Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.
Nieczęsto mi się to zdarza, ale dziś dopadło mnie apogeum wkurwienia.
Najpierw kłótnia z Rachel o samochód - zawsze jeśli tylko potrzebuje to go bierze, wystarczy że mi o tym powie. Taka była umowa. No ale jak kolejny raz zostawiła mi w nim totalny burdel nie wytrzymałem. Nie jestem pedantem ale oblepiona kierownica, papierki walające się po podłodze, puste kubki po kawie to już lekka przesada. Do tego jeszcze doszła kłótnia z ojcem. Najpierw sam powiedział że mogę studiować co chce a teraz nagle na 2 semestrze 3 roku ma pretensje że to nie medycyna albo prawo. Szkoda że do Rachel tak się nie czepiają, jej to w ogóle wszystko wolno w tym domu...
Szedłem sobie tak bez celu, wzdłuż rzeki Han. Miasto o tej porze zawsze tętni życiem bo studenci zazwyczaj około 18 wychodzą żeby odreagować uczelniane trudy. Mogłem zrobić to samo z kumplami lub spędzić czas z Min-Ju ale wybrałem samotny spacer.
Mogłem chociaż zabrać Sally żeby skorzystała... Ale przypomniałem sobie że przecież nie odzywam się z Rachel.
Oczywiście w uszach miałem słuchawki i totalnie w dupie to co się dzieje na około. Mógłby ten świat szlag jasny trafić i nawet bym nie wiedział.
Szedłem brzegiem rzeki kopiąc kamienie by się na nich wyładować. Może to nie był najlepszy pomysł ale innego na tamten moment nie miałem.
Wsunąłem zmarznięte dłonie w kieszenie kurtki. Październikowe wieczory potrafią być chłodne. Mimo wszystko i tak jak na tę porę roku było nawet znośnie. Do domu raczej nie planowałem szybko wracać.
Seul wieczorem choć zatłoczony był niesamowicie spokojny. Bardzo chciałem żeby ten spokój mi się udzielił.
Powoli już się ściemniało ale ulice zaczęły sie dopiero zapełniać. Co chwilę mijałem zakochane pary lub grupki znajomych, kilka osób nawet kojarzyłem. Złość zaczynała mi powoli przechodzić i moje myśli znów zaprzątnęły sprawy z którymi nie potrafiłem sobie poradzić od kilku dni. Wizja imprezy i tego co tam zaszło znowu wzbudzały we mnie ogromne wyrzuty sumienia. Nawet muzyka w słuchawkach nie była w stanie ich zagłuszyć. Byłem na siebie wściekły, nie sądziłem że kiedykolwiek będę w stanie skrzywdzić Min-Ju Myślałem że gorzej już być nie może.
Z przemyśleń wyrwała mnie krótka przerwa w lecącej muzyce. Początkowo to zignorowałem, będąc pewnym że mama chce się dowiedzieć gdzie jestem. Pomimo tego, że jestem dorosły zawsze się martwiła i chciała wiedzieć co się ze mną dzieje. Zdałem sobie sprawę że przecież mama tak łatwo by nie odpuściła. Wyciągnąłem telefon, poza kilkoma wiadomościami od Minnie miałem nieodebrane połączenie od Hyunjina.
Tego to się akurat nie spodziewałem, nie rozmawialiśmy od imprezy.
Chwilę się wahałem ale ostatecznie postanowiłem oddzwonić. Odebrał dopiero po dłuższej chwili.
- halo?
Tyle mi wystarczyło żeby wiedzieć że coś jest nie tak.- tak szybko się rozłączyłeś że nie zdążyłem odebrać
- nie chciałem przeszkadzać - słysząc jego roztrzęsiony głos czułem coraz większy niepokój
- nie przeszkadzasz - zapewniłem - coś się stało?
Zapadła cisza.- co robisz?
- właściwie to chodzę bez celu po mieście
- a gdzie jesteś?
- nad rzeką Han - znowu cisza - halo Hyu jesteś tam?
- wyślij pinezkę i poczekaj proszę, zaraz będę..
Po tych słowach się rozłączył. Rozejrzałem się, byłem dość daleko od swojego domu, tym bardziej od jego. Usiadłem na ławce i wysłałem pinezkę z lokalizacją. W międzyczasie odpisałem Min-Ju.Lixie ♡:
przepraszam że się nie
odzywałem, pokłóciłem się
z Rachel... i ojcem 😠Po chwili przyszła odpowiedź.
Minnie ♡ :
co się stało? 😢
Chcesz pogadać?Lixie ♡:
z Rachel o syf w aucie 😤
a z ojcem to co zawsze, studia.
Nie martw się, umówiłem się
z Hyu. Zadzwonię później,
kocham Cię ♥️
CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...