under the radar [Hyu]

596 37 67
                                    

09.11
__________

Dochodziła 4 nad ranem. Nie mogłem spać, nawet fakt, że miejsce obok mnie w łóżku jest zajęte za wiele nie pomógł.
Chociaż to cudowne uczucie to nie potrafiłem się nim cieszyć w pełni.
Bo było tylko chwilowe.
Poza tym stresowałem się sytuacją w której znalazł się Jae Hyun. Wiedzą, że ma te pieniądze a mimo wszystko tak go pobijali.
Martwiłem się, że to się dla niego źle skończy.
Odpaliłem już chyba 5 papierosa gdy usłyszałem jak dźwięk schodzącego na dół Lixa roznosił się po całym, cichym domu i już po chwili wtulał się w moje plecy, oplatając rękoma w pasie.

- dlaczego nie śpisz? - zapytał wciąż zaspanym, zachrypniętym głosem

- nie mogę zasnąć - oznajmiłem patrząc w niebo - a ty?

- przebudziłem się - ziewnął - a ciebie nie było - dodał z wyrzutem

- potrzebowałem... odetchnąć - powiedziałem w końcu chociaż nie przyznałem się, że dzisiejsza sytuacja nie daje mi spokoju.
Chłopak odsunął się ode mnie i stanął na wprost. Muszę przyznać, że wyglądał uroczo w moich ubraniach, taki zaspany i rozczochrany.
Wziął papierosa z mojej dłoni i się zaciągnął.
Nie sądziłem, że kiedyś będę miał okazję cieszyć oczy takim widokiem.

- co cię gryzie? - zapytał zaniepokojony. Przeczesałem dłonią włosy i wzruszyłem ramionami - przecież widzę - mruknął.
Wyciągnąłem kolejnego papierosa, odpaliłem i również się zaciągnąłem. Przymknąłem oczy, odchylając lekko głowę do tyłu wypuściłem dym.

- Jae Hyun chciał żebym tam jutro z nim poszedł - powiedziałem niepewnie na co chłopak obdarował mnie morderczym spojrzeniem. Nie odezwał się zaciągając się ponownie.

- żartujesz - powiedział po dłuższej chwili ciszy - mam nadzieję że nie wpadłeś na to żeby się zgodzić - zmrużył oczy przygryzając dolną wargę

- jeszcze nie ale... - zacząłem

- nie możesz - mruknął obrażony

- nie mogę to go tak zostawić. Widziałeś w jakim jest stanie - westchnąłem - nie może iść sam

- a nie pomyślałeś o tym, że tobie też może się coś stać? - zapytał wciąż tym samym, zirytowanym tonem

- martwisz się? - zapytałem mimowolnie się uśmiechając. Zacisnął usta w wąską linię starając się na mnie nie patrzeć. Bawiło mnie to.
Złapałem go za nadgarstek przyciągając do siebie lekko - poradzę sobie

- taa - prychnął - widzę że bardzo lubisz igrać z ogniem

- owszem - oznajmiłem stanowczo - dlatego moje ulubione usta są wciąż zajęte i wciąż nic nie robią by tak nie było a ja się na to godzę - byłem zadowolony, że w końcu to z siebie wyrzuciłem.
Na moje słowa chłopak poczerwieniał i spuścił wzrok.

- przepraszam - wyszeptał wciąż unikając mojego spojrzenia - to nie takie proste, ona... - westchnął - myślę że nie da się grać stanu w jakim była kiedy do niej przyszedłem a przecież nie wiedziała że... - próbował sie bronić na co tylko westchnąłem

- nie musisz mi się tłumaczyć 

- to po prostu nie był dobry moment...

- a kiedyś będzie dobry? - zapytałem a w moim tonie wyczuć można było nutkę żalu.
Felix zgasił papierosa i wyrzucił niedopałek. Chciał odejść nie odpowiadając lecz nie pozwoliłem mu na to ponownie łapiąc jego nadgarstek na co spojrzał na mnie niepewnie - ja cię nie pospieszam, poczekam ile trzeba ale muszę wiedzieć, że mam na co.
Na moje słowa uśmiechnął się lekko, pogładził mój policzek i pocałował delikatnie

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz