- że co?! - głos mojego przyjaciela rozchodził się echem po jego pustym mieszkaniu.
- powiedział, że nie ma już syna - szepnąłem, drżącym głosem. Wciągnąłem głośno powietrze, starając się uspokoić. Chris, na te rewelacje zmarszczył brwi, wyraźnie zaskoczony.
- twoja matka na to pozwoliła? Pozwoliła ci tak po prostu wyjść? - zapytał a jego głos zdradzał zdziwienie - myślałem, że Hae Won zawsze staje po twojej stronie, choćby nie wiem co.
Pokręciłem głową, gorzki uśmiech przemknął mi po twarzy.
- nie pytałem... - westchnąłem - po prostu zabrałem kilka rzeczy i wyszedłem - wyszeptałem, czując jak ból na nowo się we mnie odzywa.
- ale... co się stało? - Bang wciąż nie dowierzał w to, co mu wyznałem.
- to przez Min-Ju - syknąłem gniewnie - kiedy byłem w szpitalu ona... - przeczesałem nerwowo włosy dłonią - przyszła do mojego ojca i... powiedziała, że ją zdradziłem - przyznałem, zagryzając wargę - pewnie zagrała pokrzywdzoną, jednocześnie nie wspominając ani słowem o tym co ona sama mi zrobiła.
Chris wciągnął gwałtownie powietrze, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał.
- że co?! - jego głos podniósł się, a w oczach pojawił się gniew - przecież to ona cały czas cię oszukiwała! To ona była tą, która...
- ja to wiem, ty to wiesz ale... - przerwałem, nerwowo ściskając pięści - ale mój ojciec nigdy by jej nawet nie podejrzewał o coś takiego. Dla niego Min-Ju zawsze była ideałem, taką, która by nigdy nie mogła nikogo zranić. Idealna przyszła synowa, „wzór" do naśladowania - zaznaczyłem ironicznie cudzysłów w powietrzu - a ja? - wybuchłem gorzko - dla niego jestem porażką, kimś, kto nigdy nie spełnił jego oczekiwań, bo nie będę ani lekarzem ani prawnikiem...
Chris przetarł twarz dłonią, próbując uspokoić własne emocje. Jego szczęka zacisnęła się, a oczy błyszczały od gniewu i zmartwienia.
- to podłe, nawet jak na nią - powiedział w końcu - ta dziewczyna po prostu wie, jak grać, jak się wybielić kosztem ciebie...
- chyba zapomniałeś na jakim kierunku studiuje - mruknąłem
- no racja, aktoreczka nie z przypadku - syknął - a twój ojciec... - zawahał się, starając się dobrać słowa - twój ojciec nigdy nie powinien był cię tak potraktować, zwłaszcza po tym wszystkim, przez co przeszedłeś.
- nie powinien - zgodziłem się cicho - ale jednak to zrobił. Właśnie dlatego już nie wrócę do domu. To miejsce... od dzisiaj przestało nim być.
Chris przyklęknął przede mną ponownie, chwytając mnie za ramiona i patrząc prosto w oczy.
- Lix, cokolwiek się teraz wydarzy, nie jesteś sam. Rozumiesz? Zawsze będziesz miał we mnie wsparcie, choćby nie wiem co się działo. Nawet jeśli rodzina nie potrafi ci tego dać, to znajdziesz ją gdzieś indziej - jego oczach zobaczyłem szczerość i troskę, a w tym momencie poczułem coś, czego nie odczuwałem od dawna... Ciepło i poczucie, że gdzieś naprawdę przynależę - masz ją we mnie - dodał, mrugając szybko by powstrzymać łzy - i w reszcie chłopaków też, nie zapominaj...
- dziękuję - szepnąłem, ścierając z twarzy kolejną porcję łez.
Chris przytulił mnie mocno, tak jak kiedyś, gdy byliśmy jeszcze dzieciakami i gdy każda rana wydawała się końcem świata. Teraz, w tej ciszy trzymał mnie jakby chciał ochronić przed wszystkim co mnie spotkało i co jeszcze może się wydarzyć. Przez chwilę czułem się bezpiecznie, a ciężar ostatnich dni jakby na moment się rozmył.
CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...