11.12
__________Słysząc warkot silnika pod domem od razu podszedłem do drzwi. Miałem nadzieję, że to Jae z nową porcja towaru, ale wyglądając przez okno dostrzegłem samochód Lixa.
Znowu przyjechał...
Usiadłem pod ścianą przy drzwiach, starając się nawet nie oddychać za głośno, kiedy usłyszałem jak wali do drzwi.
Słyszałem, każde jego słowo było jak sztylet w moje serce. Siedziałem na podłodze obok drzwi płacząc bezgłośnie, choć miałem ochotę wyć w niebogłosy. Wolałem jednak zagryzać wargę czy swój nadgarstek, by nie wydać z siebie ani jednego dźwięku.
Po jakimś czasie nadeszło wybawienie. Tę rozmowę już słyszałem jak przez mgłę. Nie wiem ile czasu minęło. Tak na dobrą sprawę to nawet nie wiedziałem która godzina i jaki dziś dzień tygodnia. Nic już mnie nie obchodziło.
Chciałem umrzeć. Nie widziałem sensu w życiu bez Felixa obok, tak samo jak wcześniej nie chciałem żyć bez Jin-y.
Po chwili ponownie rozległo się pukanie do drzwi.- pojechał już - usłyszałem głos mojego przyjaciela. Podniosłem się, bardzo powoli, bo kręciło mi się w głowie. Było mi też okropnie duszno. Chwiejnym krokiem podszedłem do drzwi. Otworzyłem, wpuszczając Jae do środka. Przetarłem twarz dłonią, obraz przed oczami zaczął mi się rozmywać. Zamknąłem drzwi, wciąż trzymając za klamkę, jakby miała być jakąś gwarancją, że nie upadnę.
- dzięki - szepnąłem, ledwie wydobywając z siebie jakikolwiek dźwięk
- czemu go tak traktujesz? - zapytał z wyrzutem, krzyżując ręce na torsie. Wpatrywał się we mnie spod zmrużonych oczu.
- co cię to obchodzi? - warknąłem, idąc w stronę salonu. Nie miałem siły ani ochoty o tym rozmawiać.
- obchodzi - odpowiedział, idąc w ślad za mną - bo cierpisz a ja nie mogę na to patrzeć
- niby martwisz się o mnie ale zapytałeś o niego - westchnąłem, siadając na sofie
- bo ja go widziałem, ty nie - mruknął, zajmując miejsce obok - naprawdę wygląda chyba gorzej niż ty, nie sądziłem że to możliwe.
To, co usłyszałem roztrzaskało moje i tak rozbite serce. Położyłem głowę na jego kolanach, dając bezgłośnie ujście swoim łzom.- nie chcę wiedzieć - szepnąłem - dla mnie to zamknięty temat
- naprawdę nie mam pojęcia skąd w tobie ten upór - westchnął zrezygnowany - myślałem, że z wiekiem będzie lepiej a tymczasem jest jeszcze gorzej niż za dzieciaka. Co się musiało wydarzyć żebyś tak postąpił? Przecież go kochasz, raz już straciłeś szansę na szczęście. Dlaczego teraz się poddałeś? To nie jest tak jak z Jin-ą, że już jej nie ma i nie będzie. Felix wciąż tu jest i cierpi, niewiele mniej niż ty. Po co wam to robisz?
- jego dziewczyna jest w ciąży... - przyznałem, chociaż bardzo ciężko było mi wypowiedzieć to na głos
- serio? To jest powód żeby się zamknąć w domu i próbować zaćpać? Przecież to nie koniec świata - rzucił zirytowany - nawet jeśli będzie ojcem to nie znaczy że musi być z tą laską
- nie mogę zabrać ojca temu dzieciakowi, wystarczy już, że matkę ma pojebaną - oznajmiłem, pociągając nosem - dla mnie to zakończony rozdział, naprawdę nie mam siły do tego wracać
- skoro jej nie kocha to jeszcze bardziej skrzywdzi to dziecko zostając z nią - oznajmił, przeczesując palcami moje włosy - dlaczego stawiasz dobro tego dzieciaka ponad wasze?
- bo wiem jak chujowe jest życie bez ojca, popatrz na mojego. Dla mnie był beznadziejnym starym, którego nigdy go nie było i nigdy nie mogłem na niego liczyć. Ja się nawet cieszę, że nie mam z nim za wiele wspólnego. Tak naprawdę to twój ojciec był mi zawsze bliższy niż mój własny.
CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...