że jak znowu namieszam to skończy się to źle jak ostatnio. Jedynie tym razem nikt nie będzie musiał odstawiać mnie nieprzytomnego do domu. Jaka szkoda.
Spotkałem wszyskich swoich znajomych z uczelni, z każdym zamieniłem kilka słów, z niektórymi musiałem się napić, bo przecież gospodarzowi nie wypada odmówić. Co prawda w domu już można było zliczyć szkody które niosła za sobą ta domówka ale nie obchodziło mnie to. W ogóle nie obchodziło mnie co się dzieje w domu, że jest tu mnóstwo ludzi których nawet nie znam z imienia. Zaczęło mnie jednak obchodzić, że nie mogę zlokalizować nigdzie mojej ulubionej, uroczo piegowatej osoby.
Trochę dziwnym było to że spotkałem naprawdę każdego z naszej paczki a jego nie. Udało mi się nawet namierzyć Min-Ju razem z Jisungiem. Rozmawiali z parą której jeszcze nie poznałem.
Jednak Felixa z nimi nie było.
Przyglądałem się im z bezpiecznej odległości dobre 15 minut ale wciąż się nie pojawił. Zastanawiając się z jakiego powodu mógł na tak długo opuścić swoją ukochaną zacząłem szukać po kieszeniach telefonu.
Zorientowałem się że nie mam go przy sobie. Udałem się więc z powrotem na górę, najpierw do łazienki lecz tam go nie znalazłem. Spojrzałem na siebie w lustrze. Nie znosiłem swojego odbicia ale będąc pod wpływem narkotyków jakoś łatwiej było mi siebie zaakceptować.
Wyszedłem z pomieszczenia udając się do sypialni. Zauważyłem że drzwi są uchylone a byłem w stu procentach pewien, że je zamykałem. Wkurzyło mnie to, że z tylu pomieszczeń w całym domu ktoś postanowił zwiedzić akurat moje sanktuarium spokoju.
Wszedłem po cichu, nie chcąc spłoszyć intruza ale widząc kto pojawił się w mojej sypialni nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Widziałem jak z fascynacją przygląda się rysunkowi, który zostawiłem otwarty na blacie biurka.- ładnie to tak węszyć panie Lee? - zapytałem rozbawiony widząc jak podskakuje słysząc mój głos. Oparłem się o framugę drzwi krzyżując ręce na torsie.
Przez dłuższą chwilę panowała między nami cisza. Widziałem tylko jak jego policzki spłonęły rumieńcem. Wciąż rozbawiony zamknąłem drzwi robiąc kilka kroków w jego stronę.
CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...