angel of darkness [Hyu]

745 51 60
                                    

29.12
__________

- długo jeszcze? - jęknąłem zrezygnowany, obserwując, jak Felix pochyla się nad moją dłonią z miną jakby wykonywał operację na otwartym sercu. Jego język wysuwał się lekko spomiędzy warg co oznaczało u niego maksymalne skupienie.

- jęczysz jak małe dziecko - odburknął udając oburzenie. Jego oczy błyszczały z rozbawienia, a usta wykrzywiały się w ten drażniący, delikatny uśmiech, który widziałem już setki razy.

- bo to boli... - przyznałem zaciskając usta w wąską linię, próbując nie wyglądać na jeszcze bardziej żałosnego. Chłopak spojrzał na mnie z lekką irytacją.

- nie przesadzaj, ledwo cię dotknąłem - westchnął, przewracając teatralnie oczami - jeśli aż tak cię krzywdzę to mogłeś poprosić pielęgniarkę... - dodał marszcząc nos.

- nie! - zaprzeczyłem od razu, aż zbyt szybko co wyraźnie go rozbawiło.

- nie? Dlaczego? - zapytał, a jego śmiech zabrzmiał cicho, niemal melodyjnie. Poczułem jak moje policzki płoną.

- ty się przynajmniej starasz być delikatny - wymamrotałem, przygryzając wargę. Usilnie próbowałem zignorować jego rozbawione spojrzenie na co zaśmiał się cicho, potrząsając głową.

- nie sądziłem, że jesteś taki wrażliwy - oznajmił z błyskiem w oczach.

- nie zaczynaj... - burknąłem, próbując zabrzmieć poważnie, choć wiedziałem, że mój głos zdradził lekkie zawstydzenie.

- nie zaczynam, Hyunjin. Po prostu miło wiedzieć, że mnie doceniasz - odpowiedział z przesadną powagą, chociaż jego uśmiech zdradzał, że świetnie się bawił moim zmieszaniem.

- po prostu kończ... - rzuciłem chcąc uciąć tę rozmowę. Felix pokręcił głową ale po chwili poprawił ostatni kawałek bandaża i odsunął się z triumfalnym wyrazem twarzy.

- już, gotowe, księżniczko - oznajmił z przesadnym ukłonem. Westchnąłem ciężko, odwracając wzrok w stronę okna, próbując ukryć wyraz twarzy - hej? - jego głos brzmiał teraz miękko, a zaraz potem poczułem ciepłą dłoń na swoim policzku - co jest?

Przymknąłem oczy, wtulając się lekko w jego rękę.

- nic - szepnąłem - po prostu chcę już do domu...

Chłopak przez chwilę milczał, a potem usiadł bliżej, nie odrywając dłoni od mojego policzka.

- wiem, Jinnie - oznajmił cicho - już niedługo, obiecuję - szepnął, po czym złożył na moich ustach krótki pocałunek.
Nawet nie zdążyłem go odwzajemnić, kiedy drzwi do sali otworzyły się zamaszyście.

- panie Hwang, dobre wieści - wyszczebiotała młoda lekarka, ale widząc w jakiej sytuacji nas zastała zarumieniła się lekko. Felix odsunął się szybko. Czerwieniąc się usiadł niezdarnie na krześle przy łóżku - ou... przepraszam - odchrząknęła wymownie - nie chciałam przeszkadzać, mogłam zapukać...

Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu ignorując palące rumieńce na własnej twarzy.

- zapraszam, doktor Yu - powiedziałem starając się brzmieć normalnie, choć widok Felixa który wyglądał, jakby chciał zniknąć prawie wytrącił mnie z równowagi.

Lekarka ponownie odchrząknęła i uśmiechnęła się lekko, próbując przywrócić profesjonalny ton.

- dziękuję, panie Hwang - powiedziała podchodząc bliżej łóżka - mam dla pana dobre wieści - ponownie uśmiechnęła się lekko - po przeanalizowaniu wyników i stanu ręki, możemy pana wypisać już dziś.

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz