a hundred mil ₩ [Lix]

436 49 74
                                    

Zerwałem się gwałtownie czując, jakby świat wokół mnie przestał istnieć. W pierwszej chwili nie wiedziałem, gdzie jestem i skąd się tu wziąłem a potem dotarło do mnie, że leżę na kanapie w mieszkaniu Chana. Próbowałem się podnieść, ale moje ciało było ciężkie, jakby przygniecione niewidzialnym ciężarem. Czułem się, jakby wszystko we mnie się rozpadło a ja nie miałem siły zebrać tych kawałków.
Bardzo chciałem żeby wczorajsza noc okazała się być jakimś nieśmiesznym żartem ale, niestety, to naprawdę się stało. Próbowałem wmówić sobie, że to tylko jakiś koszmar, że zaraz się obudzę i wszystko będzie jak dawniej, ale rzeczywistość nie chciała zniknąć. Strach i bezsilność wciągały mnie coraz głębiej, jakbym tonął i nikt nie mógł mnie uratować. Każda myśl o tym, gdzie może być teraz Hyunjin, co mógł mu zrobić ten psychol była jak kolejne uderzenie w brzuch po którym nie mogłem złapać oddechu. Zamknąłem oczy, ale to tylko sprawiło, że wróciły wspomnienia. Widziałem jego twarz, jak śmiał się, żartował, jak patrzył na mnie z uczuciem.
A teraz? Teraz nawet nie wiem, czy go jeszcze zobaczę.
Każda sekunda bez niego bolała bardziej niż cokolwiek innego.

- Felix? - głos Chana wyrwał mnie z zamyślenia. Przysiadł obok, patrząc na mnie z troską. Ledwo znalazłem w sobie siłę, by podnieść się do siadu - jak się czujesz?
Chciałem coś powiedzieć, ale żadne słowa nie przychodziły mi do głowy. Czułem się pusty. Z resztą co miałbym mu odpowiedzieć? Że nie mogę znaleźć w sobie żadnej nadziei, że każda chwila bez Hyunjina to tortura? Spuściłem wzrok, wpatrując się w swoje dłonie. Drżały, mimo że starałem się nad nimi zapanować.

- nie wiem... - wykrztusiłem w końcu - Chan, ja... nie wiem, co mam robić.
Czułem jak po moich policzkach spływają łzy.
Chris westchnął cicho, a potem przesunął się bliżej. Złapał mnie w uścisk, którego nie miałem siły nawet odwzajemnić. Chociaż jego obecność była w tym momencie dla mnie nieoceniona to nawet to nie było w stanie uciszyć tego chaosu, który kłębił się w mojej głowie. Wiedziałem, że chce mi pomóc, ale co mógł zrobić?
Nic nie mogło mi teraz pomóc.

- wiem, że wszystko teraz wygląda beznadziejnie, ale musisz pamiętać, że nie jesteś w tym sam - jego głos był spokojny, łagodny, jakby bał się, że każde słowo może mnie jeszcze bardziej zranić - może i nie jestem Hanem, ale wiesz... ja też tu jestem, Lixie - oznajmił, przyciskając mnie mocniej do siebie - może z Jisungiem jesteś bliżej ale wiesz, że dla mnie też jesteś jak brat. I nie ważne, co się stanie, zawsze możesz na mnie liczyć. O każdej porze, w każdej chwili. Nawet jeśli czujesz, że nie dasz rady, to nie musisz przechodzić przez to sam. Rozumiesz?

Poczułem, jak w gardle narasta mi gula. Słowa Banga były proste, ale trafiały prosto w punkt, docierając do miejsc, które starałem się ukryć przed samym sobą. Mówił to takim głosem, jakby naprawdę wierzył, że mogę jeszcze przetrwać to wszystko, że jest dla mnie jakaś nadzieja, nawet jeśli ja już jej dawno nie widziałem.

- nie wiem, Chris... - wykrztusiłem, próbując zdusić szloch - ja... nie wiem, jak mam to przetrwać. Hyunjin jest tam, gdzieś... i ja... ja nie mogę nic zrobić.

Jego uścisk stał się jeszcze mocniejszy, jakby chciał przekazać mi swoją siłę.

- zrobiłeś wszystko, co mogłeś - zapewnił mnie - wiem, że to straszne, i wiem, że to boli, ale nie jesteś sam w tej walce, Felix. Może teraz wydaje się, że wszystko się wali, ale znajdzie się sposób, żeby go odzyskać - przerwał na moment odsuwając się lekko. Spojrzał na mnie jakby szukał w moich oczach choć odrobiny zrozumienia, a potem dodał - może nie mam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale będę przy tobie, dopóki tego potrzebujesz. Tak długo, jak będziesz tego chciał. Nawet jeśli będzie źle, nawet jeśli wszystko się pogorszy... nie zostawię cię.

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz