I've no son anymore [Lix]

779 48 142
                                    

Świąteczny poranek.
Tak bardzo inny niż dotychczas jednak chyba najbardziej szczęśliwy w moim życiu.

Zerwałem się gwałtownie słysząc dźwięk otwierających się zamaszyście drzwi. Przetarłem zaspane oczy przeciągając się po drzemce. Spojrzałem na telefon.
6:30
Rozejrzałem się zdezorientowany, by po chwili zarejestrować, że przed łóżkiem stanął lekarz, raczej niewiele starszy od nas. Obdarzył mnie uważnym spojrzeniem, zmarszczył brwi po czym pokręcił głową z dezaprobatą. Chwilę później obudził się Hyu, próbując podnieść się do siadu. Jego syknięcie zdradziło, że nie była to najlepsza decyzja i opadł z powrotem na poduszki.

- szybko pan do nas wrócił, panie Hwang - odezwał się doktor, przewracając kartki trzymane w dłoniach.

- to zasługa tego, że ktoś na mnie czekał - wychrypiał Hyu, obejmując mnie w talii. Z jego twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji.
Lekarz przewrócił oczami, spojrzał najpierw na mnie, potem na niego.

- miał pan dużo szczęścia - oznajmił, poprawiając okulary - żadne z obrażeń nie zagraża pańskiemu życiu, ale musimy pana zatrzymać na obserwacji jeszcze dzień, może dwa.

- świetnie - mruknął Jinnie z wyraźnym rozczarowaniem.

- skoro odzyskał pan przytomność, powinien pan wiedzieć, że wkrótce odwiedzi pana policja, by oddać pańskie rzeczy zabezpieczone podczas wypadku - oznajmił medyk - będzie też pan musiał złożyć zeznania

Poczułem, jak Hyunjin się spina, więc ująłem jego dłoń, ściskając lekko, by go uspokoić.

- raczej niewiele się dowiedzą - odezwał się po chwili - niczego nie pamiętam z tego dnia.

- amnezja powypadkowa to dość częste zjawisko - westchnął lekarz - niestety, nie mogę tu panu pomóc. Najlepiej, jeśli porozmawia pan z doktor Lee, ale ona będzie na dyżurze dopiero jutro po południu - oznajmił, stukając długopisem w kartki - jest tu inny psychiatra, ale skoro doktor Lee prowadzi pańskie leczenie, lepiej, żeby to ona podjęła rozmowę - odchrząknął wymownie - poza tym pewnie byłaby niezadowolona, w końcu jest pan JEJ pacjentem - podkreślił dobitnie

- dziękuję - Hyunjin wykrzywił usta w coś na wzór uśmiechu.
Wiedziałem, że rozmowa z moją matką go stresuje, doskonale go rozumiałem, sam jeszcze wczoraj przechodziłem to samo.

- zastanawia mnie także fakt - głos lekarza ponownie przerwał ciszę - że zniknęły wyniki pańskich badań toksykologicznych - powiedział z nieukrywanym wyrzutem - kolejne możemy wykonać dopiero po świętach.

Jego wzrok był lodowaty i choć nie patrzył na mnie bezpośrednio, czułem jego ciężar.
Aż przeszedł mnie dreszcz.

- faktycznie, zastanawiające - mruknął ironicznie Hyunjun - ale co mogę na ten temat powiedzieć? Przecież byłem nieprzytomny - wzruszył ramionami.

- oczywiście, ma pan rację - lekarz zacisnął usta w wąską linię - szkoda, że nie każdy ma tyle... szczęścia - dodał, mrużąc oczy - to wszystko z mojej strony, gdyby pan czegoś potrzebował proszę dzwonić - powiedział z fałszywym uśmiechem, po czym obrócił się na pięcie i wyszedł.
Kiedy drzwi się za nim zamknęły, odetchnąłem z ulgą.

- dupek - rzuciłem gniewnie, ale nie usłyszałem żadnego komentarza. Jinnie westchnął ciężko zamykając oczy, jakby chciał się na chwilę odciąć od wszystkiego. Zauważyłem jednak, jak jego dłoń zaciska się na pościeli, choć stara się zachować spokój - co jest? - zapytałem łagodnie, gładząc kciukiem jej wierzch.

- przecież oboje wiemy, że te wyniki nie zgubiły się wcale przypadkiem - odezwał się po chwili - aż się boję myśleć co tam mogło wyjść. Nie wiem czym mnie tam Park naćpał a wcześniej też sobie nie żałowałem

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz