Całą niedzielę mój telefon dziwnie milczał.
Poza Jisungiem, który przyszedł robić ze mną projekt oraz Minho, będącym u mnie na obiedzie z okazji imienin mojego taty nie miałem z nikim kontaktu. Nawet Minnie ani razu nie zadzwoniła.
Han przyszedł akurat jak Minho wychodził. Widziałem te speszone spojrzenia które sobie wysyłali mijając się w drzwiach.
Zabawni są.06.11
__________Nadszedł poniedziałek a nowy tydzień na Uniwersytecie Seulskim zapowiadał się fantastycznie. Poza niezapowiedzianym kolokwium z historii sztuki, które właściwie było banalnie proste nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Trochę martwiła mnie nieobecność mojej kobiety, ale nie tłumaczyła się za bardzo z powodów przez które jej nie ma. Nie odbierała nawet telefonu.
Nie mając innego wyjścia zepchnąłem ten temat na dalszy plan.
Zajęcia mijały spokojnie, Han cały czas nawijał z podekscytowaniem o nadchodzącym meczu naszej licealnej drużyny, która pierwszy raz odkąd skończyliśmy szkołę dostała się do krajowych kwalifikacji. Ekstra ale to nas już nie dotyczy więc who cares? Od soboty wszystko strasznie mnie drażniło. Nawet mój najlepszy przyjaciel.Coraz bardziej zaczęło mnie zastanawiać z jakiego powodu nie ma Min-Ju i dlaczego nie odbiera.
Cholera no, miałem się nią nie przejmować...
Chwilą oddechu był czas kiedy Jisung był na angielskim i zostałem sam ze swoimi myślami. Wciąż nie mogłem pogodzić się z tym co widziałem w Temple i że mnie okłamała a ja nie zrobiłem nic żeby to wyjaśnić.
Idąc z podstaw reżyserii na stołówkę, pogrążając się we własnej głupocie usłyszałem za sobą krzyk- ty udajesz czy serio jesteś takim frajerem?! - przez chwilę nie byłem pewien czy to było do mnie. Stanąłem i odwróciłem się powoli. Rozejrzałem się, ale nikogo nie było wkoło poza mną i osobą, która to powiedziała.
- słucham? - zapytałem zdezorientowany
- tak się lasce dajesz robić - prychnął ze śmiechem nieznajomy zeskakując z parapetu na którym siedział
- nie wiem o czym mówisz - oznajmiłem zamierzając sobie iść ale słowa które padły sprawiły, że straciłem całkowicie panowanie nad sobą
- a to pech - powiedział podchodząc bliżej - w sumie nie dziwię się, za takie cycki też bym udawał że nie wiem że moja laska się puszcza.
Zacisnąłem pięści i zęby. Przestałem myśleć racjonalnie. Widziałem że jest pewien że oberwie w twarz i to było pierwsze co chciałem zrobić. Pod wpływem chwili uznałem że będę sprytniejszy, więc podchodząc do niego nie złapałem go za szmaty jak na początku miałem w planach tylko go podciąłem. Zdezorientowany padł jak długi a ja kolanem zacząłem dociskać jego klatkę.
- lepiej żeby to był kurwa żart bo nie ręczę za siebie - warknąłem a przez mój nacisk chłopak miał utrudnione oddychanie więc tylko pokręcił przecząco głową. Tym razem już dostał w mordę.
A mój świat właśnie legł w gruzach, mój związek wisiał na jednym, cieniutkim włosku i prawdopodobnie przez ciężar tej informacji nie będzie w stanie się dłużej utrzymać.
Naciskałem coraz mocniej a nieznajomy zaczął chrypieć.
-prze...stań - wydyszał próbując mnie z siebie zrzucić ale nie miał szans, dopóki byłem skoncentrowany na tym co robię, a byłem, jak jeszcze nigdy.
Byłem dopóki nie usłyszałem za sobą wołania- Felix?!
Odwróciłem się i to był błąd, bo chłopak korzystając z mojej nieuwagi zepchnął mnie z siebie i krzyknął- pojebało cię?! Chciałeś mnie zabić?! Mogłem zginąć! - splunął mi pod nogi krwią i zaniósł się kaszlem.
- mogłeś nie pierdolić takich głupot to byś nie oberwał - oznajmiłem wycierając krew spod nosa, bo też mi się dostało kiedy mnie z siebie spychał.
Jak spod ziemi pojawił się Hyunjin pomagając mi wstać. To jego głos mnie rozproszył.

CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...