Wyszedł trzaskając drzwiami.
Chwilę mi zajęło żebym zrozumiał co się właśnie wydarzyło.
Naprawdę wyszedł.
I powiedział że mam się do niego nie zbliżać.
Kurwa co się odjebało?Wyszedłem z łazienki również z trzaskiem. Ostatni raz tak wkurwiony byłem chyba jak ojciec powiedział że jak rzucę te studia to przestanie mi przelewać hajs.
Wpadłem do kuchni, złapałem jakąś butelkę z whisky, wypiłem chyba połowę z gwinta a resztę rzuciłem w ścianę. Butelka się rozbiła, zostawiając w ścianie niemałe wgłębienie. Za tym poleciało jeszcze kilka szklanek. Szkło było wszędzie ale miałem to gdzieś. Poszedłem na górę.
Rzuciłem się na łóżko w pokoju i zakryłem twarz poduszką. Wykrzyczałem się w nią ale to za wiele nie pomogło.
Usłyszałem jak ktoś puka i nie czekając aż się odezwę wchodzi.- spierdalaj - nie chciałem z nikim rozmawiać.
- pierwsza kłótnia małżeńska? - usłyszałem nad sobą kpiący głos
- przysięgam Bin, nie prowokuj mnie bo ci przypierdole - warknąłem podnosząc się do siadu. Widziałem jego zmartwiony wzrok - skąd wiesz? - zapytałem już łagodniej.
- widziałem jak wychodzi - oznajmił - nawet kurtki nie zabrał
- świetnie - mruknąłem - poza tym czekaj... jaka małżeńska? - zapytałem udając że nie wiem o co chodzi
- przestań, nie musisz przede mną udawać - usiadł na skraju łóżka - wystarczyło mi usłyszeć, że nikogo nie przeleciałeś w tym miesiącu i zobaczyć wasze lizanko, ja już wszystko wiem stary - poklepał mnie po plecach
- no i co ja mam teraz zrobić? - jeknąłem - wszystko konkursowo spierdoliłem
- cóż... nasz Lix ma tendencję do dramatyzowania - oznajmił spokojnie Bin - ochłonie, pogadacie, będzie dobrze
- nie wiem... powiedział że mam się do niego nigdy więcej nie zbliżać
- i ty akurat go posłuchasz? - Changbin wybuchnął śmiechem - nie żartuj, to nie Hwang którego znam
- nie wiem - szepnąłem - powiedziałem mu, że wszystko to jego wina bo nadal z nią jest, może nie powinienem był stawać między nimi? - schowałem twarz w dłonie
- bardzo dobrze że stanąłeś, ktoś w końcu otworzył mu oczy
- to znaczy? - zdziwiłem się tymi słowami
- słuchaj... ona wcale nie jest taka słodka i miła na jaką się kreuje i my to wszyscy wiemy, tak naprawdę żaden z nas jej nie lubi ale każda próba uświadomienia go w tym, że to zwykła franca, żmija jadowita kończyła się na tym że się do nas nie odzywał a my chcieliśmy tylko żeby zobaczył jaka jest prawda. Ta szopka zaczęła się już w 1 liceum. Może nie powinienem ci tego mówić - wzruszył ramionami - ale jebać, jesteś moim przyjacielem. Wspominałem ci kiedyś że całą paczką graliśmy w liceum w szkolnej drużynie piłki nożnej?
- tak, chyba tak - oznajmiłem próbując sobie przypomnieć czy tak było
- no i jak mieliśmy treningi to często cheerleaderki miały swoje próby. Wtedy tą całą ich królową była Rachel, Min-Ju strasznie chciała jej się przypodobać, to było taka wazelina że szok - aż się wzdrygnął - a potem jak się skapowała że Felix jest bratem Rachel to po prostu jej odwaliło, zaczęła za nim latać i chociaż na początku nie był za bardzo zainteresowany to wyszło jak wyszło. Ale najgorsze dopiero przed nami. Bo później Rachel poszła na studia a Wiedźma totalnie owinęła sobie Felixa wokół palca. „Korona" królowej cheerleaderek przeszła na nią, bo co biedna Rach miała zrobić? No i oczywiście męczyła go ze ma zostać kapitanem bo przecież królowa nie może być z byle kim - prychnął - chociaż Lix wcale nie chciał nim zostać. Tylko że jak zwykle nie miał nic do gadania.

CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...