11.12
__________Minęły dwa tygodnie. Dwa, pierdolone tygodnie, od kiedy straciłem z nim całkowicie kontakt. Mimo, że obiecał...
Nie pokazał się na uczelni, nie odbierał od nikogo telefonu. Nie otwierał drzwi. Jakby przepadł, jak kamień w wodę.
Przez te dwa tygodnie nieustannie myślałem o naszym ostatnim spotkaniu. Nie mogłem zrozumieć jak z taką łatwością potrafił się ode mnie odciąć.
Chciałem to wyjaśnić. Tęskniłem za jego widokiem, dlatego po skończonych zajęciach, kolejny raz przyjechałem pod jego dom. Jak prawie codziennie.
Byłem zdesperowany, chociaż w mojej ocenie to zbyt lekkie słowo. Wyszedłem z samochodu. Mimo dość wczesnej pory było już ciemno. Do tego zimno i padał śnieg. Czego się spodziewać po grudniu.
Stanąłem pod drzwiami, kolejny raz dobijając się uparcie. Cały dom ogarniał mrok, jakby był pusty. Coś jednak podpowiadało mi, że tam jest.- wiem, że tam jesteś! - krzyknąłem, patrząc na jego samochód, który od dwóch tygodni stał w tym samym miejscu. Do tego był ośnieżony, więc nie ruszony - kurwa dlaczego nie otworzysz mi tych jebanych drzwi?! - zacząłem walić pięścią coraz mocniej. Nie sądziłem, że to coś da ale nie miałem lepszego pomysłu - hej Hyunjin, kłamałeś... - prychnąłem płaczliwie czując, jak łzy spływają po moich policzkach - dlaczego kurwa mnie okłamałeś! - nie mogłem uwierzyć, że moja desperacja sięgnęła tego stopnia. Walnąłem pięścią w drzwi jeszcze kilka razy, po czym oparłem się o nie plecami. Zjechałem w dół, aż poczułem zimne, mokre schody. Objąłem kolana ramionami na których opierałem głowę. Nie miałem siły już nawet płakać, dlatego pozwoliłem bezgłośnie spływać łzom po mojej twarzy.
Nie usłyszałem zbliżającej się postaci. Dopiero gdy się odezwał wyrwał mnie z zamyślenia.- jeszcze się nie nauczyłeś, że ćpunom nie wolno wierzyć? - usłyszałem znajomy głos i aż się wzdrygnąłem - odpuść Felix, jego i tak tutaj nie ma - podniosłem głowę, ale w ciemności nie byłem w stanie dostrzec jego twarzy. Dopiero kiedy podszedł na tyle blisko, że oświetlało go światło sprzed drzwi zobaczyłem kto do mnie mówi.
- to po co przyszedłeś? - chrypnąłem, wycierając twarz dłonią
- poprosił, żebym mu zabrał kilka rzeczy - wytłumaczył spokojnie
- gdzie on jest? - zapytałem niepewnie, spoglądając na rozmówcę
- a żebym to ja wiedział - Jae Hyun rozłożył zrezygnowany ręce - powiedział, że napisze mi gdzie mam przyjechać
- ale przecież jego auto tu stoi... - szepnąłem, ale nadzieja, że jest w domu momentalnie mnie opuściła
- jakbyś chciał się skutecznie schować to wyjechałbyś swoim autem? - zapytał brunet, unosząc brew - to chyba logiczne, że nie
- a widzisz... o tym nie pomyślałem - przyznałem niechętnie
- nie wyglądasz najlepiej - skwitował, lustrując mnie wzrokiem. Podszedł bliżej, wyciągając dłoń żeby pomóc mi wstać.
Oczywiście ją zignorowałem. Podniosłem się, otrzepując spodnie wpatrywałem się w niego zmrużonymi oczami.- dzięki, mam lustro - wzruszyłem ramionami
Jae Hyun westchnął ciężko. Spojrzał na mnie z politowaniem po czym odezwał się po chwili
- słuchaj, odpuść, naprawdę. Mogę zapewnić cię, że jak sobie coś ubzdura to koniec. Chociaż nie mam pojęcia co się między wami wydarzyło, nie zwierzał się nigdy a i z ciebie tego nie wyciągnę to przykro się na was patrzy - westchnął - cokolwiek się nie wydarzyło to bardzo dziwi mnie że posunął się do tego kroku, kiedy przypomnę sobie jak na ciebie patrzył gdy ostatnim razem się widzieliśmy.
- skąd wiesz, że ci nie powiem? - zapytałem, unosząc brew. Chłopak zaśmiał się tylko i poprawił włosy, które wiatr rozwiał na jego twarz.
- bo wiem że nie pałasz do mnie sympatią - oznajmił że spokojem
CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...